12 (*)

166 20 5
                                    

- Poczekaj! Może jakoś się dogadamy? - Harper próbowała grać na czas. Chaeyoung popatrzyła na nią zdziwiona.
- Teraz chcesz się dogadywać? Obawiam się, że nic nie zmieni mojego zdania. - dziewczyna miała pociągnąć za spust, ale wtedy poczuła, jak ktoś ją łapie za nogę. Strażnik, który został przez nią ogłuszony przebudził się. Nim zdążyła się zorientować, została powalona na ziemię. Wtedy ból przypomniał jej o obecności noża w jej nodze. Nie zastanawiając się długo nad konsekwencjami, wyciągnęła go. Teraz to było jedyne narzędzie którym mogła się bronić. Zapomniała jednak, że dalej znajdują się w celi, co wykorzystała Harper. Szybkim ruchem wycofała się i zamknęła kraty. Mężyczna, który wcześniej ją wywrócił dawno ewakułował się, więc w środku została jedynie Rosé z zakrwawionym udem i matwym strażnikiem.
- Zostawcie ją. Niech się tu wykrwawi. - kobieta rzuciła do jednego z mężczyzn, który zakluczył celę. Chwilę po całym zamieszaniu wszyscy opuścili piętro.

Park usiadła na podłodze. Nie była smutna ani załamana tylko wściekła. Wściekła, że nie wykorzystała swojej szansy. Mogła skończyć cierpienie wielu, ale zawahała się. Teraz została sama z martwym facetem. Co to zmienia, skoro za jakiś czas sama będzie martwa?
- Chae, nie chcę Cię martwić, ale twoja noga nie wygląda najlepiej. - Yeji odezwała się do blondynki przerywając ciszę, jaką panowała w całym korytarzu po tym wszystkim.
- I tak nic z tym nie zrobię. - starsza czuła, że robi się blada. Zrobiło się jej słabo.
- Właściwie to możesz spróbować. Najpierw zdejmij pasek. - Rosé popatrzyła na nią dziwnie, ale wykonała polecenie. - Okej, teraz musisz się położyć i unieść tą nogę nad głowę. Potem zaciśnij pasek nad raną. - Park wykonała wszystko zgodnie z instrukcją młodszej. Chwilę później krwawienie lekko ustało. Choć i tak dziewczyna nie czuła się jakoś wiele lepiej. Wiedziała, że bez lekarstw będzie tylko gorzej.
- Wow, skąd ty tyle wiesz na ten temat? - zapytała blondynka patrząc z podłogi na Yeji.
- Kiedyś mnie to interesowało. Chciałam zostać lekarzem, ale mi przeszło. Trochę mi słabo jak widzę krew, to pewnie dlatego. - brunetka uśmiechnęła się do niej. Zamyśliła się chwilę skanując wszystko dookoła. - Otwierałaś kiedyś zamki czymś innym niż klucze?
- Co? Znaczy kiedyś próbowałam otworzyć dom wsuwką, bo zgubiłam klucze i bałam się powiedzieć rodzicom. - zaśmiała się Chaeyoung. - Skąd do pytanie? - starsza spojrzała podejrzliwie na swoją towarzyszkę.
- Nie to żeby coś, ale dalej masz nóż do dyspozycji. - Hwang popatrzyła na zakrwawione narzędzie leżące obok blondynki.
- Raczej nie otworzymy tym tych kłódek. - dziewczyna skupiła swój wzrok na suficie.
- Chcesz się założyć? Dam sobie rękę ściąć, że tym nożem dałoby radę rozwalić to żelastwo w drobny mak. Nie zapominaj, że tacy ludzie jak oni nie oszczędzają na swojej broni. - Yeji dalej skanowała metalowe ostrze.
- Nawet jeśli, to są tu strażnicy. Nie dasz rady tego roztrzaskać tak, żeby nie zauważyli. - Park dalej wbijała wzrok w beton.
- Jezu, ale Ty jesteś pesymistką! - brunetka lekko podniosła głos, ale jednocześnie zaśmiała się.
- Nie zawsze taka byłam. - starsza wyraźnie posmutniała, a jej towarzyszka czuła, że musi szybko zejść z tematu.
- Wracając do strażników. Są zbyt leniwi, żeby być tu całą noc. Teorytycznie powinni, ale kiedy widzą, że wszyscy śpią, to sami idą się wyspać. - oczy blondynki spoczęły teraz na Hwang.
- Okej, czyli zrobimy to jak już sobie pójdą? - zapytała Chaeyoung, na co dostała potwierdzające kiwnięcie od dziewczyny. - A co jeśli...
- Nie! Wszystko się uda i wydostaniemy się stąd. - Yeji przerwała starszej zanim ta zaczęła mówić.
- Dobra. To czekamy do wieczora.

