Rozdział XIX

276 19 9
                                    

Do końca tygodnia odrzucałam wiadomości od Krzysia. Z Kamilem i Igorem też dużo nie pisałam. We wtorkowy poranek dostał wiadomość.

Od: Kamil

Mam świetna wiadomość! Dziś rano, dosłownie godzinę temu, policja zgarnęła Olgę na komisariat, ale jest też ta gorsza. Spała u Krzysia i gdy on spytał się co się dzieje, opowiedziała, że ma zapytać ciebie. Pojechał do niego Igor, który starał wyjaśnić mu sytuację, jednakże nie chciał go słuchać. Powiedział, że ma odwołać dzisiejszy koncert, a następnie ubrał się i wyszedł. Przygotuj się, bo chyba do ciebie jedzie.

Do: Kamil

O ja! Cieszę się, że coś z nią zrobią. I dzięki, że mnie uprzedziłeś. Chociaż będę miała pretekst, aby nie iść do szkoły.

Od: Kamil

Spoko. A jak Krzychu będzie wracał, jedź z nim. Będziesz potrzebna w sądzie.

Do: Kamil

Dzięki...

Nie ukrywam, że byłam zestresowana. W głowie miałam najczarniejsze scenariusze jego wejścia i naszej rozmowy. Wstałam z łóżka i ubrałam wygodny dres. Nawet się nie malowałam, bo i tak ten makijaż spłynąłby po mojej twarzy jakbym zobaczyła Krzysia. Napisałam do Julii, że nie będzie mnie dziś i jutro w szkole oraz w skrócie wytłumaczyłam jej dlaczego.

Od: Julia

Okej, coś się ogarnie. A twoja mama wie o tej całej sytuacji?

Do: Julia

Na szczęście nie. Wyjechała, bo podpisuje jakiś kontrakt w stanach, więc przez miesiąc lub więcej będę miała wolną chatę.

Od: Julia

To dobrze. Tylko pamiętaj, że za miesiąc matura, zatem chodź do szkoły, żeby jakoś to zdać.

Do: Julia

Spoko, nie będzie mnie maksymalnie do końca tygodnia. Nie wiem jak potoczy się sprawa z Krzysiem. Jeśli będzie zły to jutro wrócę, jeśli nie to jeszcze trochę zostanę.

Od: Julia

Dobra. jak coś to pisz. Muszę kończyć, bo polski się zaczyna.

Krótko po tym usłyszałam bardzo mocne i głośne pukanie do drzwi. Wiedziałam co się święci. Złapałam lekki stres. Otwierając drzwi ujrzałam trochę wyższego ode mnie mężczyznę o dużych, brązowych oczach z niesfornymi, lekko zakręconymi włosami. Był to oczywiście Krzysztof. Na jego twarzy widniała złość. Otworzyłam drzwi szerzej, aby mógł wejść.

–Hej...– powiedziałam cicho, ale wiedziałam, iż to było złe rozpoczęcie rozmowy.

–Hej? Mów mi wszystko... now!– lekko podniósł głos.

Łzy napłynęły mi do oczu. Nie lubię jak ktoś na mnie krzyczy, zwłaszcza mężczyzna.

–Może usiądziesz...– zaproponowałam.

–Nie chcę siadać, pić ani jeść. Pragnę jedynie dowiedzieć się prawdy– oznajmił wchodząc do mojego pokoju.

Usiadłam na fotelu i opowiedziałam mężczyźnie całą sytuację począwszy od Torwaru, a kończąc na wiadomościach z groźbami.

–Dlaczego nie powiedziałaś mi wcześniej?– zapytał już spokojniejszy czytając wiadomości od Olgi z mojego telefonu.

–Nie mogłam, groziła mi prześladowaniem mnie i mojej rodziny– oznajmiłam.

Miłość Miłość || Krzysztof ZalewskiWhere stories live. Discover now