*15*

5 1 0
                                    

Gdy Shatoshi wstał, spojrzał w stronę śpiącego obok niego mocnym snem Hoshiego, który wyglądał uroczo jak tak spał. A Shatoshiego tak właściwie obudził dzwoniący telefon, z wyświetlonym numerem, jego brata Jimina, więc postanowił odebrać, chociaż w tamtej chwili nie spodziewał się co usłyszy, z drugiej strony....A to co usłyszał było okropne....

- Słuchaj Shatoshi, przyjeżdżaj szybko do szpitala, na ulicy Sole 2. 

- Ale o co chodzi? 

- Nasz ojciec jest w własnie tym szpitalu i kazał wezwać wszystkich członków rodziny wliczając w to Rose, ale nie Hoshiego, ponieważ to narazie twój chłopak, a nie narzeczony. 

- Dobrze rozumiem za półtorej godziny będę na miejscu. 

- Tylko jedź ostrożnie. Proszę...

- Będę uważał obiecuję.

Shatoshi, szybko wstał ubierając się w biegu i ruszył biegiem na dół do kuchni, żeby na szybko zrobić śniadanie i zostawić karteczkę z informacją dla Hoshiego, który nie wiedział o niczym. Ale również czuł, że coś tutaj nie gra w ich związku, coś bardzo mu tutaj nie pasowało...Zrobił szybko śniadanie i ruszył po swoją skórkę i kluczyki od auta, po czym zamknął drzwi na klucz i wsiadł do samochodu po drodze zahaczając o Starbuck's, żeby zamówić dużą kawę na wynos, i ruszył w dalszą drogę w stronę szpitala. Ale jechał ostrożnie tak jak obiecał to bratu i zgodnie z przepisami, ale nadal myślał o ty, czemu jego jedyny ojciec wylądował w szpitalu i kazał wezwać całą rodzinę i Rose, ale Hoshiego nie...Nie rozumiał tego, czemu jego chłopak nie może wtedy być obok niego. 

Po dojechaniu na miejsce i zaparkowaniu na przy szpitalnym parkingu, ruszył w stronę recepcji z kawą z dłoni i zapytał....

- Dzień dobry - przywitał się

- Dzień dobry. W czym mogę pomóc? 

- Szukam Harrego Nakamure 

- A pan jest kim? Dla pacjenta?

- Synem 

- Dobrze wiec pan Nakamura, leży w sali 15. Prosto i w lewo 

- Dziękuje

- Nie ma za co

..........

Shatoshi szedł w stronę sali numer 15, i od razu ją znalazł. Ponieważ byli tam wszyscy z jego rodziny tej najbliższej i trochę dalszej. Wszyscy mieli nietęgie i przygnębione miny, a on nie wiedział o co tak dokładniej chodzi. Przywitał się z każdym, dopóki nie dowiedział się, że on  Shōta, Jimin , i ich mama do środka sali. 

- Przyszedłeś jednak. Dobrze więc teraz pan lekarz, może wam wszystko powiedzieć, bo ja nie mam siły. 

- A więc państwo Nakamura, pan Harry ma nowotwór i nie wiemy dokładnie ile mu zostało dni, miesięcy, godziny czy rok czy dwa lata. I również chcę abyście teraz wszyscy się przebadali wasza mama również. Więc najpierw zapraszam na badania pana Jimina , a później resztę. Panie Jimin za mną proszę. 

Gdy Shatoshi usłyszał, tą smutną wiadomość nie wiedział co ma o tym wszystkim myśleć i po prostu miał ochotę przytulić się do Hoshiego i mu się wypłakać i powiedzieć dosłownie wszystko, bo tutaj nie mógł płakać. Ale w między czasie dostał SMSa od Hoshiego, że ten musiał wyjechać i wróci jutro rano lub wieczorem. Przez co Shatoshiemu zrobiło się jeszcze bardziej smutno....

Po skończonych wszystkich badaniach, na możliwość wystąpienia nowotworu, Shatoshi został jeszcze godzinę przy łożu ojca, po czym udał się do domu. Po drodze skręcił do sklepu po jakiś mocniejsze trunki i wziął jeszcze pizze na wynos i wrócił do domu. Zamknął wszystkie drzwi, zasłonił każde okno i siedział przy jedynie zapalonej lampie przy kanapie oglądając jakiś dramat popijając mocnym trunkiem, okryty szczelnie kocem....Usłyszał jeszcze kilka powiadomień z telefonu, ale nie ruszył się po niego nie miał siły. Pił swój mocny trunek, na przemian z energetykiem i stracił ochotę na pizze.....

