— Nie ciesz się już tak — burknął ze skwaszoną miną.

— Nie wychodziłeś nigdzie od prawie miesiąca... To jest wystarczający powód mojej radości — powiedział dumnie Taehyung. Jeongguk popatrzył na niego z politowaniem i poszedł odnieść brudne naczynia do kuchni.

— Jeonggukie! Trzymaj się, ja muszę lecieć. Nie zrób nic głupiego... Pa! — krzyknął starszy, tak aby tamten go dosłyszał.

— Okej — powiedział cicho Jungkook.

Znowu usiadł na kanapie wpatrywał się w ścianę. Jego życie bez drugiej osoby było bez emocji. Bez sensu. Po chwili usłyszał kolejny dzwonek do drzwi. Wstał niechętnie i otworzył zamek.

Yerim. Kim Yerim. Co ona tu robi?

— Yeri? Co ty tu robisz? — spytał niepewnie Jeongguk.

— Chciałam pogadać, mogę wejść? — zapytała z uśmiechem.

— T-tak — odrzekł łamliwym głosem.
— Wejdź.

Brunetka usiadła na kanapie, wpatrując się w tę samą ścianę co przed chwilą Jungkook.

— Więc? Co chciałaś mi powiedzieć? — zapytał, czując jak ogarnia go coraz większy niepokój.

— Usiądź, proszę — powiedziała cicho.

Jeongguk po chwili siedział na kanapie, znowu wpatrując się w ścianę. To było chyba jego ulubione zajęcie.

— Nie wiem czy wiesz, ale jestem teraz z Jiminem... — zaczęła.

— Przyszłaś tu tylko po to, by mi to powiedzieć i dobić bardziej? — zapytał, patrząc na nią z bólem.

— Nie, nie po to tu przyszłam. Widziałam przez przypadek pamiętnik Jimina... On się o ciebie cholernie martwi, chce się z tobą spotkać, ale nie umie. Wydaję mi się, że on kocha naprawdę tylko ciebie, nie mnie. Widzę jak całe dnie zastanawia się nad czymś intensywnie. Zapewne myśli o tobie. A gdy go pytam, odpowiada, że nic. Moja prośba, spotkasz się z nim? Ja wszystko załatwię — powiedziała z lekkim zawahaniem.

— Jak chcesz to zrobić? On nie będzie chciał mnie widzieć — powiedział pewnie.

— Zadzwonię do niego pod pretekstem spotkania, a zamiast mnie, pójdziesz na nie ty — odrzekła równie pewnie.
— Co ty na to?

— Okej — odpowiedział krótko.

— Zadzwonię do niego i ci wszystko powiem — po chwili chwyciła za telefon i wybrała odpowiedni numer. Jimin od razu odebrał.

Jimin, spotkamy się dziś? Na moście koło rzeki? Proszę

Okej, ale czemu tam?

Zobaczysz. Dziś o 16.00 — powiedziała tajemniczo i się rozłączyła.

— O szesnastej masz być gotowy. Na moście koło rzeki. Ja muszę już iść, bo mama się będzie martwić. Powodzenia Jeongguk! Fighting! — krzyknęła i wyszła z domu.

Jeongguk siedział oszołomiony i nie mógł w to uwierzyć. To mogła być jego jedyna szansa. Miał jeszcze ponad cztery godziny i z niczym się nie spieszył. Wyciągnął telefon z kieszeni i wszedł na konwersacje z Jiminem, która była od kilku tygodni taka sama. Czyli ze słowem "Nie" na końcu. Po tej wiadomości Jeon dał sobie spokój z wysyłaniem większej ilości informacji do Jimina. Siedział i płakał w kącie.

Powoli zbliżała się szesnasta. Jeongguk wstał z kanapy i udał się do łazienki, aby zrobić sobie lekki makijaż. To znaczy zakrył wory pod oczami i podkreślił powieki cieniami w kolorach brązu. Założył grubą kurtkę oraz szalik i wyszedł z domu. Pierwszy raz od prawie miesiąca... Zakamuflował się tak, aby Jimin go nie rozpoznał na początku. Ruszył w wyznaczone miejsce. Stał już przy bramce mostu i wpatrywał się w rzekę. Czekał na Jimina.

Stay with me, please | jikookWhere stories live. Discover now