13.Snow fight

1.2K 93 62
                                    

Słońce przedzierało się przez okienne zasłony. Niby była zima, grudzień. Śnieg już dawno okrywał lekko zmarzniętą trawę. Grudzień znaczył też coraz więcej wyjść z przyjaciółmi. Choć najchętniej Jimin pozostałby w towarzystwie jednej osoby. Tak samo Jeongguk.

Dogadywali się jak nikt inny. Pomimo początkowych problemów, teraz potrzebowali coraz więcej swojej obecności. To nie był zwykły kolega, czy byle jaki przyjaciel. To prawdziwy przyjaciel, który będzie z tobą na dobre i na złe, który podczas jakiegoś wybuchu agresji pomoże ci, obroni cię, w którego ramionach będziesz mógł się schować przed całą resztą świata. Przed największymi swoimi lękami.

Szkoła. Najgorsze, co mogło istnieć dla Jimina i pewnie miliardów innych osób. Kolejne głupie lekcje, na których nawet nie słuchał. Kolejne wywody Pani Lee oraz kolejne uwagi za nie słuchanie na lekcji. Jimin miał ochotę wyjść z tej szkoły i nigdy nie wracać. Ale co on mógł zrobić w tej sytuacji?
Jeongguk kątem oka wpatrywał się w Jimina. Musiał przyznać, że zakochał się w jego długiej blond grzywce, czarnych, błyszczących oczach, pełnych malinowych ustach, a przede wszystkim w jego oryginalności. W jego niezwykłym, wbrew pozorom, ciepłym charakterze. Zastanawiał się, czemu musiał poczuć to do Parka. Byłoby dużo prościej, gdyby tą osobą okazał się Taehyung, który z pewnością nie zraniłby uczuć swojego przyjaciela.

Dłoń Jimina zjechała pod stół, aby otrzeć nią o swoje udo, lecz nie trafił na swoje, tylko na Jeongguka.

— Przepraszam, przez przypadek... — powiedział, kiedy zorientował się, że to nie po swojej nodze przejechał, a młodszego szatyna.

— Nie szkodzi — powiedział lekko zawiedziony Jungkook, licząc że to jednak nie był przypadek.

Ten jeden dotyk tak podsycił Jeongguka, że przez resztę lekcji nie mógł się skupić. To było cholernie przyjemne. Aż zbyt. Chciał poczuć dotyk hyunga na swoim ciele. Oczywiście w formie przytulenia.

— Hyung? — szepnął, spoglądając na blondyna.

— Tak? — mruknął, nie do końca wiedząc, co się dzieje. Od dłuższego czasu wlepiał wzrok w piękny krajobraz za oknem. Było pełno śniegu, lecz przez chmury wyłaniało się delikatnie słońce, napawające światłem wszystkich, którzy tylko na nie spojrzeli.

— Pójdziemy po szkole pobić się
na śnieżki albo porobić aniołki w śniegu? — zapytał, a jego oczy mieniły się, jakby faktycznie bardzo mu zależało na zgodę starszego.

— Ach, Jeonggukie, okej — odrzekł niepewnie. Młodszy ucieszył się, że może spędzić trochę więcej czasu z blondynem. Obrocil głowę w stronę tablicy, nie mogąc przestać ruszać nogami z podekscytowania.

Czy aby na pewno Jimin dobrze robi? Za bardzo przywiązał się do tego dzieciaka. Ale on ma coś, czego nie ma nikt inny. Przyciąga do siebie tylko bardziej.

Lekcje niezmiernie się dłużyły, Jeongguk żył tylko myślą o późniejszym spędzeniu czasu ze swoim hyungiem. Coraz bardziej oddalali się od reszty. Dalej byli zgraną paczką przyjaciół, lecz dwie osoby częściej spędzały czas same, niżeli w grupie. Byli dla siebie nie do końca, jak bratnie duszę, ale nawzajem się uzupełniali.

Kiedy zadzwonił dzwonek, informujący klasę Pani Lee o wyjściu do domu, Jeongguk i Jimin pędem ruszyli do szatni. Ubrali buty zimowe oraz kurtkę i pognali na zewnątrz. Jimin wziął w swoją małą piąstkę trochę śniegu i rzucił nim w młodszego.

— O nie, tak się nie bawimy — zabrał wielką bryłę śniegu po czym prawie przygniótł nią Jimina. — Ha ha —dodał rozbawiony, nie mogąc powstrzymać się od śmiechu.

— Jeongguk! — powiedział wściekle, tuż po tym, jak otrzepał się jako tako ze śniegu. Choć on dalej był wszędzie. Dosłownie.

— No co? Mieliśmy się bić na śnieżki, no to rzuciłem w ciebie śniegiem — powiedział widocznie tym rozbawiony.

— Mieliśmy się rzucać śnieżkami, a nie wielką bryłą śniegu — przypomniał. — To bolało! — powiedział, marudząc.

— Oj tam, jak chcesz się odegrać, to spróbuj we mnie rzucić taką bryłą — powiedział z chytrym uśmieszkiem.

Jimin nie zwlekał, wziął największą kulę śniegu i popędził w stronę Jeongguka. Rzucił prosto w niego po czym odrzekł:

— I dobrze ci tak! — zaśmiał się potem.

— Ej no, hyung! — krzyknął. — Rzuciłeś mocniej niż ja!

— Skąd możesz wiedzieć, czy rzuciłem mocniej, skoro to nie ty dostałeś wcześniej wielką kulą śniegu prosto w twarz? — zapytał z ironią w głosie, z czego miał niezły ubaw.

— Hyung! — odpowiedział zły, a jego zdenerwowanie jeszcze bardziej rozśmieszyło starszego.

— O co ci chodzi? Przecież tylko się odegrałem — odrzekł z uśmiechem.

— Ale nie myślałem, że mnie dogonisz — podrapał się po głowie.

— Widzisz? Jak jestem wściekły, to potrafię wszystko! — zaśmiał się na końcu.

Jeongguk przybliżył się do Jimina i objął go w pasie. To było dziwne. Po jakimś czasie puścił, a wtedy Jimin zaatakował. Wziął w piąstkę już mniejszą ilość śniegu i rzucił nią w szatyna. Ten nie zwlekał długo na kontratak. Sami nie wiedzieli, jakim cudem ich przyjaciele się tu jeszcze nie zjawili.

Jimin oraz Jeongguk parę razy zaśmiali się, jak tylko drugi oberwał ze śnieżki.

Park postanowił zrobić aniołka. Położył się na śniegu i zaczął ruszać nogami oraz rękami. Jungkook po chwili do niego dołączył. Pomimo, że cali byli w śniegu i było im lekko zimno, to obaj uważali to za cudownie spędzony czas.

Jimin na koniec podbiegł do Jeongguka i zarzucił na jego ramię swoją rękę, aby następnie obaj udali się do domów.

Dla Jimina ten dzień był wyjątkowy, zawsze unikał tego typu rzeczy. Tym bardziej w towarzystwie reszty przyjaciół, a teraz tak po prostu się zgodził. Pomimo zimna, niewygody. Poczuł radość, że spędził trochę czasu z młodszym.

Szli bardzo blisko siebie, ale nikomu to nie przeszkadzało. Na koniec Jimin pożegnał się z Jeonggukiem i uciekł już do domu, gdzie czekała na niego mama z kubkiem gorącego kakaa. Nie spodziewał się tego po niej, ale było mu miło, że jednak pamiętała o nim.

Stay with me, please | jikookWhere stories live. Discover now