8 - Domówka z Javierem Carterem?

5K 195 91
                                    

- Co ci jest? Cały czas tylko siedzisz i się uśmiechasz. Zakochałaś się? Atlas Corrigan w końcu cię przeleciał? - Spojrzała na mnie nadal uśmiechając się pod nosem z pełnymi ustami.

- Nie.. ale byłam dziś u niego na noc. - Mówi wciąż mając jedzenie w ustach. Gdybym jej nie znała może nawet uznałabym to za nieco niechlujne, ale to Caroline. Moja przyjaciółka i rany, znamy się tak długo, że gdybym nazwała ją niechlujną nazwałabym tak także siebie, bo zachowujemy się prawie identycznie. Uniosłam brwi w zaskoczeniu.

- Byłaś u niego i ze sobą nie spaliście? - Dopytuję grzebiąc widelcem w makaronie.

- Znalazłam się tam z przypadku. - Odpowiada znowu nabierając makaron na widelec.

- Nie rozumiem. Jak to z przypadku? Przypadkiem tam pojechałaś i bez powodu tam spałaś? Kosmici cię porwali i źle odstawili po całej akcji? - Ironizuję dokładnie doszukując się prawdy.

Caroline wywróciła tylko oczami i spojrzała na mnie jakby lekko znudzona lekko marszcząc nos. Często to robiła, wydaje mi się, że szczególnie gdy się denerwowała, ale nigdy dłużej tego nie obserwowałam, więc nie mam pewności. Tak czy siak, całkiem pasował jej ten grymas na twarzy.

- Sama do niego poszłam. - Chwila milczenia pozwoliła mi przyswoić to co powiedziała.

- Tak, z pewnością to byli kosmici. Założę się, że twój mózg przeszedł jakieś dziwne testy i teraz masz urojenia w postaci randomowego wyjścia do obcego chłopaka. No i jeszcze uważasz, że to przypadek. Masz gorączkę? - Przyłożyłam wierzch dłoni do jej czoła, jednak szybko odgoniła mnie jak jakąś natrętną muchę.

- Daj spokój. Nie jest obcy.

- Nie znam go. To tak jakby był obcy. - Wzruszyłam ramionami i wstałam od stołu zanosząc od razu nienaruszone danie na kuchenny blat.

- Racja. Poznasz go niedługo. - Uśmiechnęła się promiennie upewniając mnie w tym.

- Czasami naprawdę mózg mi paruje gdy widzę twoje zachowanie.

- Aha? - Parsknęłam w odpowiedzi zabierając jej już pusty talerz i odkładając na blacie obok mojego.

- Wiesz o co mi chodzi. - Wzruszyłam luźno ramionami.

Chwilę później weszłyśmy do mojego pokoju. Ja rzuciłam się na łóżko i położyłam się opierając nogi na ściane, a Caroline podobnie lecz na podłodze. Przysięgam, że siedzenie na podłodze w moim pokoju jest jej ulubionym zajęciem.

- Wiesz, że Celia ma brata geja? Dziś się dowiedziałam.

- Serio? - Rzuciłam jej krótkie spojrzenie, lekko zdziwiona. - Nie wygląda jakby miała brata, a tymbardziej geja.

- A to po ludziach widać czy mają rodzeństwo? Po mnie widać, że mam całą czwórkę? - Kiwnęłam energicznie głową z lekkim uśmiechem.

- Jesteś nadpobudliwa.

- No i co z tego? Mogłabym być nadpobudliwa również dlatego, że byłabym rozpieszczoną jedynaczką. - Parsknęłam głośno łapiąc się za brzuch.

- Wtedy byłabyś już chyba wcieleniem czystego zła. Nie wiem jakim cudem wyrwałaś Atlasa. - Zaśmiałam się głośno i nagle dostałam poduszką w twarz. - Hej! - Krzyknęłam odrzucając ją. - To tylko spekulacje. Nie musisz się złościć.

- Ha-ha bardzo śmieszne! - Odparła niby obrażona, choć wiedziałam, że w głębi się śmiała. - Od kiedy jesteś na tyle blisko z Javierem Carterem, że aż musi mnie pytać co u ciebie?

Podniosłam się z wrażenia.

- Pytał cię?

- Tak. I żądam wyjaśnień. - Z pewnością wypisaną na twarzy założyła ręce na piersi.

Mój ostatni oddechWhere stories live. Discover now