XXIII

780 23 3
                                    

Alex przejechał dłonią po nagiej klatce piersiowej starszego i uśmiechnął się lekko gdy tamten delikatnie za nią złapał, a następnie przysuną do ust i delikatnie pocałował. William objął go mocniej ramieniem i przysuną bliżej na co ciemnooki lekko się zarumienił.

- Miałeś mi coś powiedzieć - odezwał się nagle szesnastolatek i splótł ich palce - Co powiedzieć?

- Wczoraj czegoś szukałeś i powiedziałeś, że dzisiaj mi powiesz czego - powiedział, a Rogers spojrzał na niego kątem oka.

- A tak. Od pewnego czasu zastanawiam się nad kupnem, albo wynajmem mieszkania - oznajmił, a Alex spojrzał na niego zaskoczony.

- Chcesz iść na swoje? - spytał na co tamten kiwnął głową - Masz na to pieniądze?

- Zarabiam od szesnastego roku życia - odparł i obrócił głowę, aby na niego spojrzeć - Rodzice podzielili firmę na trzy. Każdy z nas ma jedną trzecią. Stąd mam pieniądze - wyjaśnił na co młodszy kiwnął głową.

- Chwila moment. Ty... Ja się spotykam z...

- Gówniarzem, który ma kilka zer na koncie? Tak, ale te zera nie mają znaczenia, bo ten gówniarz Cię kocha.

- A ten jeszcze większy gówniarz kocha Ciebie - powiedział i mocniej ścisnął jego dłoń gdy usta starszego dotknęły tych jego.

- Czyli nie jesteś z tych, którzy lecą na kasę? - spytał i obrócił go na plecy.

- Wychodzę z założenia, że nie moja sprawa kto ile ma na koncie i powinienem się przejmować stanem wyłącznie swojego konta - odparł i podniósł się na łokciach. Niebieskooki złapał lekko zębami za jego dolną wargę, a chwilę później pocałował przez dłuższy moment.

- Podoba mi się u ciebie to, że nie jesteś taki jak większość ludzi w tych czasach - powiedział i odparł włosy z jego czoła - Nie jest Ci zimno? - spytał i przejechał dłonią po jego boku.

- Jak ma mi być zimno skoro cały czas nade mną wisisz? - spytał i położył dłoń na jego klatce piersiowej - Bardzo mi się podoba twoja budowa ciała.

- Jak bardzo?

- Za bardzo - odparł i obrócił go na plecy - Wracamy.

- Co? Dlaczego?

- Bo robi się późno i dopiero będzie mi zimno, a chyba nie chcesz mieć na sumieniu mojego zdrowia - wyjaśnił, a następnie usiadł - Ubieraj się - ciemnooki podał mu bluzę, a następnie wstał i otrzepał z siebie piasek.

- A może pojedźmy gdzieś jeszcze? - zaproponował wstając i podchodząc do niego.

- Ty chyba nie chcesz mi powiedzieć, że jesteś głodny - Rogers uśmiechnął się lekko na co młodszy szerzej otworzył oczy - William zjedliśmy dwa pudełka pizzy. Dobra Amanda i Timothy nam pomogli, ale to były duże pizze. Właściwie i tak zjadłeś większości. Gdzie ty to wszystko mieścisz?

- Mój żołądek to czarna dziura i poważnie jestem głodny - powiedział i objął go ramieniem - Gdzie jedziemy?

- Mnie nie pytaj, ja i tak nic nie zjem - powiedział razem z nim kierując się do samochodu.

- Jasne, czyli dobro narodowe Stanów.

- Football?

- Fast food - odparł i pstrykną go w nos.

- Ale to jest nie zdrowe - powiedział Blanc i spojrzał na niego marszcząc brwi.

- Ale przecież nie jem tak codziennie. Raz na jakiś czas można - oznajmił i pogładził jego ramie - I uwierz mi mam ogromną ochotę na nuggetsy.

𝙾𝚗𝚎 𝙿𝚊𝚛𝚝𝚢Where stories live. Discover now