Dumbledore nie robi żadnych wyrzutów, że Harry przyszedł tak późno. Odkłada na bok papiery i uśmiecha się, jakby witał dawno niewidzianego wnuka.
— Usiądź, proszę.
Harry siada niepewnie. Czy to właściwy moment, żeby poprosić o przywrócenie pamięci?
— Widzę, że masz jakieś pytanie, śmiało — zachęca go dyrektor. Harry przełyka ślinę, pociera ręce i, nie patrząc Dumbledore'owi w oczy, pyta:
— Czy możliwe byłoby przywrócenie mi pamięci?
Zapada cisza, w trakcie której Harry zaczyna robić sobie wewnętrzne wyrzuty, przecież mógł poczekać na właściwszy moment... albo coś takiego! Inaczej zadać pytanie czy poprosić o poczęstowanie cytrynowym dropsem.
— Skąd taka prośba? — Dumbledore wreszcie przerywa ciszę. Harry unosi wzrok i spogląda na oblicze dyrektora. Nie może odczytać tej dziwnej miny, którą robi staruszek.
— Nie czuję się sobą — mówi i zaraz się krzywi, bo znowu źle zaczął. — Chodzi mi o to, że ten świat wokół jest inny, dziwny, nieznajomy... To nie mój świat. Czuję się jak podróżnik w czasie, ale ja próbowałem, profesorze, naprawdę próbowałem się przyzwyczaić i dostosować, ale nie potrafię.
— Harry — głos Dumbledore'a brzmi łagodnie i ciepło, co sprawia, że w Harrym kiełkuje iskierka nadziei — przywrócenie pamięci niczego nie naprawi. Byłeś zamknięty, a świat na zewnątrz się zmienił. To naturalna kolej rzeczy.
— Ale...
— Dalej będziesz zagubiony, przez ponad rok byłeś odcięty od świata, a amnezja to jedyny środek, by poradzisz sobie z okropnościami Azkabanu.
— A jeśli wspomnienia nie są tak okropne? — pyta Harry z nadzieją w wielkich oczach.
— Harry — Dumbledore nagle brzmi poważnie — czy naszyjnik spisuje się dobrze?
— Tak.
— Nie ma z nim żadnych problemów?
— Najmniejszych. — Harry boi się spojrzeć w oczy Dumbledore'a. Przypomina sobie słowa głosu o tym, że dyrektor sprawdza, czy Harry aby na pewno nie pamięta i go nie okłamuje. Właśnie... Głos! To musi być Tom. Czy jeśli Harry ściągnie łańcuszek, to wtedy znowu się odezwie i mu wszystko wyjaśni? Ale do tego potrzebowałby odosobnionego miejsca, gdzie nikt mu nie przeszkodzi.
— Dobrze — mówi Dumbledore, jednak nie wygląda na przekonanego. Wpatruje się w Harry'ego, ale chłopak uparcie milczy, bojąc się palnąć jakąś gafę. — Wezwałem cię tutaj z ważnego powodu. Powiedz mi, Harry, jesteś gotowy walczyć w wojnie z Voldemortem?
— A nie robię tego od pierwszego roku życia? — Harry śmieje się nerwowo, szybko jednak przestaje i drapie się po głowie zmieszany.
— Rozumiem, że twoja odpowiedź jest twierdząca i się zgadzasz, więc pozwól, że przedstawię ci największy sekret Lorda Voldemorta. — Po tych słowach Dumbledore zaczyna opowiadać długą opowieść o rodzinie Gauntów, z których wywodziła się matka Voldemorta.
Harry słucha z zaciekawieniem, ale gdy są przy wizycie Dumbledore'a w sierocińcu, nie wytrzymuje i zadaje pytanie:
— Ale po co to wszystko? Czemu służy ta cała opowieść? — Harry czuje się dziwnie niezręcznie, słuchając o dzieciństwie Voldemorta. To wręcz intymne informacje, a z drugiej strony... Harry już gdzieś słyszał tę opowieść.
— Pozwól mi najpierw dokończyć, a wszystko się rozjaśni.
Harry siedzi przez dalszą część opowieści jak na szpilkach, nie skupiając się na treści, dopiero gdy Dumbledore zaczyna mówić o horkruksach, coś w Harrym się przebudza.
YOU ARE READING
Niebo Gwiaździste |tomarry|
FanfictionJedna mała zmiana, a znany świat rozpada się na milion kawałków. Zdradzony przez przyjaciół, skazany na odbycie lat wyroku za coś, czego nie zrobił. Genialny plan Dumbledore'a, który zniszczył jego życie. W ciemnej celi z reguły jest cicho, nie lic...
46. Harry Potter
Start from the beginning