8.Nevermind

1.2K 97 11
                                    

Starszy obudził się nie tam, gdzie zwykle wstawał. Koło niego leżał zwinięty w kulkę Jeongguk. Jimin musiał przyznać, że wyglądał niesamowicie uroczo. Jednak nie wiedział, dlaczego znajduje się w łóżku młodszego zamiast u siebie w domu.

Minęła dłuższą chwila, zanim Jimin zrozumiał, kgdzie jest i skąd się tu znalazł. Odsunął się od młodszego, tak, aby go nie obudzić i sięgnął po telefon. Wczoraj zakomunikował mamie, że wróci później, ale to nie równało się z wróceniem na drugi dzień. Pośpiesznie się ubrał i wyszedł z domu Jeongguka. Trochę zdziwiło go to, że ani razu nie spotkał w nim jego mamy lub taty, czy nawet kogokolwiek innego.

Po cichu otworzył drzwi do własnego domu. Podejrzewał, że rodzice jeszcze śpią. Ściągnął obuwie i ruszył do kuchni. Tam zobaczył zmartwiony wzrok matki. Westchnął ciężko, zdając sobie sprawę z tego, co go czeka.

— Jimin, martwiłam się... — spojrzała smutno na syna, nerwowo stukając stopami w podłogę.

— Przecież ci wysłałem SMS'a — powiedział łagodnie, siadając na krześle w kuchni. Nie chciał teraz się kłócić.

— Napisałeś, że wrócisz później, a nie, że wrócisz następnego dnia — powiedziała trochę bardziej stanowczo. W jej oczach malował się ból, strach i smutek.

— Przepraszam, sam nie wiedziałem, że wrócę na drugi dzień — odrzekł ponuro. Nie chciał wzbudzać takich emocji w matce. Mimo wszystko ją kochał. Kiedy był mały, opiekowała się nim tak dobrze. Wiedział, że temu wszystkiemu jest winny jego ojciec. On zepsuł wszystkie relacje w tej rodzinie.

— Dobrze, idź lepiej coś zjedz, bo wyglądasz nie najlepiej — powiedziała troskliwie i popiła trochę wody z szklanki.

Faktycznie, Jimin ostatnio nie jadł zbyt wiele. Nie robił tego specjalnie. Ze względu, że była sobota, mógł sobie spokojnie odpocząć. Miał tylko nadzieję, że żaden z przyjaciół nie zechcę go gdzieś wyciągnąć.

A kiedy Jeon poczuł pustkę obok siebie, westchnął smutno.

⌇🌠🌠⌇

Był już poniedziałek, co równało się z rozpoczęciem nowego tygodnia szkoły oraz męczarni, którą tak postrzegali uczniowie. Jimin zjawił się w progu wielkich drzwi szkoły. Zazwyczaj witały go uśmiechy przyjaciół, ale tym razem był w szkole przed nimi. Trochę go to zdziwiło. Nie zważał zbyt długo na to i po prostu udał się w swoje stałe miejsce. Postanowił usiąść na schodach i poczekać na dzwonek. Słyszał przez chwilę cichy chlip.
Postanowił to sprawdzić. Popatrzył w bok, w drugi bok. Nic. Wstał poszedł za schody i tam zobaczył kogoś bardzo mu znajomego.

— Jeongguk? — spytał zdziwiony. Nie spodziewam się tu spotkać szatyna.
— Co ty tu robisz? I czemu płaczesz? —  dodał zaintrygowany Jimin. Nigdy nie widział, aby szatyn się smucił, a co dopiero płakał. Nie wiedział o nim zbyt dużo, ale nie wyglądał na tych, co często są smutni.

— Hyung, zostaw mnie teraz w spokoju, proszę... — powiedział łamanym głosem. Czuł się odrobinę żałośnie, że starszy zobaczył go w takiej sytuacji.

— A-ale co się stało, Jeonggukie? — sam nie wiedział, czemu użył takiego zwrotu w stronę szatyna.

— Nieważne, hyung. Proszę odejdź... — błagal dalej starszego, czując więcej łez pod powiekami.

— Nie pójdę, póki nie powiesz mi co się stało — odrzekł stanowczo, podchodząc do Jeongguka i siadając obok niego. Dłonią lekko czochrał mu głowę, by pocieszyć młodszego.

— C-ci starsi powiedzieli mi, że nigdy nie będę jak oni, zawsze będę tylko śmieciem, którego nikt nie chce, a to jest prawda... — na jego policzkach pojawiły się nowe łzy. Zdawał sobie sprawę, że to ludzie, którzy go nie znają, ale kiedy on postrzega siebie podobnie, boli to dwa razy bardziej.

— Nie słuchaj ich, przecież wiesz, że jesteś dla nas ważny. Nie płacz już — odrzekł, czując jak jego oddech się zatrzymuje. Było mu naprawdę szkoda Jeongguka. Widział, że mocno to przeżywa.

— Oni mają rację, nie nadaję się do niczego. Najlepiej by było jakbym nie istniał. Wszyscy byliby zadowoleni — westchnął, opierając czoło na dłoniach.

— Jeonggukie, nie mów tak. Wszyscy byśmy tęsknili... — Jimin podał rękę młodszemu i pomógł mu wstać. Park dalej trzymał rękę szatyna, drugą zaś starł łzy z policzka młodszego. — Nie płacz, wyglądasz wtedy naprawdę żałośnie i źle — trochę starego Jimina zostało, dalej nie był zbyt miły dla nikogo. Wyższy wiedział jednak, że nie miał na celu go obrazić.

Jimin odsunął się od młodszego, po czym niespodziewane uciekł. Jeongguk nie miał pojęcia, co stoi za ucieczką starszego. Pobiegł do toalety. Czyli tam, gdzie zawsze mógł się schować. Z blondynem wszystko było możliwe. Wiedział, że nic nie zdziała, jak pójdzie za nim. Czekał więc na lekcje. Tam będzie musiał się z nim skonfrontować.

— Czemu uciekłeś? — zapytał łagodnie Jeongguk, kiedy wchodzili do klasy. Zauważył, że blondyn ma kapryśna minę. Zapewne nie był w humorze. Zmienność Jimina była naprawdę trudna do rozgryzienia.

— Nieważne — odrzekł oschle. Musiał unikać młodszego. Nie mógł z nim spędzać czasu sam na sam. Taki był jego plan, lecz co z tego wyjdzie? Tego nie wie nikt. Miał nadzieję, że trzyma w sobie tę siłę, która pozwoli mu odepchnąć od siebie szatyna raz na zawsze.

Stay with me, please | jikookWhere stories live. Discover now