7. Ich drugie imię to Brutus

4K 364 342
                                    

Zmieniłam wygląd rozprawy, bo bardzo kłóci się z moim wewnętrznym sumieniem tak otwarte upolitycznianie procesu sądowego jak w głównej serii. Polityka działa sprawie i po cichu, a szopka odstawiona przez Knota w piątej części... Wybaczcie, ale musiałam to zmienić.

rozdział niesprawdzony

W dniu rozprawy Harry'ego Pottera w Ministerstwie Magii panuje chaos. Samoloty pełniące funkcje sów latają w tę i we w tę, przekazując niecierpiące zwłoki wiadomości, ludzie krzyczą i przepychają się, próbując sforsować mur aurorów i dostać się na salę rozpraw, by na własne oczy być świadkiem zakończenia skandalu, który wstrząsnął małym, czarodziejskim światkiem.

Do atrium przybyła cała rodzina Weasley'ów, rozglądając się, podążają za powoli łysiejącym ojcem. Dziennikarze rzucają się w ich stronę niczym wygłodniałe hieny, gdy tylko zauważają skupienie pomarańczowego koloru tak wyróżniające się na tle szarości i brązu.

- Sevile Grakchus z Czarownicy. Czy może nam pani powiedzieć, co sądzi pani o tej sprawie? Winny czy nie? - Reporterka wbija w panią Weasley wyczekujące spojrzenie, odpychając łokciami pracowników innych gazet.

- No cóż... Z pewnością...

- Chodźmy, Molly, za dziesięć minut zaczyna się rozprawa. Nie marnuj czasu na dziennikarzy. - Pan Weasley wykazuje się zdrowym rozsądkiem i odciąga żonę od wygłodniałej sensacji reporterki, która jednak się nie poddaje i niezłomnie wykrzykuje kolejne pytania.

Przez szum krzyczących dziennikarzy i zwykłych ludzi, którzy przyszli w charakterze gapiów, wybija się wysoki głos blondwłosej kobiety:

- Potter to psychopata? Jak pani sądzi? Może były jakieś sygnały?

- Znaczy zawsze był cichy, ale żeby...

- Molly! Chodźmy już.

- Co pani powie na ekskluzywny wywiad? Jak za starych czasów? - Rita trąca łokciem natarczywego reportera chcącego skorzystać z jej zasług w zatrzymaniu ofiary, by zadać parę pytań dla własnego dziennika. Reporterka przyszpila swoją rozmówczynię wzrokiem spod okularów z diamencikami. - To jak będzie?

- Żeby napisała pani takie bzdury jak po śmierci naszej córki?! - robi przerwę, po czym dodaje: -Podziękujemy. - Artur Weasley mówi te słowa z niecodziennym dla niego jadem, a Rita Skeeter przyszpila kolejną, jakże chętną ofiarę, w postaci Draco Malfoya.

Fontanna Magicznego Braterstwa umieszczona w samym centrum atrium stoi samotnie zdolna jedynie przypatrywać się szaleństwu, jakie ogarnęło czarodziejskim światem. Oświetla ją magiczne światło, ale nikt nie zwraca uwagi na jej pokojowe przesłanie - wszyscy są żądni krwi, która rozleje się dzisiaj na sali rozpraw.

Remus Lupin niepewnie wychodzi z kominka i otrzepuje wyświechtaną marynarkę. Rozgląda się z niepokojem po ciemnym pomieszczeniu, przez chwilę przygląda się przybyłym czarodziejom, po czym kieruje się w stronę windy, luzując krawat, bo strach nie pozwala oddychać. Stara się nie patrzeć w szydercze twarze czystokrwistych, ani w ciekawskie reporterów; niezauważenie prześlizguje się, by uciec natarczywym pytaniom. Szuka w tłumie Dumbledore'a. Musi znaleźć dyrektora Hogwartu. Po prostu nie może stać bezczynnie. Wie, że jego nie wpuszczą na salę rozpraw, ale musi się upewnić, że Harry będzie bezpieczny. Jako człowiek noszący gen wilkołaka niewiele ma do powiedzenia i jego zdanie się nie liczy dla Wizengamotu, więc jedyne, co może zrobić to błagać Dumbledore'a, by uchronił syna jego najlepszych przyjaciół przed okrutnym losem. Przecież nie wtargnie na rozprawę, wywrzaskując obelgi jak planował to Syriusz (za co został uziemiony przez Albusa, by nie zrobił czegoś głupiego, co tylko zaszkodziłoby Harry'emy, jak misja ratunkowa).

Niebo Gwiaździste |tomarry|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz