16.

1.6K 102 68
                                    

Lauren*

Jak można było się spodziewać Ariana mi nie odpisywała na moje wiadomości oraz nie odbierała moich telefonów. Wiedziałam że jeżeli to ona ma być ponownie kimś w moim życiu kto pomoże mi odnaleźć prawidłową drogę to nie mogę tak nawalać na samym starcie. W dodatku ten anonim co mi groził i to co dziewczyny się dowiedziały też wcale nie pomaga i nie ułatwia mi na chwilę obecną. Więc postanowiłam jechać do jej pracy gdzie o dziwo jej nie zastałam,miała ważne spotkanie i ponoć dzisiaj się już nie zjawi. Pozostało mi nic innego jak modlić się po prostu o to by pojawiła się na dzisiejszej kolacji u naszej Matki przekochanej prze najważniejszej. Pojawiłam się w kancelarii u Alexy by w miarę możliwości uniknąć jeszcze kontaktu z narzeczoną mojej świętej pamięci siostry. Natomiast Alexa co było do przewidzenia nie dała mi spokoju i ponownie rozpoczęła temat tego ktosia od pogróżki. 

-Powiedziałam ci że nie interesuje mnie to kim jest ta osoba i tak ją rozpierdolę niezależnie od płci czy czegokolwiek innego.-Myśli że jak założy ręce na piersi to mnie złamie? Serio Alexa? 

-Uważam że powinnaś chociaż  przeanalizować ponownie tamten okres i poszukać chociaż drobnej wskazówki.-A weź. 

-Proszę cię to nie kolejna książka pod tytułem ''Zgadnij Kto To'' gdzie będę się bawić w poszukiwania osoby od czegoś takiego. Mam na głowie teraz też inne sprawy i wiem że prędzej czy później sama dojdę do tego kim jest ta osoba...teraz na głowie mam Arianę i kolację u Ally. 

-Wiem bo też na nią idę.-Co?!

-Co?! Żartujesz?-Jeszcze się śmiać zaczyna z mojej reakcji. 

-No nie,to że Cabello za mną nie przepada nie oznacza że reszta dziewczyn myśli tak samo jak ona. Poza tym Allyson potrafi bardzo ''delikatnie'' powiedzieć że nie lubi jak się jej odmawia to mnie przekonało. 

-A widzisz.

-Myślałam że to ja jestem groźna...jednak odniosłam wrażenie że mam do czynienia z osobą o dwóch różnych wcieleniach czy jakoś tak. Przeszły mnie ciary i chłód a potem takie ciepełko i piękne słoneczko.-Nie umiałam z tego co usłyszałam i sama jebnęłam śmiechem po prostu. 

Allyson faktycznie potrafi władać wieloma rzeczami i osobami. Ona ma dwie osobowości i każdy czytelnik Camren wie o tym doskonale. 

Camila*

Nie mam pojęcia dlaczego była zdenerwowana tą kolacją u Ally...no dobra mam jednak pojęcie bo wszyscy doskonale wiemy jak cofniemy się rozdziały wstecz że to ja zajebałam się w akcji i dałam ponieść aż za bardzo. Nadal nie pojmuję jak taka osoba jak Lauren mogła siedzieć za niewinność. I dlaczego Michelle oraz jej rodzice ukrywali ten fakt? Wiem że obie nie miały rewelacyjnych relacji z nimi,znaczy o Michelle wiem ale z Lauren musi być podobnie w takim razie skoro przez te wszystkie lata ani razu o niej nie wspomnieli. Zniecierpliwiona czekałam do samego wieczoru by móc ją ujrzeć i porozmawiać,spróbować załagodzić sytuację. Jedyne zaskoczenie na dobry wieczór jaki mnie spotkało to wejście Ariany bez Lauren...a pół godziny później wejście Lauren z Alexą. Czyżby były pokłócone? Widziałam jak Lauren prosi ją na stronę,kobieta poszła z nią niechętnie co mnie zirytowało bo powinna doceniać towarzystwo tej kobiety. 

Postanowiłam podejść do Alexy i z nią porozmawiać o tej kasecie. Wiedziałam doskonale że za dużo mi nie powie ale chciałam jej po prostu podziękować za możliwość ponownego ujrzenia kobiety którą straciłam. Powiedziała mi że na pewno jeszcze nie raz ją zobaczę bo jak wspominała wcześniej jest tych nagrań więcej. Przeprosiłam ją i uznałam że pójdę tam do nich by spytać się Lauren o chwilkę rozmowy. Muszę twardo postawić na swoim wiem o tym. Jednak kłótnia jaką usłyszałam pomiędzy nimi tylko mnie zniechęciła na chwilę obecną do dalszych poczynań. Wycofałam się taktycznie i usiadłam do stołu,Ally dziękowała nam że w końcu możemy spędzić czas wspólnie i przy okazji podziękowała Alexie która z miłą chęcią przyszła. Rozmowy toczyły się o wszystkim i niczym,Dinah jakby nie spytała jakim cudem Lauren ma połowę kancelarii Ferrer byłaby chora oczywiście. Mówi że to była śmieszna historia bo nie planowała tego,opowiada o tym jak Lauren miała pewien bunt nastoletni czy jakoś tak. Alexa po jakimś jej kolejnym wybryku zapowiedziała jej że jeszcze jeden raz a zarzuci jej na barki potężną odpowiedzialność. Jak to nastolatka ta rzecz jasna nie uwierzyła i skończyło się tak że przeszła nie małe zaskoczenie. Śmiały się obie z tego więc miło było widzieć tę kobietę w takiej wersji. 

