Epilog

3.1K 239 265
                                    

And when you're feeling empty
Keep me in your memory

(...)
I've never been perfect
But neither have you
                      ~Linkin Park

Gwiaździste niebo rozpościera się nad małą, czarodziejską wioską, rozświetlając granatowy świat bladą poświatą. Wysoko nad strzelistymi dachami przedziwnych budynków wisi sierp księżyca. Łypie groźnie na pogrążoną w mroku miejscowość, nie wierząc w iluzję spokoju.

Gdyby wsłuchać się w ciszę, skupić się na nikłych dźwiękach, gdzieś w głębi uliczek dobywa się tupanie. Gwałtowne i pełne gorączkowego pośpiechu, a towarzyszą mu szybkie oddechy.

Jeden, drugi, trzeci...

Kot z miauknięciem umyka przed biegnącą postacią i wskakuje do śmietnika. Robi to tak gwałtownie, że blaszany pojemnik przewraca się z głośnym brzdękiem. 

Urażony kot o sierści czarnej jak noc wychodzi spod odpadków i siada na murku. Zielone ślepia świecą się w ciemności i wpatrują się świdrująco w opatulonego czarną peleryną człowieka. W końcu zwierzęciu nudzi się obserwacja i kot zaczyna spokojnie lizać łapkę z białą plamą w kształcie gwiazdki. 

— Tam jest!

— Cholera. — Czarodziej wspina się na murek zajmowany przez kota, co powoduje, że ten zeskakuje zgrabnie na ziemię z urażonym warknięciem. — Och, nie marudź — mówi, spoglądając na kota, który odwraca się z uniesionym do góry ogonem, po czym znika w zaułku. — Chyba naprawdę zwariowałem, skoro gadam z kotami.

Harry zeskakuje z murku po drugiej stronie i odwraca się za siebie. Nie ma śladu ani kota, ani aurorów. Z ulgą osuwa się na ziemię, przy okazji chowając za niezbyt wysokim murkiem. 

Nocne powietrze otula iskierkami mrozu, więc Harry chowa ręce w kieszenie długiego płaszcza, który ukradł aurorom wraz ze świstoklikiem. Świstoklik był świetnym pomysłem, fakt, ale Harry nie wziął pod uwagę, że aurorzy od razu będą wiedzieć, gdzie go przeniosło. Stracił cenny czas na spacerowanie po wiosce, a nie ma różdżki, by teleportować się w bezpieczne miejsce. 

— Mówiłeś, że tu go widziałeś!

Harry podskakuje, słysząc znany, kobiecy głos tuż nad głową. Wyciąga ręce z kieszeni i podnosi się trochę, chcąc mieć lepszy widok. Ciało zalewa zimna furia, gdy widzi Cho z ponurą miną i wściekłością tańczącą w hebanowych oczach.

— Przysięgam! — krzyczy wysoki auror, którego Harry nie zna. — Był tu... Słyszałem wyraźnie!

Ten właśnie moment wybiera czarny kot, by przebiec drogę i skoczyć na parapet pobliskiego budynku.

— To według ciebie jest Potter? — warczy Cho, wskazując ręką kota, który zaczyna się myć. Kobieta prycha jakby sama była rozjuszoną kotką i odchodzi, zostawiając aurora w ciemnej uliczce. Mężczyzna zaczyna się rozglądać. Chodzi z miejsca na miejsce i zagląda w każdy kąt.

Harry przylega do muru całym ciałem i czeka, wsłuchując się w głośne bicie serca. 

Jest gotowy i gdy auror zagląda za murek, Harry wyprowadza najmocniejszy cios, na jaki stać jego osłabione ciało. Mężczyzna zatacza się do tyłu, a Harry przeskakuje murek i wyrywa z ręki aurora różdżkę. 

Avada kedavra.

Zielony błysk ożywia śpiącą wioskę, nadając kształtom i cieniom upiorny wygląd. Harry opuszcza różdżkę i przekracza martwe ciało, nie zaszczycając go nawet krótkim spojrzeniem.

— Okej — mamrocze Harry — teleportacja. To nie powinno być trudne, prawda? 

Skupia się i próbuje, ale nic się nie dzieje. Słyszy coraz głośniejsze okrzyki aurorów zwabionych przez światło zaklęcia i przeklina głośno.

— Dalej — wręcz błaga desperacko, ale nic się nie dzieje. Głosy czarodziejów są już blisko, więc Harry z desperacji wskazuje różdżką na pobliski dom. — Incendio!