.............

Hoshi, po skończonym stosunku z Yukio, napisał kilka wiadomości do Shatoshiego, ale na żadną nie dostał odpowiedzi, co zaczęło go bardzo martwić, może i miał tą chwilę uniesienia z Yukio, ale nadal bardzo szczerzę kochał Shatoshiego. I czuł że stało się coś nie dobrego...

- Cholera! - krzyknął 

- O co chodzi Hoshi? 

- Wracam do domu. Czuję ze stało się coś niedobrego lub właśnie się dzieje. Przepraszam Yukio, ale musisz mnie zrozumieć. Wciąż kocham Shatoshiego. Wybacz mi! 

- Nie no rozumiem. To ja też będę się zbierać do domu, bo moja kuzynka miała z Niemczech przyjechać. Do zobaczenia w szkolę

- Tak, tak. Pa! 

Hoshi szybko wybiegł z pokoju hotelowego, i wsiadł za kółko i ruszył w stronę domu. Ale gdy zobaczył że wszystkie okna są zasłonięte i pogaszone światła zmartwił się. Otworzył główne drzwi kluczem, a gdy przekraczał próg domu, poczuł mocny zapach jakiegoś trunku i fajek. Więc poszedł w stronę salonu, zamykając za sobą drzwi. 

- Shatoshi!? Jesteś w domu? 

- ....

- Shatoshi! 

Zobaczył Shatoshiego owiniętego szczelnie kocem, pijącego alkohol i iście zapłakanego. A jego serce zatrzymało się na chwilę...

- Shatoshi...Co się stało? 

Usłyszał lekko słyszalny głos swojego kotka i normalnie jego głos zniknął. Więc bez słowa, usiadł obok Shatoshiego i go otulił szczelnie ramionami. 

- M-mój o-ojciec.....

- Co się stało? Mi możesz powiedzieć...

- O-on...m-ma n-now-otwór i nie wiadmo ile dni, miesięcy , godzin czy lat mu zostało! H-Hoshi! O-on może umrzeć! 

- Shatoshi...Tak mi przykro...Pamiętaj że jestem z tobą do końca i że cię nie opuszczę. Bo nie chcę abyś popadł mi w depresję. Kocham Cię. Pamiętaj o tym....

Wtedy oboje usłyszeli powiadomienie w telefonie Hoshiego. Więc Hoshi przeczytał wiadomość na głos. Wiadomość dostał od Jimina 

Przypuszczam, że o wszystkim już wiesz Hoshi. To znaczy o naszym ojcu i o tym, że my wszyscy mieliśmy badania na nowotwór. Więc chcę Ci powiedzieć, że masz wspierać mojego brata, a twojego chłopak. Ponieważ ja musiałem wyjechać w delegacje. A i chcę abyś poinformował mojego brata, że ja, on ,  Shōta, nasza mama i siostry nie mamy nowotworu. Tylko naszego tatę dopadło takie nieszczęście. Jimin.

- Hoshi....I co teraz będzie? 

- Nie martw się Shatoshi, jestem tutaj aby cię wspierać. I wiem że masz pewnie ochotę, się do mnie przytulić i wypłakać. 

- Yhm...

Shatoshi, przytulił się do Hoshiego, dzięki czemu Hoshi szybko napisał wiadomość do Yukio, że narazie nie mogą się spotykać, i on rezygnuje z konkursu. Hoshi krótko wytłumaczył dlaczego, nauczycielowi i Yukio i oni zrozumieli. 

- Tak ładnie pachniesz. Kocham te perfumy... - mówił Shatoshi

- Wiem, że je lubisz. A na co masz teraz ochotę? 

- Bym chciał już tak zostać w twoich ramionach, one są takie kojące i uspokajają mnie. 

- Kocham Cię...

- Ja ciebie też. 

Później Shatoshi zaczął usypiać, tak samo jak Hoshi więc oboje usnęli w swoich objęciach, na tej dość dużej i wygodniej kanapie, pod kocem. 


'' Pamiętaj...Ludzie, którzy kochają cię nigdy nie zostawią ciebie w trudnej sytuacji i zawszę będą twoim wsparciem w każdej sytuacji...''

Like a Star? (Zakończona )Where stories live. Discover now