Po jakiś czterech godzinach pełnych wina i innych trunków Ariana powiedziała że musi już zmykać i podziękowała za zaproszenie oraz za gościnę. Nie pożegnała się nawet z Lauren. Widać było że ją to zabolało,poznałam niektóre spojrzenia tej kobiety. Wyszło tak że zostajemy tutaj spać,Alexa powiedziała że zajmie pokój z Lauren która poszła do ogrodu żeby się przewietrzyć więc to była moja okazja że jebnąć tą pięścią o stół. 

-Lauren chciałabym porozmawiać.-Nawet się nie odwróciła. 

-Podziękowałam w wiadomości prawda? Nie mamy o czym rozmawiać jeżeli nie jest to związane z sprawami jakie określiłam.-Nie daj się. 

-Wiem że to co powiedziałam nigdy nie zostanie wymazane ale przeszłaś dużo gorsze rzeczy niż to co ja ci zafundowałam żeby tak się zachowywać więc nie dam spokoju dopóki nie postawimy sprawy jasno!-W końcu się odwróciła. 

-Cam..-O nie nie nie koleżaneczko.

-Plebs kurwa milczy a królowa mówi.-Pewność Dinah czasem pomaga nie przeczę. Grunt że ją wbiło w ziemię i zamilkła.-Jesteś dla mnie ważna i kocham cię jak dziewczyny,jesteśmy rodziną mamy tylko siebie...masz Alexę i masz to na co zapracowałaś. Nie mam cię za więźniarkę czy za inne tego typu osoby które padły tamtego dnia. Zranię cię nie raz nie dwa Lauren,tak samo ty zrobisz ze mną bo takie jest życie. Ale nie odwrócę się od ciebie i chcę byś wiedziała że czekam na ciebie mam gdzieś ten spór. Zależy mi na tym byś była obok mnie Lo.-Widziałam że trafiłam do niej. 

-Nie powiedziałaś mi wtedy czegoś czego nie wiedziałam,to nie ma znaczenia ale nie chcę usłyszeć tego ponownie bo odcinam się od tego. Nie chcę tego pamiętać w miarę możliwości chcę się oddalać...to nie jest proste mieć za sobą coś takiego. Wróciłaś do tego tak mocno że postanowiłam się bronić.-Rozumiem. 

Podchodzę do niej i robię to za czym tęskniłam przez ostatnie dni,przytulam się mocno do tej wspaniałej kobiety tak samo jak ona we mnie. Jej ramiona są takie pewne i silne...ciepłe i takie bezpieczne. Spadł mi z ramion ogromny ciężar. Jej chyba tak samo. 

Alexa*

Uśmiecham się sama do siebie kiedy widzę jak się przytulają. Wychodzę z posiadłości Hernandez i ruszam za Arianą którą wołam gdy tylko upewniam się że to ona. Nie chciałabym wyjść na jakiegoś porywacza gwałciciela czy coś takiego. 

-Z tego co wiem ty mieszkasz w drugą stronę.-Mhm.

-Chciałam wiedzieć co ci daje to że wkurwiłaś się na Lauren która była nawalona tak samo jak ty,wiadomo stopień upojenia wtedy był w sporej różnicy ale fakt że obie piłyście był jawny i to co robisz ją męczy i jest bezsensu.-Prycha mi tylko w twarz. 

-A ty co jej adwokat? I ty masz zamiar ją wyręczyć w czymś?-Ze mną lepiej nie zaczynać koleżanko.-Chodzi mi o fakt że pierdoliła o Camili...nie o to że się upiła. Miałyśmy spędzić cudowny wieczór a zamiast tego słyszałam tylko marudzenie.

-Wiesz dlaczego w ogóle?-Po jej oczach wywnioskowałam że nie. 

-Co?

-Bo gdybyś tylko chciała się bardziej wdrążyć wiedziałabyś że zaszła pomiędzy nimi bardzo poważna kłótnia i zapewne potrzebowała się komuś wyżalić,bardzo jej zależy na tobie więc wiadome było że chciała abyś ją wysłuchała. 

-Mhm.-Serio? Tylko tyle?

Stanęłam bliżej niej i postanowiłam zadrzeć z nią bo nie dam krzywdzić Lauren. 

-Zacznij też się starać bo może ktoś cię uprzedzić i sprostać oczekiwaniom Lauren.-Życzyłam dobrej nocy i cofnęłam się by iść w swoją stronę. 

Ona już dość wycierpiała. Pora by o nią się starano. 

Miłego Czytanka^^

"Reflection" // Camren [ Zakończone ]Where stories live. Discover now