Rozdział VII

287 22 14
                                    

*2 DNI PÓŹNIEJ*

–Mamo zapomniałam ci o czymś powiedzieć– powiedziałam podążając w stronę kobiety– Nocuje dziś u nas Krzyś.

–Jaki Krzyś?– zapytała rzucając wzrok zza gazety.

–No Zalewski...– powiedziałam jakby to było oczywiste.

–Jo, może jeszcze Cugowski i Krawczyk– powiedziała ironicznie i dalej czytała prasę.

–No serio. Idę z nim dziś do Zuzi i przenocuje u nas do jutra. Tak cię tylko informuję. Sama ogarnę pokój– powiedziałam i rzuciłam sarkastyczny uśmiech po czym poszłam do swojego pokoju i ogarniałam stylówkę na wieczór. Tej nocy postawiłam na czarne bermudy i koszulkę z Davidem Bowie oraz czarne conversy. Około 18 rozległo się pukanie do drzwi. Dobrze wiedziałam kto to był. Otworzyła mu moja mama, bo po prostu była bliżej. Ja siedziałam w pokoju i słuchałam muzyki, a mianowicie płyty Brodki.

–Dobry gust– powiedział na przywitanie wchodząc do mojego pokoju.

–Najlepszy– wstałam i przytuliłam go z uśmiechem– Jak podróż?

–Dobrze i z dobrym towarzystwem– pokazał mi płytę Dawida i Natalii Przybysz.

–Ooo ciekawie– wzięłam jedną płytę z jego dłoni i włączyłam ją w mojej wieży– Dasz radę ogarnąć się w półtorej godziny?

–Oczywiście. Chodź pokażę ci kilka propozycji mojego ubioru– otworzył walizkę.

–Mogę sama wybrać co ubierzesz? Nie chodzi o to, że masz zły gust, bo masz dobry, tylko żeby nikt cię nie rozpoznał, gdyż wątpię, abyś chciał, żeby Klaudia atakowała cię...– wytłumaczyłam.

–Działaj– odsunął się.

Zaczęłam przeszukiwać jego torbę. Wyjęłam z niej spodnie w szarą kratę z niskim krokiem, białą koszulkę oraz kolorową bomberkę.

–Do tego ubierzesz Superstary i będzie idealnie– zaprezentowałam muzykowi stylizacje.

Rzucił lekko skwaszoną minę.

–Wiem, to nie w twoim stylu, ale o to chodzi, żeby cię nie poznali. Nie chcę niemiłych komentarzy...– powiedziałam siadając na podłodze.

–Zajebista jest– pocieszył– Przecież bez powodu nie mam takich rzeczy. Noszę je więc mi się podobają. Dla ciebie lekko schowam moje ego, ale nie obiecuję, że będzie tak do końca imprezy.

–jestem tego świadoma. Możesz mieć to swoje mega wybujałe ego, ale chodzi o to, abyś się nie wygadał kim naprawdę jesteś. Tam przedstawię cię jako... Kamil– powiedziałam z uśmiechem.

–Kamil? No dobra, lepsze to niż Zygmunt– zaśmiał się.

Około 19 zaczęliśmy się przygotowywać. Mieliśmy luźne stylizacje, więc jakiś mocny make up nie wchodził w grę. Tej nocy stawialiśmy na naturalność. O 19.30 podjechał po nas Crash z Julią jego sportowym BMW.

–Hej wam!– przywitałam się.

–Siema, ale wy dziś trochę matching macie– zaśmiał się Crash.

–O jak już się odezwałeś to jak ty masz na imię?– zapytał Krzysztof.

–Kuba, ale każdy mówi na mnie Cash. Nie wiem czemu– powiedział skupiony na drodze.

–Bo każda na ciebie leciała i uważała cię za swojego Crasha– uświadomiła go Julia.

–No tak! Jak mogłoby być inaczej. Z taką rzeźbą, ruchami i sprawnością to logiczne– sam się skomplementował.

Miłość Miłość || Krzysztof ZalewskiWhere stories live. Discover now