Rozdział XVII

331 21 3
                                    

To była najgorsza noc w życiu. W ogólne nie zmrużyłam oka. Cały czas płakałam i myślałam o Zalefie. Przesłuchałam chyba wszystkie smutne playlisty na spotify. Powoli zaczęło świtać. Za zegarku widniała godzina 6:45. Tego dnia się nie malowałam i nie zwracałam zbytnio uwagi na wygląd. Ubrałam bluzę, którą kiedyś ukradłam Michałowi, czarne rurki i conversy tego samego koloru. Spakowałam najpotrzebniejsze książki i zeszyty, założyłam słuchawki i ruszyłam do szkoły. Możecie się spodziewać jaka była reakcja szkolnej społeczności. Wczoraj pięknie ubrana, pomalowana i dumna siebie, niezależna dziewczyna, dziś bez wyrazu, w dużej bluzie, bez makijażu, szara, smutna laska.

–Co się stało?– zapytała Julia– Opowiadaj.

–Przez te zdjęcia w sieci mam spine z mamą i brak kontaktu z Krzysiem, w pewnym sensie ze mną zerwał– oznajmiłam ze łzami.

–To byliście razem?– dopytała.

–Nie, ale „próbowaliśmy". To jest koniec, rozumiesz, koniec mojej kariery, a przede wszystkim najcenniejszej znajomości. Kurde nie wiem jak to teraz będzie– powiedziałam.

–Masz jeszcze mnie– pocieszyła.

–Wiem i bardzo ci dziękuję, że jesteś, ale...– przerwała mi.

–Ale to był Krzyś, ktoś więcej niż przyjaciel. Rozumiem, też brakowałoby mi kogoś tak opiekuńczego, troskliwego i wyrozumiałego jak on– powiedziała idąc w stronę klasy.

Na wszystkich lekcjach byłam niedostępna. Bardzo ciężko przeżywałam tą sytuację. Mój okres „wegetacyjny" w szkole trwał prawie miesiąc. Potem jakoś przywykłam, że go <Krzysztofa>po prostu już nie ma w moim życiu. Oczywiście dostawałam od niego wiadomości z pytaniami czy żyję, jak się czuję i co u mnie słychać, ale stwierdziłam, że nie było sensu odpisywać. Nie widziałam żadnych zdjęć z koncertów. Dostałam jedynie informację od Igora, że Solo Act jest przesunięty na początek marca, tak jakbym chciała wpaść. Po tym miesiącu nie było już żadnych plotek na nasz temat, nawet zaczęłam dogadywać się z klasą. Moje oceny z przedmiotów maturalnych również się poprawiły więc była szansa, że zdam.

Pewnego dnia dostałam powiadomienie o wydarzeniu, w którym „biorę udział". Był to solo act. Nie wiedziałam czy mogę się tam zjawić, ale obiecałam, że będę. Najwyżej z nim nie zaśpiewam. Skłamałam mamie, że idę nocować do Julii na weekend, aby „uczyć się na sprawdzian z matmy". Tak naprawdę uciekłam z piątkowych lekcji i pojechałam do Warszawy. Około 16 byłam na miejscu. Udałam się do hotelu, gdzie napisałam do Igora.

Do: Igor

Hej! Jestem w warszawie. Proszę nie mów Krzysiowi. Dziś jest jego wielki dzień i nie chcę mu go spieprzyć. Wyślij mi wejściówkę na solo act.

Od: Igor

Masz ją na mailu od tygodnia. Wiedziałem, że przyjedziesz. Mega się cieszę. Jak będziesz już na Torwarze to idź do garderoby nr 5. W tej części nikogo nie będzie, więc zrobisz mu niespodziankę.

Do: Igor

Tak zrobię! Dziękuję <3 widzimy się na miejscu

Około 18 wyszłam z hotelu i udałam się na Torwar. Były ogromne korki jak przystało na stolicę. Po 40 minutach jazdy w końcu dotarłam na miejsce! Bezproblemowo przeszłam koło ochrony. Poszłam do garderoby wytyczonej przez Igora. Tam znalazłam rozpiskę piosenek. Nasz utwór miał być wykonywany jako trzeci. Siedziałam zestresowana czekając na swoją kolej. W mojej garderobie było wszystko słychać. W połowie drugiej piosenki poszłam za kulisy.

Miłość Miłość || Krzysztof ZalewskiTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang