41. Różowa furia

Start from the beginning
                                    

— HARRY! 

— Hermiona. — Odwraca się w stronę przyjaciółki, by napotkać spojrzenie mrożące krew w żyłach, które zmienia się w przerażenie, gdy Gryfonka widzi Pansy z zakrwawioną ręką.

— Panie Potter! — Harry krzywi się, słysząc ten przesłodzony głos. — Co to ma znaczyć? Proszę za mną, porozmawiamy w gabinecie. 

Harry rozgląda się wokół, ale nikt nie zaczyna go bronić. Hermiona zajęta jest pomaganiem Pansy, która tylko warczy kolejne obelgi. Luna siedzi na podłodze i obejmuje kolana rękoma, kołysząc się. W przód i w tył. W przód i w tył.

Chcąc, nie chcąc, Harry podąża za Dolores Umridge do jej gabinetu. Siada na różowym krześle otoczony przez różowe ściany i wbija wzrok w różowe pióro leżące na biurku.

— Myślę, że szlaban możemy zacząć już teraz — mówi. 

— Ale kolacja... — Harry desperacko próbuje się stąd wydostać, musi porozmawiać z Hermioną.

— Nie sądzę, by pan zasłużył — ucina Umbridge. — Gotowy na pisanie?

Harry wzrusza ramionami i próbuje się rozluźnić. Pisanie nie może być takie złe w końcu. Umbridge kładzie przed nim pustą kartkę papieru i pióro.

— To co mam napisać? Że będę grzecznym chłopcem i nie będę mówił niewygodnej prawdy? — Harry unosi brew i zakłada ręce na piersi. Umbridge z kolei uśmiecha się słodko.

— Będę dobroduszna i pozwolę pisać panu, co pan sobie zażyczył. Ale musi pan mieć świadomość, że potrwa to dłużej. 

— Czyli... — Harry waha się przez chwilę. — Mam napisać "będę grzecznym chłopcem" ile razy?

— Aż wsiąknie. — Nauczycielka wstaje i zaczyna przygotowywać sobie herbatę. Harry w tym czasie chwyta pióro i zaczyna pisać. 

Pióro cicho skrobie, łyżeczka irytująco uderza o brzeg filiżanki, zegar tyka, a czas mija. Harry spogląda na Umbridge i napotyka uniesioną brew. Za oknem dawno zapadł już zmrok, światła wewnątrz świecą mdłym, różowym światłem.

— Wszystko w porządku? — pyta go. 

— Wszystko... — Właśnie wtedy Harry spogląda na swoją rękę, która ocieka krwią. — Och — mówi. 

Na wierzchu dłoni widnieje krwawy napis, litery głęboko wyryte są w skórze. 

Będę grzecznym chłopcem — słowa te odbijają się echem w głowie Harry'ego. To cichy i mroczny głos. 

Będziesz. Jesteś... Byłeś?

— Jeszcze nie wsiąkło — mówi Umbridge, spoglądając na poranioną dłoń. — Powtórz jeszcze pięćdziesiąt razy.

Harry kiwa głową i zabiera się za pisanie. 

— Ale jak mogłeś nie zauważyć? — W głosie nauczycielki pobrzmiewa zaskoczenie.

— Spędziłem ponad rok w Azkabanie, pani profesor. To mnie nie zaboli. — Uśmiecha się mrocznie.

Umbridge odchrząkuje i upija łyk herbaty, Harry dalej pisze, a pióro nadal cicho skrobie.

— Przecież nic nie pamiętasz — odzywa się ponownie nauczycielka. Harry odkłada pióro, które toczy się i całe obkleja krwią. 

— Może umysł nie, ale ciało tak. — Delikatny uśmiech Harry'ego gasi ten Umbridge i kobieta odwraca wzrok. Harry z satysfakcją wraca do pisania.

Niebo Gwiaździste |tomarry|Where stories live. Discover now