Mając nadzieję, że to spowolni pościg, rzuca się w szaleńczy bieg, aby jak najszybciej znaleźć się poza wioską. Skręca w kolejne uliczki — jedne węższe, drugie zagracone, a inne śmierdzące kanalizacją. Ogień goni go szybciej niż aurorzy. Po ich krzykach, Harry wnioskuje, że zdecydowali się ugasić pożar.

Jednak wiatr wieje mocno, rozpraszając iskierki ognia na kolejne domy. Niedługo słychać krzyki śpiących czarodziei, którzy wybiegają ze swoich domów w piżamach.

Harry zyskuje cenny czas, dzięki czemu dostaje się na pobliskie wzgórze. Księżyc oświetla źdźbła trawy, przez co wydaje się, jakby były srebrne. 

Wioska w dole płonie, Harry słyszy zawodzenie wiatru, słyszy zawodzenie ludzi, więc stoi, wpatrując się w świetlistą łunę i wsłuchując się w krzyki umierających czarodziei.

— Wiesz co, Tom? — zadaje pytanie w ciemność, a ogień odbija się w zimnych oczach. — Jakiś mugol powiedział kiedyś, że w życiu osądzają nas dwie rzeczy: prawo moralne we mnie i niebo gwiaździste nade mną. Ale co jeśli nie mam ani krzty moralności, a niebo jest przychylne wszystkiemu? 

Wzdycha cicho i odwraca wzrok od płonącej wioski. Wiatr przynosi ze sobą zapach dymu podrażniający nozdrza, a Harry trzęsie się z zimna.

— Albo może chodziło mu o coś zupełnie innego... — szepcze z nikłym uśmiechem i znika wśród drzew.

k.o.n.i.e.c.

nie chciałam publikować tej części, nie chcę kończyć NG, to naprawdę spora część mojego życia i trudno się z nią rozstać. 

z jednej strony jestem z siebie dumna, że wytrwałam, ale z drugiej chciałabym zostać z Harrym jeszcze chwilkę. 

dziękuję wam, że byliście i śledziliście tę historię w tak licznym gronie, wasze komentarze i gwiazdki naprawdę wiele znaczyły, znaczą i będą znaczyć. 

to moje najdłuższe fanfiction liczące ponad 100 tysięcy słów (myślę, że to jakieś 300 stron w pdf, więc gdyby przenieść to na papierową książkę i dać odpowiednią czcionkę, to wyszłoby z 400 stron). jeju, ile ja pracy włożyłam w samo planowanie! by Ron dawał wam wskazówki, przemiana Harry'ego, Luna i Draco, śmierć Syriusza, którą ukryłam (jak to znajdziecie, to się rozryczycie, więc lepiej nie). sporo tego, fakt, ale jestem zadowolona.

odnośnie zakończenie to pozostawiłam je otwarte. Harry uciekł, to wiemy. Chce wskrzesić Toma, ale czy potrafi? I co zrobią, jeśli jednak go wskrzesi? Myślę, że takie zakończenie daje pole do popisu dla waszej wyobraźni, więc jak dzisiaj będziecie leżeć w łóżku, to stworzycie swoje własne, idealne zakończenie. Bo może obaj stwierdzą, że wojna się nie liczy i zamieszkają w małym domku na skraju lasu i będą hodować wiewiórki?  ja opowiedziałam swoją część, reszta będzie miała miejsce w waszych głowach.

więcej napiszę w podsumowaniu! i jeszcze raz dziękuję za przygodę, którą przeżyliśmy razem! trzymajcie się cieplutko! i mam nadzieję, że zobaczymy się w komentarzach pod moimi innymi pracami.

to, że NG się kończy nie oznacza, że ja kończę z pisaniem, mam parę rozpoczętych projektów, więc to czas na mini reklamę:

Symfonia Dusz — moje drugie tomarry! tym razem mniej psychodelicznie. Tom Riddle zmienia się w roczne dziecko, więc chcąc nie chcąc chodzi do Hogwartu razem z Harrym. w dodatku są bratnimi duszami. długa historia-tasiemiec opisująca ich drogę przyjaźni, która zmienia się w coś więcej.

Cesarzowa z kryształu — moja własna osobista twórcza historia fantasy o Cesarzowej, która najpierw gra według zasad, ale odkrywa, że więcej korzyści przyniesie jej oszukiwanie

Amarylis — snarry, bardzo angstowe, podróże w czasie, Harry i Snape jako highschool lovebirds z wojną w tle

Niebo Gwiaździste |tomarry|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz