Ten weekend należał do jednych z lepszych, które przeżył Alex. Właściwie to podobał mu się w większości fakt, że zobaczył tą drugą stronę Williama. Tą delikatną i wrażliwą. Był nawet zadowolony z tego, że teraz tylko on znał tą jego drugą stronę, bo tylko jemu ją pokazywał. Szesnastolatek zamknął szafkę szkolną i otworzył szerzej oczy widząc Amandę stojącą przed nim. Powiedzieć, że był w szoku to zdecydowanie za mało. Nie było słowa, które określiłoby jego emocje w tamtym momencie. Brunetka zaśmiała się, a on dopiero w tedy się otrząsną.
- Ścięłaś włosy - powiedział patrząc na jej ciemne kosmyki, które niegdyś sięgały jej do pasa, teraz jednak zaledwie do połowy szyi - Timothy już je widział?
- Jeszcze nie i boję się, że będzie w większym szoku niż ty - odparła rozglądając się dookoła.
- Wiesz, chyba musiałbym pójść w twoje ślady - stwierdził wskazując na włosy, które związane były w małego koczka na czubku głowy.
- Jak samuraj - stwierdziła, a on uśmiechnął się lekko.
- Ale to akurat nic dziwnego, bo normalnie też mogłem je związać - powiedział, a chwilę później je rozpuścił włosy - bardziej chodzi mi o to, że właściwie to mamy teraz prawie tą samą długość włosów.
- Dawno nie byłeś u fryzjera - stwierdziła, a on przytaknął i ponownie związał włosy. Chwilę później zadzwonił dzwonek - No to widzimy się później - Blanc zbił z nią piątkę i ruszył w kierunku sali lekcyjnej.
Po kilkunastu minutach lekcji miał już dość. Był zmęczony, a rano nawet nie zdążył napić się kawy, która pewnie nic by nie zmieniła, ale przynajmniej miałby świadomość, że zrobił coś w tej sprawie. Szesnastolatek oparł głowę na ławce mając już serdecznie dość wszystkiego. Najchętniej położyłby się teraz w łóżku i poszedł spać. Nagle z jego oczu sen spędziło pukanie do drzwi sali, które po chwili się otworzyły. Ku jego zaskoczeniu do pomieszczenia wszedł William i Alex na prawdę nie rozumiał co on tam w tej chwili robił i dlaczego nie był na lekcjach. Niebieskooki jedynie przeleciał wzrokiem po sali i uśmiechnął się lekko widząc go. Jego kroki skierowały się do jego ławki. Rogers usiadł obok niego i postawił przed nim plastikowy kubek z kawą.
- Dostałem informację o tym, że wyglądasz na niewyspanego więc przybywam z pomocą - powiedział i dał mu buziaka w skroń.
- Ratujesz mi dupe - powiedział i napił się ciepłego napoju - Dziękuję.
- Rogers pogadacie sobie na przerwie, a teraz proszę Cię wyjdź, bo wywołujesz ogóle poruszenie - powiedziała starsza kobieta tupiąc nogą.
- Widzimy się na przerwie - powiedział niebieskooki, a chwilę później wstał i wyszedł z sali. Nauczycielka spojrzała na Alexa, który cały czas trzymał kubek w rękach i uniosła brew.
- Słowo daję nie wiedziałem, że tu przyjdzie - powiedział na co wywróciła oczami i wróciła do tłumaczenia tematu.
Reszta lekcji dłużyła mu się niemiłosiernie i oczywiste było dlaczego. Po prostu chciał już wyjść z tej sali i móc spotkać z Williamem. Miał wrażenie, że nie pożałuje tego, że dał mu szansę. Co raz bardziej podobała mu się ta decyzja.
Gdy tylko zadzwonił dzwonek, szesnastolatek jako pierwszy opuścił salę lekcyjną i właściwie nie musiał daleko szukać Rogersa, ponieważ ten stał pod drzwiami i przeglądał coś w telefonie. Blanc podszedł do niego i zabrał urządzenie z dłoni. Nie musiał nawet czytać wiadomości, aby wiedzieć, że kłócił się z Maxem. Oddał mu przedmiot, a chwilę później poczuł usta starszego na swoich.
ESTÁS LEYENDO
𝙾𝚗𝚎 𝙿𝚊𝚛𝚝𝚢
Novela JuvenilAlex jest nie do końca przeciętnym uczniem pierwszej klasy szkoły średniej. Wszystko w jego życiu było by dobrze gdyby nie szkolny chuligan, który uwielbia go dręczyć. Jego występki jednak nie wpływają zbytnio na szesnastolatka, który pociesza się f...