Rozdział XLIV

180 19 13
                                    

*1 dzień do wyjazdu*

Obudziłam się rano wtulona w Igora, który mocno mnie obejmował. Delikatnie wyszłam z jego objęć, ubrałam bluzę i zeszłam na dół.

-Hej dzieciaki- skierowałam się do Julii i Franka siedzących na kanapie.

-Hejka- odpowiedzieli- Co dziś robisz?- zapytała Julia.

-Pójdę na pewno z Igorem na snowboard, potem jakiś obiad i w sumie nie wiem co dalej, a wy?- zapytałam ich robiąc śniadanie..

-Idziemy na cały dzień w góry pochodzić i w sumie to już spadamy- oznajmił Franek- Pa- złapał Julię za dłoń i wyszli.

Kończyłam robić śniadanie, gdy usłyszałam jak Igor schodzi ze schodów.

-Dzień dobry- rzekł z uśmiechem.

-Siemka! Siadaj- podałam mu śniadanie i kawę- Smacznego.

-Dziękuję- usiadł i zaczął konsumpcje- co dziś robimy?

-Snowboard!- powiedziałam entuzjastycznie.

-Okey, a wieczorem kolacja?- zaproponował.

-Randka?- zapytałam z uśmiechem.

-Um...- podrapał się po brodzie- Tak, to będzie randka, więc musisz się pięknie ubrać.

-No cóż... skoro trzeba- zaśmiałam się.

Po śniadaniu ubraliśmy się w nasze snowboardowe ubrania, wzięliśmy deski i poszliśmy na największy stok. Praktycznie przez cały dzień jeździliśmy. Zrobiliśmy tylko małą przerwę na obiad i znów powróciliśmy do zjazdów. Gdy zaczęło robić się ciemno, zebraliśmy się i wróciliśmy do domu.

-Za pół godziny wychodzimy?- zapytał.

-A zdążysz się ogarnąć?- zaśmiałam się.

-Możliwe- pocałował mnie i poszedł się ogarniać.

Przeszukałam całą walizkę, aby znaleźć coś wyjątkowego na ten wieczór. Znalazłam! Wyciągnęłam piękną, szarą, ołówkową sukienkę do połowy uda, czarne rajstopy i szpilki. Poszłam do łazienki się ubrać i zrobić makijaż, a następnie zeszłam na dół gdzie czekał już na mnie Igor, ubrany w piękny garnitur składający się z białej koszulki i spodni oraz seledynowej marynarki.

-Wow...- powiedział.

-Ty też- odpowiedziałam z uśmiechem.

Ubraliśmy kurtki i udaliśmy się do jednej z zakopiańskich restauracji. Zajęliśmy tam stolik, a kelner od razu się nami zajął.

-Na wstępie butelkę prosecco poproszę- rzekł Igor.

Kelner kiwnął twierdząco głową i po chwili przyniósł nam kieliszki i wino, a następnie wziął od nas zamówienie.

-Zatem za naszą randkę- wzniósł toast.

-Za naszą randkę- powtórzyłam z uśmiechem.

-Bardzo się cieszę, że jesteś tu ze mną- złapał z moją dłoń leżącą na stoliku.

-Też się bardzo cieszę. Nie sądziłam, że taki romantyk z ciebie- zaśmiałam się- Sądziłam bardziej, że jesteś typem imprezowicza.

-Szczerze to jestem, ale umiem też być romantyczny i kochany- oznajmił.

-Wiem, odkryłam już tę cechę u ciebie i nie ukrywam, że bardzo podoba mi się Igo w romantycznym i zmysłowym wydaniu. Takiego ciebie mogłabym mieć na co dzień- zaśmiałam się.

-Da się zrobić- posłał mi zalotny uśmiech.

Po zjedzonej kolacji udaliśmy się na typowo góralską imprezę. Bawiliśmy się po góralsku i mieliśmy zaszczyt pić i tańczyć ze Staszkiem i Sebastianem Karpiel-Bułecka . Po udanej imprezie wróciliśmy do domu.

Miłość Miłość || Krzysztof ZalewskiWhere stories live. Discover now