Najgłębiej skrywane lęki cz.6

159 9 2
                                    

Elf drugą ręką wziął zamach i ochlapał swoją towarzyszkę. Kobieta zmarszczyła oczy i stanęła na równe nogi, otarła twarz a następnie tworząc magicznie podmuch wiatru skierowała ku jego twarzy dziesiątki kropelek wody.

-Dobra, teraz jesteśmy kwita. Musiałem, wybaczysz mi? – zapytał z zamkniętymi oczami.

-Zależy co mi zaoferujesz.

Nie minęła chwila a wchodzili do namiotu gdzie kilkadziesiąt godzin wcześniej siedziała przywiązana do pala. W głowach ich obojga krążyła myśl jak bardzo sytuacje z pozoru najprostsze mogą przybrać skomplikowany obrót. Iorweth brał dziesiątki zakładników, ale tym razem nie dość, że trafił na kogoś tak wyjątkowego i ważnego, to jeszcze zamiast kontynuować walkę zaczął darzyć Ariadnę an Craite uczuciem, którego nie potrafił zdefiniować. Zjedli przy stole w namiocie przywódcy posiłek składający się z specyficznej zupy gotowanej na jęczmieniu. Iorweth zarzucił stwierdzeniem, że królowa w zamku na pewno nie miała okazji spróbować elfiego specyfiku. Kobieta nie skomentowała za to wstała aby posprzątać, wtedy on powstrzymał ją. W jego głowie czynności, które od tamtej chwili chronologicznie wykonywał wyglądały inaczej, cała ta sytuacja wywiązała się tak niespodziewanie, że nie mógł ani nie chciał tego planować. Z początku oboje myśleli, iż coś jest nie tak, hamował ich moralny opór, zniknął on jednak szybko, a sprawy potoczyły się tak jak się potoczyły. Najsampierw położył swoją dłoń na jej ramieniu, ona zbliżyła się do jego klatki piersiowej, był to gest spontaniczny, nieplanowany i szczery. Podniosła nagle wzrok, ich spojrzenia zetknęły się, a źrenice powiększyły. Prawą ręką pogładził jej policzek, był ciepły, cisza która wtedy nastała sprawiała, iż słyszeli swoje przyśpieszone bicie serca. Przez ułamek sekundy w jego myślach pojawiła się myśl, że od żadnej z jego poprzednich partnerek nie biło takie ciepło. To ciepło właśnie rozbudziło w nim taką żądzę, że zapragnął zedrzeć z niej ubrania, ale skarcił się – tym razem wiedział, iż musi działać inaczej. Nachylił się spokojnie ku ustom niższej półeflki widząc jej entuzjazm objawiający się uśmiechem i wydęciem ust pocałował ją. Trwali tak całkiem sporom ilość czasu, Ariadna zdecydowała się odrzucić wszelkie myśli i cieszyć się chwilą, była po prostu szczęśliwa – czuła iż jest na właściwym miejscu w idealnym czasie. Iorweth zaczął rozpinać jej bluzkę, a ona wtórując rozpięła jego pasek. Bieg wydarzeń sprawił, że po chwili leżeli już na posłaniu całkiem nadzy. Aen Seidhe leżał na niej i składał czułe pocałunki na jej dekolcie powoli schodząc w doł, królowa w odpowiedzi pojękiwała coraz to głośniej. Gdy nachylił się, aby ponownie ją pocałować odgarnęła mu włosy z czoła. Następnie stało się to co zwykło się dziać między kobietą a mężczyzną gdy zostają sami, nadzy i niezwykle podnieceni.

-Ojejku...jejku....jej... - jęczała wyciągając wbite kilka sekund wcześniej paznokcie z jego pleców. Elf opadł tuż obok niej, dopiero teraz przyjrzała się jego uformowanej klatce piersiowej okraszonej wieloma bliznami, podobnie jak plecy. Trwali tak sporą chwilę w ciszy okraszonej lekkim dyszeniem elfa.

-Iorweth, śpisz? – zapytała przełamując po chwili ciszę.

-Nie, nie śpię. Myślę – powiedział prawdę, od chwili odsapnięcia jego głowa ponownie napełniła się myślami. Dlaczego to zrobił? Dawno nie kontaktował się żadną kobietą, ale Ariadna nie była środkiem zaspokojenia popędu, była czymś więcej. Zrobił to nie przez zwierzęcy instynkt, Andomiel nie była jedną z wielu, była jedyna w swoim rodzaju, wyjątkowa.

