18

23 1 0
                                    

Usiedliśmy na ławce w parku gdzie zawsze biegałam i robiłam sobie przerwę patrząc na zachód słońca odbijający sie w tafli wody. Teraz patrzyliśmy na nie razem. Robiło sie już ciemno ludzie wracali do domów. A my siedzieliśmy patrząc na jezioro. Zauważyłam, że chłopak jest jakiś zdenerwowany.

-coś sie stało ? - dotknełam jego kolana, aby przestał walić stopą o ziemie.

-Megan - spojrzał na mnie swoim metalicznym spojrzeniem pełnym uczuć i strachu?

-spokojnie - uspokajałam go i złapałam za jego rękę.

-muszę ci coś powiedzieć- spuścił głowę i westchnął-  zgwałciłem dziewczynę-  spojrzał w moje oczy ktore wyrażały niechęć do niego, a może nawet obrzydzenie.

-co ? - nie dowierzałam w jego słowa. Poczułam ukłucie w sercu.

-Ale proszę Cię posłuchaj mnie- wstał kucając przede mną. W moich oczach zebrały sie już słone łzy pełne bólu.

Zerwałam się z miejsca.

-nie chce Cię już słuchać! -  wysyczałam i pobiegłam w głąb parku.

Dlaczego teraz dopiero mi o tym mówi? Przecież miał tyle okazji ? Teraz czuje że przez cały czas go nie znałam i, że mnie okłamywał na każdym kroku! Zawiodłam się na nim. Już miałam nadzieję, że między nami może coś być, że jest inny od reszty facetów, ale chodzi mu tylko o jedno... wróciłam wspomnieniami do swojego byłego i stwierdziłam, że są siebie warci, a mogłam trzymać się mojej starej zasady żeby trzymać sie z dala od facetow, a teraz cierpię przez własną głupotę. Nie mogę być z kimś kto zgwałcił bezbronną kobietę.. nie mogę mu już zaufać i czuć sie bezpiecznie. Wszystko o co do niego czułam i myślałam nagle zniknęło.

Szłam przez park zalana łzami ledwo widziałam drogę którą szłam. Postanowiłam, że pójdę do domu bo do szpitala miałam za daleko. Gdy weszłam do środka stanęła przede mną mama.

-córeczko jak ty wyglądasz ? - musiałam jedynie wyobrazić swój stan. Czerowne spuchnięte oczy tusz do rzęs na całej twarzy i czerwony nos od kataru i zimna.

-mogę dziś tu przenocować?-pociągnęłam nosem.

-dobrze zadzwonię tylko do Twojego lekarza, ale coś się stało ?Miałaś dziś odwiedzić szkołę-  gładziła mnie po mokrym policzku.

-pokłóciłam się z Adamem - pobiegłam na górę. Postanowiłam się ogarnąć więc wzięłam ciuchy które  miałam w szafie i poszłam się wykąpać. Woda pomogła mi sie pozbierać na chwilę.

Padłam na łóżko i znow zaczęłam płakać. Teraz wiem przed czym ostrzegała mnie Abby i dlaczego jego rodzice tak się do niego zwracali. Pamietam jak chciał mi coś powiedzieć na kolacji u niego ale przerwano nam. I dzisiejsze słowa Abby o szczerości... to miało sens.
Od nadmiaru emocji i zmęczenia moje powieki zamknęły sie i pogrążyłam się we śnie.

Rano spojrzałam która godzina jak sie okazało 12:40 więc trochę sobie pospałam. Pomogło mi to. Patrząc na wyświetlacz zauważyłam, że mam nie odebrane wiadomości.

5 wiadomości od : Adam

Niechętnie zaczęłam je czytać.

Od Adam: Megan proszę porozmawiajmy

Od Adam: chce ci to wszystko wytłumaczyć

Od Adam: nie wiesz wszystkiego, może trochę źle to ujołem.

A co ona zgwałciła Ciebie... gwałt to gwałt.

Od Adam: dlaczego nie ma Cię w sali ?

Czyli nawet się pofatygował do szpitala...

Od Adam: Megan coś sie stało ?  Gdzie jesteś?  Zależy mi na tobie.

Było pomyśleć o tym wcześniej

Postanowiłam odpisać.

Do Adam: potrzebuje czasu.

Zablokowałam telefon i zeszłam na dół gdzie był tylko Tata.

- wyspałaś się?  - wyjrzał znad kanapy

- lepiej niż w szpitalnym łóżku-  posłałam mu słaby uśmiech i poszłam do kuchni po jakiś owoc. Usiadłam przed telewizorem z tatą.

-coś sie stało miedzy Tobą a Adamem?- mama już pewnie wszystko mu powiedziała.

-tak - przyznałam patrząc w podłogę- zawiodłam sie na nim i nie przekonuje mnie do zgody z nim. Niektórych rzeczy sie nie wybacza.

- zrobisz jak zechcesz i jak zechce twoje serce - poradził mi mężczyzna- ja będąc z twoją mamą zawsze słuchałem i słucham swojego serca i póki co wszystko jest dobrze. Chociaż wiadomo, że zdaży się jakaś przeciwność losu.

Nagle rozległ sie dźwięk dzwonka do drzwi.

-Megan proszę otwórz-  usłyszałam głos Adama za drzwiami.

-Tato proszę powiedz, że mnie nie ma - prosiłam go. Nie miałam siły na rozmowę.

Przytaknął i poszedł do drzwi.

Tata:

-część Adam- podałem mu rękę. Poczułem że jego dłonie drżą.

-dzień dobry przyszedłem do Megan muszę z nią koniecznie porozmawiać- zrobił krok w stronę wejścia. A ja położyłem rękę na futrynie odgradzając go od progu.

-nie ma jej - skłamałem,dość nieumiejętnie.

-Wiem że tu jest - zapierał się i zrobił jeden krok w tył bo wiedział, że nic nie wskóra.

- ona nie chce z Tobą rozmawiać-  powiedziałem stanowczo. Byłem na niego zły, że doprowadził moją córkę do takiego stanu. Ale nie mogłem go o nic osądzać bo nie znałem sprawy.

-Wiem- westchnął zrezygnowny - proszę jej tylko przekazać żeby... nie skreślała mnie do razu i, że nie wie wszystkiego. - widziałem, że mu cholernie zależy.

-dobra przekaże, ale daj jej trochę czasu - poradziłem mu.

Odkręcił sie i już miał odejść, ale spojrzał na mnie i powiedział.

-kocham pańską córkę-  wsiadł do samochodu i odjechał.

Megan:

-pojechał ? - wstałam gdy Tata wszedł do salonu.

-tak - opadł na łóżko. - powiedział...

-Wiem słyszałam - usiadłam koło niego. Zakrywajac twarz.

- wszystko ? - dopytał patrząc na mnie.

-no tak kazałeś mu dać mi czasu - byłam mu wdzięczna za te słowa bo naprawdę potrzebowałam czasu żeby to przemyśleć.

- a wiesz co powiedział na koniec? - o co mu chodziło?  Zaprzeczyłam kiwnieciem głowy-  powiedział że kocha moją córkę.

Mnie ? Kocha ? Cholera... co ja mam myśleć i robić. W głowie miałam jeden wielki galimatias, a czy ja kocham jego?

on the edge (Na Krawędzi)Where stories live. Discover now