IX

1.3K 56 11
                                    

 - To nie brzmi jak William - powiedziała Amanda siedząc na przeciwko Alexa, na jego łóżku - Co ty mu zrobiłeś?

- Nic! - brunet położył się i wplótł palce we włosy.

- Wiesz Alex... Jak to ktoś mądry kiedyś powiedział "Od nienawiści do miłości jest cienka granica" - powiedział Timothy, a młodszy pokazał mu środkowy palec.

- On na pewno coś kombinuje. Ma jakiś plan, ale nie mam się czego chwycić, bo za dobrze się maskuje - stwierdził i przetarł twarz.

- Plan jak Cię poderwać. Nie myśl sobie. William nie jest typem który tak po prostu podejdzie do Ciebie i powie, że się mu podobasz. On będzie Ci dawał sygnały i zaczniesz przez niego wariować. Później będziesz wariować bez niego. Trochę jak syndrom sztokholmski, tylko że nikt Cię nie porwie - Blanc znów usiadł i popatrzył na nią z szeroko otwartymi oczami.

- Zapomniałaś o wariowaniu z nim - stwierdził Hussain, a Alex znów pokazał mu środkowy palec.

- Czyli po prostu chce mnie od siebie uzależnić? - spytał i uniósł brwi.

- Tak jakby. Nie chodzi o to, że będziesz wariować gdy tylko wyjdzie za drzwi. Bardziej gdy nie będziesz go widzieć przez jakieś dwanaście? Dwadzieścia cztery godziny? I ja nie mówię o wariowaniu w stylu "Chciałabym się z nim zobaczyć bo zaraz zwariuję" tylko dosłownie siedzisz i beczysz, bo chcesz chociaż na niego popatrzeć. W tedy przydają się zdjęcia. Uważaj na niego, bo on serio jest niebezpiecznym narkotykiem - siedemnastolatka pogroziła mu palcem, a on uśmiechnął się lekko na ten gest.

- Nie ma mowy. Nie uzależnię się od niego. Zwłaszcza od niego - Alex wyglądał już na mniej zdenerwowanego.

- Zobaczymy.

- Chwilę, a ty skąd to wszystko wiesz? - spytał Timothy i usiadł za nią, aby następnie objąć ją ramionami.

- Bo przeżyłam to na własnej skórze. Miałam tyle szczęścia, że Max mnie szybko obudził - powiedziała, a brunet uniósł brew - No dobra dał mi po prostu z liścia i się ocknęłam.

- Wy się dobrze zgraliście jeśli chodzi o bycie przyrodnim rodzeństwem - stwierdził Alex i się zaśmiał.

- Bije mnie. To nie jest fajne - odparła i uśmiechnęła się lekko gdy Hussain przysunął ją bliżej siebie.

- Jesteś młodsza. Zawsze to młodsze rodzeństwo jest bite przez starsze. Niezależnie od płci - stwierdził Timothy i dał jej buziaka w policzek.

- A ty go jeszcze bronisz - odparła urażona - Nie odzywaj się do mnie.

      Kilka minut później dobiegł ich dzwonek do drzwi. Blanc wstał z łóżka i poszedł je otworzyć. Oczywiście jak zwykle bał się w ogóle podejść do drzwi w obawie, że to jakiś morderca za nimi stoi. Ciemnooki przekręcił klucz w zamku i otworzył drzwi za którym stał William. Nie spodziewał się go tam. Na Hiszpański byli umówieni raz w tygodniu i nie był to poniedziałek.

- Co Cię tu sprowadza? - spytał przepuszczając go w drzwiach.

- Em... No więc mój ojciec jakimś cudem dowiedział się o sytuacji z twoim telefonem i kazał mi przyjść i przeprosić - oznajmił trzymając ręce za plecami - Tak więc przepraszam.

- Ale... Przecież nie musisz. W tym było więcej mojej winy, bo szedłem wpatrzony w telefon.

- A ja nie szedłem wpatrzony w telefon więc mogłem Cię zatrzymać, albo ominąć - stwierdził i uśmiechnął się lekko - No i ojciec kazał mi go odkupić - dodał, a następnie zabrał ręce zza pleców i jak się okazało był to telefon.

𝙾𝚗𝚎 𝙿𝚊𝚛𝚝𝚢Where stories live. Discover now