21.Americano

1.1K 75 23
                                    

Dzisiaj był dzień wyjazdu Jeongguka. Nikomu o tym nie powiedział, lecz miał zamiar poinformować Taehyunga. Z jednej strony było mu smutno, że musi opuścić to miejsce, lecz z drugiej to, co powiedział mu Jimin zabolało tak bardzo, że musiał uciec. Nie miał innego wyboru. Widok chłopaka za każdym razem sprawiałby mu większy ból. Był mu już niepotrzebny.

Taehyung? Przyjdziesz do mnie za 10 minut? Muszę Ci coś powiedzieć.

— Jasne, zaraz będę. Coś się stało Jeonggukie? — zapytał troskliwie.

— Nie, nic. Po prostu przyjdź — westchnął i rozłączył się.

Po 10 minutach Kim był już u Jungkooka. Ten przywitał go z lekkim uśmiechem, choć dosyć smutnym. Pokazał na kanapę, poczym zaraz sam na niej usiadł.

— Co się stało Jeongguk-ssi? — zapytał cicho Tae, jakby nie wiedział, czy pytanie go o to było odpowiednie.

— Wyjeżdżam dziś do Seulu. Rodzice powiedzieli, że zabierają mnie stąd i nie mogłem się im sprzeciwić, poza tym... Jimin też nie chce mnie już widzieć i tak będzie lepiej i dla mnie, i dla niego — powiedział na jednym wdechu.

— Jeongguk... Będę tęsknić, chłopacy też. Nie opuszczaj nas... Proszę — na początku starał się nie okazywać emocji, ale po chwili sam się popłakał i przytulił mocno Jeona. To był jego najlepszy przyjaciel, nie chciał tak po prostu pożegnać się z nim, nie wiedząc, czy jeszcze go zobaczy.

— Ja też, Tae... Chciałbym zostać, ale Jimin wszystko mi wyjaśnił, nie chce mnie więcej widzieć na oczy. Proszę nie mów mu. Jedynie może Hoseokowi. Z resztą mów komu chcesz, prócz Jimina — powiedział przytulając się ponownie do przyjaciela.

— Dobrze... — powiedział, pociągając nosem. — Będzie mi ciebie bardzo brakować, króliczku.

— Mi ciebie też, hyung — po jego policzku również spłynęła pojedyncza łza, lecz szybko ją starł. Nie mógł się nad tym rozczulać. — Baw się dobrze na sylwestrze, Tae — powiedział cicho.

— Nawet nie wiesz jak bardzo chciałem, żebyś spędził go z nami, ale rozumiem, że musisz wyjechać.. Kocham cię — powiedział smutno. —Po przyjacielsku oczywiście.

— Też cię kocham, Taehyungie — zaczął. — Po przyjacielsku oczywiście — dodał i zaśmiał się cicho.

— Nie pogrywaj sobie ze mną mały draniu! — powiedział żartobliwie.

— Zostaniesz na śniadanie? Chcę spędzić z tobą jeszcze trochę czasu za nim wyjadę — oznajmił szeptem.

— Jasne — uśmiechnął się przez łzy do przyjaciela. — I ani się waż mi robić śniadania. Ja je zrobię — powiedział stanowczo.

— No, Tae~ Czemu jesteś taki uparty? — westchnął ciężko.

— Taki mój charakter — wzruszył ramionami i pobiegł pędem do kuchni, aby zabrać się za przygotowywanie śniadania.

Jego planem było zrobienie pancake'ów. Błyskawicznie zrobił masę i już powoli smażył na patelni grube naleśniki. Na koniec dodał tylko trochę owoców i bitą śmietanę. Za nim skończył, Jeongguk podbiegł do niego i objął go szczelnie od tyłu, wieszając się na nim. Taehyung o mało co nie rozbił talerzy.

— Jeongguk... Dusisz — wysapał ciężko.

— Przepraszam, chciałem trochę urozmaicić ten czas — powiedział niewinnie.

— Tak, wszyscy wiemy jak by się to skończyło... — powiedział spokojnie.
— Pół domu w rozwalce — obaj zaśmiali się.

— Skończyłem już - oznajmił zadowolony z siebie i swoich umiejętności kucharskich. — Chodź do stołu.

Stay with me, please | jikookWhere stories live. Discover now