XVIII

1K 33 3
                                    

Ostrzegam, że ten rozdział jest zboczony w chuj i ogólnie, że być może będzie trzeba rozchodzić cringe więc przygotujcie swoje st00pki.

      Amanda siedziała naprzeciwko Alexa ze szklaną butelką jakiegoś różowego napoju w ręce. Przyglądała mu się zastanawiając nad czymś. Nad czym tego nikt nie wie. Na jej głowie spoczywała różowa czapka beanie Alexa, który w tamtej chwili siedział z dwoma małymi kiteczkami na głowie. Nudziło im się niemiłosiernie, a na dworze pogoda była co raz gorętsza więc nie mieli zbytnio ochoty wychodzić. Niektórzy lubili topić się w słońcu, ale nie oni. Brunet wbijał swój wzrok w bluzę, która wisiała na krześle przy jego biurku. Należała ona do Williama, ale nie śpieszyło mu się z oddawaniem jej, tym bardziej, że sam Rogers nie upominał się o nią nawet gdy miał ją na sobie.

- Chciał dobrze, wyszło jak zwykle - stwierdziła i napiła się różowego płynu - To William, z reguły jest kochany i jesteś teraz dla niego księżniczką, która nie może się o nic martwić, ale on nie umie wyczuć momentu, w którym nie może czegoś przed tobą ukrywać.

- Muszę mu jakoś przekazać, że nie jestem nietykanym jajkiem - stwierdził, a następnie się położył - Dobra może czasami, ale takie rzeczy raczej powinien mi mówić.

- Pogadaj z nim - brunetka spojrzała na godzinę i zamyśliła się - Nie było Cię dzisiaj w szkole, a mamy prawie trzecią więc niedługo powinien tu przyjść i sprawdzić czy na pewno nic Ci nie grozi. Obstawiam, że normalnie wypaliłby ze trzy paczki, ale nie pozwalasz mu więc wypalił tylko trzy papierosy. On się bardzo angażuje, i to w sumie dobrze.

- W sumie to słodkie, że się tak martwi - stwierdził Alex i uśmiechnął się - On przy innych gra twardego, ale gdy jesteśmy sami...

- To uruchamia mu się ta urocza i miękka część - dokończyła za niego - Timothy ma podobnie.

- I w tedy dosłownie cały czas się przytula. A to podobno ja robię za kobietę w tym związku.

- Ej, ja jestem kobietą w związku z Timothy'm i mam tak jak ty - powiedziała udając oburzoną.

- Oni tacy po prostu są - Blanc przytakną i westchną cicho.

- Słyszysz to?

- Co?

- Nissan GT-R - powiedziała wskazując na okno.

- Rozpoznajesz auta po dźwięku?

- Czego chcesz? Mój ojciec jest szefem wielkiego warsztatu - oznajmiła wstając - Co nie zmienia faktu, że Nissan GT-R oznacza Williama więc ja się zbieram.

- Wiesz, że możesz zostać?

- Wiem, ale jakoś nie mam ochoty patrzeć jak się obściskujecie no i nie chcę przeszkadzać gdyby coś miało się dziać.

      Brunetka poruszyła znacząco brwiami na co on wywrócił oczami.

- Jestem z nim dwa tygodnie, nie ma mowy o tym, aby coś między nami zaszło. Poza tym jakoś nie czuję się gotowy...

- Tłumacz się tłumacz, ja doskonale wiem i ty też wiesz, że chcesz tego.

- Ale... Nie sądzisz, że to by było trochę za szybko? - spytał idąc za nią do drzwi wyjściowych.

- Jeśli pytasz o to czy nie będzie Cię po tym traktował jak zabawki tylko i wyłącznie do pieprzenia to na prawdę masz nie równo pod sufitem - stwierdziła i założyła mu jego czapkę na głowę, ale on ją zdjął - Zapamiętaj sobie jedną ważną rzecz. William nigdy nie zrobi czegokolwiek bez twojej zgody werbalnej czy niewerbalnej on nawet Cię nie pocałuje jeśli nie będzie widział, że tego chcesz i nie ważne czy jest pijany czy nie. I jestem pewna, że nawet gdybyście zrobili to za dziesięć minut to nadal będzie Cię traktować tak samo, a może nawet bardziej się w tobie za duży.

𝙾𝚗𝚎 𝙿𝚊𝚛𝚝𝚢Where stories live. Discover now