-Rozumiem – odparła spokojnie zapatrzona w dach namiotu.

-Ty chyba też, prawda?

-Ja? Nie, nie myślę tak intensywnie – miałam już na to czas wcześniej. Teraz, jakby to powiedzieć, zwyczajnie cieszę się chwilą.

-Tak po prostu?

-Tak, tak po prostu. Nie robiłeś tak nigdy? Wiesz jesteś starszy ode mnie kilka razy i chcesz mi powiedzieć, że po każdej nocy z kobietą prowadzisz moralne rozmyślenia? Jakoś wątpię.

-Nie do końca. Akurat potrzebę takich przemyśleń mam po raz pierwszy – odwrócił się do niej twarzą i obserwował jej profil – wydatne policzki, lekko zaróżowione.

-Sytuacja w jakiej się znaleźliśmy jest tak skrajnie absurdalna, że zapewne potrzebujesz więcej czasu – zażartowała z nutą kpiny.

-Istotnie, ale wy kobiety bez względu na rasę czy pochodzenie – wszystkie macie tą samą wadę: lubicie porozmawiać po seksie, zamiast spokojnie zasnąć lub pogrążyć się w myślach. Takie zachowanie jest irracjonalne, zmęczony organizm nie potrzebuje rozmowy, on potrzebuje snu, odpoczynku lub oddalenia się w celu ucieczki, jeśli po wytrzeźwieniu zaczynasz dostrzegać kompletny brak urody u partnerki, która wydawała się być chodzącą boginią.

-Nie jestem zmęczona, nie zamierzam też uciekać, chciałabym wiedzieć co czujesz, bo to akurat nie daje mi spokoju.

-Rozczaruje cię, ale nie potrafię określić tego co czuję. Nie umiem tego nazwać, prawdopodobnie dlatego, że nigdy nie czułem czegoś takiego. Nie chcę cię też skrzywdzić, ale powinnaś wiedzieć, iż jesteś dla mnie wyjątkowa, czuje jakby coś mnie ciągnęło do ciebie bez żadnego racjonalnego powodu. Jesteś po prostu... - zawahał się, czas w głowie czarodziejki zwolnił.- Jesteś czymś więcej.

-Wow. Tego się nie spodziewałam, dumny przywódca Scoia'tael twierdzi, że jestem dla niego wyjątkowa. Co więcej muszę ci wyznać, że mam bardzo zbliżone odczucia w stosunku do ciebie. Może nie mam takiego doświadczenia w relacjach, ale nie oszukujmy się jestem żoną Foltesta ponad dwa lata i nigdy nie odczuwałam tyle przyjemności, co z tobą. Główną przyczyną tego, jak sądzę, było to, że chciałam to zrobić z tobą, bo jak powiedziałam jesteś dla mnie ważny, wyjątkowy i bardzo nie chcę żeby ta chwila się kończyła, a  niestety zmierza ku końcowi.

-Więc nie pozwólmy jej przeminąć – objął ją, a ona wtuliła się w jego przyjemnie ciepłą klatkę piersiową i najzwyczajniej  w świecie cieszyli się chwilą i swoim towarzystwem, nie było w tym żadnych intryg, podstępów czy wyższych celów – zwyczajna radość. Kiedy oni starali się odpędzać moment zakończenia tejże chwili, świat szykował się na wojnę, wielką wojnę, w której oboje mieli określoną rolę do odegrania. Wprzód ziemia spłynie krwią Aen Seidhe, Krwią Elfów... ess'tuath esse! Tak będzie! Królowa nawet znając i wierząc w proroctwo nie mogła wiedzieć tamtego dnia, ile wojna może odebrać żywym istotom. Jednak w tamtej chwili nie to było jej zmartwieniem, Ariadna an Craite nigdy wcześniej, ani nigdy później nie czuła się tak bezpiecznie jak w objęciach elfa. Oboje jednak nie mogli wtedy wiedzieć, że ich szczęście skończy się równie szybko jak się rozpoczęło.

*********

Przepraszam za długość, ale popadłam w ciąg i to nie alkoholowy a maturalny. Jeśli ktokolwiek z czytających pisał dziś próbną z matematyki to wie o czym mówię. Mimo wszystko mam nadzieje, że i maturzystom i pozostałym rozdział się podobał. Także możecie podzielić się refleksjami, chętnie podyskutuje.

Do następnego!

Klątwa Białej Lilii || Iorweth vs. RocheWhere stories live. Discover now