- To nie brzmi jak William - powiedziała Amanda siedząc na przeciwko Alexa, na jego łóżku - Co ty mu zrobiłeś?
- Nic! - brunet położył się i wplótł palce we włosy.
- Wiesz Alex... Jak to ktoś mądry kiedyś powiedział "Od nienawiści do miłości jest cienka granica" - powiedział Timothy, a młodszy pokazał mu środkowy palec.
- On na pewno coś kombinuje. Ma jakiś plan, ale nie mam się czego chwycić, bo za dobrze się maskuje - stwierdził i przetarł twarz.
- Plan jak Cię poderwać. Nie myśl sobie. William nie jest typem który tak po prostu podejdzie do Ciebie i powie, że się mu podobasz. On będzie Ci dawał sygnały i zaczniesz przez niego wariować. Później będziesz wariować bez niego. Trochę jak syndrom sztokholmski, tylko że nikt Cię nie porwie - Blanc znów usiadł i popatrzył na nią z szeroko otwartymi oczami.
- Zapomniałaś o wariowaniu z nim - stwierdził Hussain, a Alex znów pokazał mu środkowy palec.
- Czyli po prostu chce mnie od siebie uzależnić? - spytał i uniósł brwi.
- Tak jakby. Nie chodzi o to, że będziesz wariować gdy tylko wyjdzie za drzwi. Bardziej gdy nie będziesz go widzieć przez jakieś dwanaście? Dwadzieścia cztery godziny? I ja nie mówię o wariowaniu w stylu "Chciałabym się z nim zobaczyć bo zaraz zwariuję" tylko dosłownie siedzisz i beczysz, bo chcesz chociaż na niego popatrzeć. W tedy przydają się zdjęcia. Uważaj na niego, bo on serio jest niebezpiecznym narkotykiem - siedemnastolatka pogroziła mu palcem, a on uśmiechnął się lekko na ten gest.
- Nie ma mowy. Nie uzależnię się od niego. Zwłaszcza od niego - Alex wyglądał już na mniej zdenerwowanego.
- Zobaczymy.
- Chwilę, a ty skąd to wszystko wiesz? - spytał Timothy i usiadł za nią, aby następnie objąć ją ramionami.
- Bo przeżyłam to na własnej skórze. Miałam tyle szczęścia, że Max mnie szybko obudził - powiedziała, a brunet uniósł brew - No dobra dał mi po prostu z liścia i się ocknęłam.
- Wy się dobrze zgraliście jeśli chodzi o bycie przyrodnim rodzeństwem - stwierdził Alex i się zaśmiał.
- Bije mnie. To nie jest fajne - odparła i uśmiechnęła się lekko gdy Hussain przysunął ją bliżej siebie.
- Jesteś młodsza. Zawsze to młodsze rodzeństwo jest bite przez starsze. Niezależnie od płci - stwierdził Timothy i dał jej buziaka w policzek.
- A ty go jeszcze bronisz - odparła urażona - Nie odzywaj się do mnie.
Kilka minut później dobiegł ich dzwonek do drzwi. Blanc wstał z łóżka i poszedł je otworzyć. Oczywiście jak zwykle bał się w ogóle podejść do drzwi w obawie, że to jakiś morderca za nimi stoi. Ciemnooki przekręcił klucz w zamku i otworzył drzwi za którym stał William. Nie spodziewał się go tam. Na Hiszpański byli umówieni raz w tygodniu i nie był to poniedziałek.
- Co Cię tu sprowadza? - spytał przepuszczając go w drzwiach.
- Em... No więc mój ojciec jakimś cudem dowiedział się o sytuacji z twoim telefonem i kazał mi przyjść i przeprosić - oznajmił trzymając ręce za plecami - Tak więc przepraszam.
- Ale... Przecież nie musisz. W tym było więcej mojej winy, bo szedłem wpatrzony w telefon.
- A ja nie szedłem wpatrzony w telefon więc mogłem Cię zatrzymać, albo ominąć - stwierdził i uśmiechnął się lekko - No i ojciec kazał mi go odkupić - dodał, a następnie zabrał ręce zza pleców i jak się okazało był to telefon.
YOU ARE READING
𝙾𝚗𝚎 𝙿𝚊𝚛𝚝𝚢
Teen FictionAlex jest nie do końca przeciętnym uczniem pierwszej klasy szkoły średniej. Wszystko w jego życiu było by dobrze gdyby nie szkolny chuligan, który uwielbia go dręczyć. Jego występki jednak nie wpływają zbytnio na szesnastolatka, który pociesza się f...