35

10 0 0
                                    

- Mam nadzieję że za 9 miesięcy nie zostaniemy dziadkami- zażartował Tata. Od dwóch dni po tym jak  zostałam u Adama na noc ( nie celowo) ciągle mi dokuczają.

Ale nie przejmuje się. Póki co uważam żeby po raz kolejny sie nie sparzyć. Przeszliśmy z Adamem poważną rozmowę. Obiecaliśmy sobie wszystko mówić. Bo jeśli po raz kolejny sie na nim zaiwode to nie będę miała siły na kolejną szansę.

Mama w tym momencie weszła do kuchni.

- córeczko jak sie dziś czujesz? - położyła zakupy i spojrzała na mnie. Od kilku dni dziwnie sie zachowuje.

- dobrze mamo - zmarszczyłam brwi bo nie wiedziałam o co jej chodzi.

-to dobrze, ciesz się wakacjami - pocieszył mnie tata- wysłałaś już wyniki do uczelni?

- szczerze mówiąc jeszcze nad tym nie myślałam-  podrapałam się po czubku głowy.  Nie miałam konkretnego planu na siebie. Poza tym nie chciałam studiować gdzieś daleko, tu jest moja rodzina no i Adam z którym mam nadzieję że się uda.

Od momentu kiedy poszłam do parku i zdecydowałam sie na kolejną szansę, czuje sie jakoś lepiej. Wiem że postąpiłam zgodnie z moimi uczuciami.

-Może póki co skup sie na odpoczynku - mama podeszła do mnie i z poważną miną położyła swoją zimną dłoń na policzku.

- dobrze mamo - położyłam swoją dłoń na jej. Musiałam potem z nią porozmawiać o jej zachowaniu - a teraz muszę lecieć umówiłam sie.

-tylko wróć przed północą-  zaśmiał sie tata- żeby żadnego brzydkiego kaczatka z tego nie było.

Bez komentarza poszłam do baru Adama gdzie sie dziś umówiliśmy. Miałam na sobie czarne jeansy z rozcięciami i czarną bluzę z kapturem. Było dziś wyjątkowo wietrznie, zbliżała się jesień.  Liście powoli zmieniały swoje kolory. Dopiero teraz wszystko widziałam w jasnych barwach. Miałam wrażenie że dopiero gdy pogodziłam sie z Adamem to otworzyłam oczy na świat. Na świat który wydawał się jeszcze piękniejszy.

- część Megan - pocałował mnie w policzek od razu jak weszłam do środka. - chodź przygotowałem coś specjalnie dla Ciebie-  chwycił mnie za reke i pociągnął w stronę swojego biura na zapleczu. W jego biurze wiele sie nie zmieniło, ta sama kanapa i te same biurko. Pamiętam jak nakrył nas tu kelner Adama. Na to wspomnienie poczułam wypieki na moich policzkach.

Na stoliku stało wiele potraw i wino wszystko było pięknie przyrządzone i podane.

- wow, widzę że serio sie starasz - byłam zaskoczona tym co zobaczyłam.

- bo Cię kocham Megan Moore - stanął tak blisko mnie że czułam jego perfumy. Te same które czułam miesiąc temu.

Pocałowałam go lekko w kącik ust. Mimo wszystko trudno mi bedzie o wszystkim zapomnieć. Nie umiałam jeszcze powiedzieć mu tych dwóch słów. 

Usiedlismy na kanapie obok siebie.

- sam to przyrządziłeś?  Czy twoi kucharze ?-było wiele potraw włoskich. Makarony i pizze i dużo oliwek. Adam dobrze wie że to moja ulubiona kuchnia.

- sam,od czasu naszej kłótni nabrałem trochę pokory. Usłyszałem wiele razy od innych że zależy mi tylko na kasie. Więc stanąłem nawet za barem jak dawniej. - pamiętam jak byłam tu z Matthewem i właśnie to Adam przyjmował zamówienia.

- a co z Evą? - wypaliłam szybko wbijając widelec w makaron.

- Evy już nie ma i nie bedzie -położył swoją dłoń na moim kolanie- trafiła tam gdzie jej miejsce. Moi prawnicy udowodnili jej wine w sprawie domniemanego gwałtu i oskarżyli ją o fałszywe zeznania. - a jak twoje zdrowie? - wiedziałam że jak najszybciej chce zmienić temat.

- podobno leki nie działają jak tak jak wcześniej.... dostałam poprostu większą dawke leku. Niedługo mam wizytę- tym razem to ja nie chciałam ciągnąć tej rozmowy.

- jeśli chcesz moge iść z Tobą-  był trochę zakłopotany tym pytaniem.

- dam ci znać-nie chciałam być za bardzo pewna co do niego.

-mam jeszcze jedno pytanie-  widziałam stres w jego w jego oczach.- czy z tym chłopakiem... z którym tu przyszłaś.. no wiesz.. było coś między wami...- odchrząknął niespokojnie.

- Adam- spojrzałam mu w oczy - Matt w szpitalu wyznał mi miłość ale te uczucie było tylko złudzeniem. Myślał że gdy oboje jesteśmy chorzy to bedzie najlepiej jak będziemy razem bo jak nikt zrozumiemy siebie nawzajem. Ale potem zdał sobie sprawę że nie czuje do mnie tego czegoś. I zostaliśmy dobrymi przyjaciółmi. Więc nie martw sie. Nikogo nie miałam przez ten cały czas gdy byłeś w Los Angeles.

Widziałam jak cały stres z niego ucieka. Jak jego mięśnie sie rozlóźniają.

-A Ty? Miałeś kogoś? -teraz poczułam co on przed chwilą czuł. Serce waliło mi tak szybko jak nigdy.

- Nie. Pojechałem tam żeby się uwolnić od takiej jednej no i sie udało. A teraz mam naprawdę kogoś na kim mi zależy-  złapał moją dłoń.

W głowie poczułam lekki ucisk na co sie lekko skrzywiłam. A chlopak popatrył na mnie troskliwie.

-cos sie stało?- pogładził swoją dłonią mój policzek co spowodowało rumieńce na moich policzkach. Dawno nie czułam jego dotyku, szczerze tęskniłam za ciepłem które od niego biło.

-wszytsko dobrze, jedzenie pyszne , po prostu dużo emocji.

- wiem że obiad w biurze nie jest bardzo romantyczny- dostrzegłam jego zaróżowione policzki.- chyba wyszedłem z wprawy.

Położyłam swoją reke na jego kolanie i pogładziłam material jego spodni. Nie mogłam powstrzymać sie od spojrzenia na jego pełne usta, przyłapałam go na tym samym. Czułam jak jego twarz zbliża sie ku mojej. Czułam jego ciepły oddech na swojej twarzy. Pocałował mnie tak delikatnie że ledwo poczułam. Czułam że to mi nie wystarczy i pogłębiłam nasz pocałunek. Czułam jakby ,moje serce znalazło wreszcie swoj rytm. Już nie czułam sie sama z tym wszystkim. Tamtej chwili zrozumiałam że nie jestem sama i mam kogoś na kim mi zależy. Mam nadzieję że mu zależy tak samo jak mi. Ta chwila sprawiła że wszystkie problemy z przeszłości nagle zniknęły. Czułam jakbym unosiła się nad ziemią.

Nie chce by to się skończyło.

on the edge (Na Krawędzi)Where stories live. Discover now