14 (*)

174 22 7
                                    

Chaeyoung stała wpatrzona w kobietę przez dłuższą chwilę. Jej oczy poszerzyły się. Poczuła jak gdzieś w środku rodzi się w niej nadzieja. Mimo tego nie opuściła broni.
- D-dlaczego mam Ci uwierzyć? - głos blondynki lekko zadrżał, choć nie spodziewała się tego. Wzięła głęboki oddech, aby opanować emocje.
- Może dlatego, że gdybym Cię okłamała to byś mnie zabiła? - Harper zauważyła, że nie zbyt przekonała nastolatkę. - Okej, w takim razie zaprowadzę was do niej.
- Same trafimy. - rzuciła blondynka, oczekując od kobiety wskazówek dotyczących dalszej drogi.
- Nie wątpię, ale założę się, że policja nie wie o tym miejscu i że jeszcze tam nie byli. To by oznaczało, że mój strażnik was nie przepuści. Może nie jest jakiś groźny w pojedynkę, ale po co zabijać niewinnego człowieka skoro możecie poprostu mnie zabrać i rozwiązać to bez bójki? - wytłumaczyła Harper. Chaeyoung wymieniła spojrzenia ze swoją przyjaciółką. - Zrobimy tak. Zaprowadzę was tam, a potem wypuszczę w trójkę, a wy nie powiecie policji o tej dodatkowej kryjówce. Wszystkim wyjdzie to na dobre. Ale jeśli ktokolwiek się dowie, to wszystkie zginiecie. Ja tego dopilnuję.
- Zgoda. - powiedziała starsza, choć wcale nie zamierzała podtrzymywać umowy. Podeszła do jednej z półek po czym zabrała kajdanki i zakłuła w nie Harper. - W takim razie prowadź. - po tym jak dziewczyny pomogły kobiecie wstać, cała trójka wyszła z magazynu.
- Kurde, zostawiłam w środku broń. Zaczekaj z nią przy wyjściu. - blondynka zwróciła się do Yeji, a młodsza pokiwała twierdząco głową.

Rosé cofnęła się do magazynu. Oczywiście niczego nie zapomniała, chciała się jedynie upewnić, że Emily i jej oddział pójdą za nimi. Znalazła szybko kawałek papieru i ołówek i napisała na kartce wiadomość.

Poszliśmy do budynku obok. Jesteśmy z Harper, trzymają tam więcej zakładników. Pójdźcie tam jak tylko przeczytacie tą wiadomość. Mam złe przeczucie.

Rosé

Dziewczyna wyszła i upewniając się, że jest poza zasięgiem wzroku kobiety przyczepiła kartkę na drzwi. Chwilę później dołączyła do Yeji i Harper.

Drugi budynek znajdował się po przeciwnej stronie ulicy, dojście tam zajęło im niecałe pięć minut. Z zewnątrz nie różnił się za dużo od pierwszego poza tym, że był dużo mniejszy. Miał jedynie jedno piętro, podczas gdy poprzedni miał aż trzy. Poza tym ten bardziej przypominał opuszczony dom, niż opuszczoną ogromną fabrykę. Chaeyoung otworzyła drzwi, z racji tego, że miała wiele więcej odwagi i determinacji niż jej przyjaciółka. Następnie weszła do środka, a za nią Harper. Na końcu szła Yeji.

Wnętrze nie wyglądało jakby ktoś był tam więziony. Stało tam kilka łóżek, była lodówka, stół i schody na dół, zapewne do piwnicy. Blondynka domyśliła się, że to właśnie tam trzymają nastolatków. Zanim zdążyła odwrócić się do Harper, poczuła jak ktoś wyrywa jej broń z ręki. To musiał być strażnik, o którym wcześniej wspominała kobieta. Rosé była przekonana, że Yeji w tym momencie dalej stoi z Harper za nią, ale kiedy spojrzała w ich kierunku zauważyła, że jej przyjaciółka została obezwładniona przez dwóch mężczyzn. Były w pułapce.

Zza rogu pojawił się jeszcze jeden inny, który razem z pierwszym próbował rzucić się na Park, jednak dziewczyna szybko uniknęła ich powodując, że mężczyźni wpadli na siebie. Korzystając z ich oszołomienia zabrała im broń.
- Puścicie Yeji. - blondynka wymierzyła swoim pistoletem w Harper. Mężczyźni puścili brunetkę, popychając ją w stronę jej przyjaciółki. Obie jednak nie zauważyły kiedy ktoś zdjął Harper kajdanki, przez co kobieta mogła swobodnie się poruszać.
- Trzech na dwie, raczej nie wygracie. - najstarsza uśmiechnęła się pewna wygranej. Park była zdeterminowana, aby pokonać pozostałą trójkę.
- Nie sądzisz, że to trochę nie fair? Może sobie odpoczniesz i pozwolisz nam walczyć? - Rosé próbowała lekko zagrać na czas, choć miała plan awaryjny. Na pewno ciężko byłoby jej walczyć z dalej ranną nogą. Wszyscy przez chwilę milczeli. Wtedy Harper dała swoim ludziom sygnał do ataku. Mężczyźni ruszyli na nastolatki. Yeji ledwo co udało się uniknąć ciosu strażnika, natomiast Park zrobiła to z łatwością, zabierając mężczyźnie pęk kluczy. Szybko złapała przyjaciółkę za rękę i pociągnęła ją w stronę schodów prowadzących do piwnicy. Zamknęła drzwi na kłódkę, choć domyśliła się, że za długo nie wytrzymają.

Zanim obie zeszły na dół, Hwang spojrzała na Chaeyoung, która trzymała się za ranną nogę.
- Jezu, Chae, znowu krwawisz... - Yeji wyciągnęła z kieszeni dodatkowy bandaż i podała go przyjaciółce.
- Dzięki. - Park zaczęła owijać go wokół rany, kiedy obie usłyszały walenie w drzwi. Prędzej czy później mężczyznom uda się je wyważyć. Dziewczyny wymieniły nerwowe spojrzenia, dalej stojąc przed schodami.
- Musimy zejść na dół. Może tam będzie jakieś inne wyjście. - zaproponowała młodsza, a Rosé przytaknęła. Zaczęły schodzić w kierunku zupełnie ciemnej piwnicy...

_________________________________________

No more promises [] ChaennieWhere stories live. Discover now