Jedyną oznaką, że zbliżała się noc, była senność wszystkich do okoła. Więc kiedy tylko większość z pozostałych porwanych poszła spać, Yeji i Rosé położyły się na podłodze, odwracając się plecami do strażników i udawały, że śpią. Choć Park bardzo ciężko było nie zasnąć. Jej powieki stały się bardzo ciężkie. Ilość krwi jaką straciła, sama w sobie powodowała, że dziewczyna robiła się śpiąca. Na pewno jej organizm nie był tak silny, jak przed incydentem z poranka. Jednak chwilę później obie usłyszały rozmowę mężczyzn.
- Dobra, wygląda na to, że wszyscy śpią. Możemy spadać. - odezwał się jeden z nich.
- A co z nią? Harper kazała jej specjalnie pilnować. Widziałeś co się stało wcześniej. - odpowiedział mu drugi. Serce Park przez chwilę zabiło szybciej.
- Proszę Cię. Przecież ona ledwo siedziała. Nie ma opcji, że to się powtórzy. - reszta strażników zgodziła się ze słowami swojego kolegi. Niedługo później dziewczyny usłyszały, jak mężczyźni kierują się do wyjścia. Kroki stawały się coraz mniej słyszalne, aż w końcu zupełnie ucichły.

Młodsza zerwała się od razu do góry.
- Mówiłam, że się uda! Podaj nóż. - Yeji wyciągnęła rękę, a jej towarzyszka podała jej ostre narzędzie przez kraty. Hwang podeszła do wyjścia ze swojej celi i przełożyła swoje ręce przez szparę. Włożyła nóż do kłódki, po czym mocno pociągnęła go do siebie. Zgodnie z oczekiwaniami, metalowy przedmiot rozprysnął się, robiąc trochę hałasu, gdy jego części uderzały o beton. Brunetka wypchnęła wejście i poczuła się wolna. Mogła zrobić co chciała. Podeszła do celi obok i wykonała te same czynności. Jednak Rosé nie podeszła do niej. Dalej siedziała na zimnej podłodze.
- Hej, co jest? - zapytała zmartwiona Yeji.
- Nie dam rady iść na tyle szybko. Będę Cię spowalniać. Idź beze mnie. - rozkazała młodszej.
- Co? Nie ma mowy. - Hwang podeszła do blondynki i oplotła jej rękę wokół swojej szyji, pomagając starszej wstać. Nastolatka była na tyle słaba, że nie miała siły protestować. Jedynie mruknęła coś pod nosem. Była naprawdę wycieńczona. - Idziemy razem albo żadna z nas. Damy radę. - na te słowa młodszej Chaeyoung jedynie przytaknęła i wymusiła na swojej twarzy uśmiech, pomimo odczuwalnego bólu.

Hwang wlekła ze sobą Rosé przez cały korytarz. Zdążyła się zorientować, że starsza nie waży za dużo, ale mimo tego praktycznie cały ciężar jej ciała spodziewał tylko i wyłącznie na Yeji. Park już praktycznie nie trzymała się na nogach.
- Chae proszę Cię, musisz mi chociaż odrobinę pomóc. Dasz radę! - brunetka spojrzała na strasznie bladą przyjaciółkę. Wtedy już czuła, że są na tyle blisko, że śmiało mogła nazwać ją swoją przyjaciółką. - Czy ten korytarz się kiedyś skończy?! - westchnęła sfrustrowana Hwang kiedy przeszły zaledwie połowę jego długości.
- Z-Zostaw... - Rosé mruknęła coś pod nosem, ale młodsza nie wiele zrozumiała.
- Co? - dziewczyna na chwilę zatrzymała się, aby obie mogły złapać powietrze. Jednak zanim blondynka zdążyła odpowiedzieć, przed dziewczynami wylądował pewien przedmiot. Chwilę później zaczął wydobywać się z niego dym. Nie trwało długo, zanim cały korytarz zapełnił się białą chmurą. Nie było nic widać, ale Yeji słyszała kroki. Ciężkie kroki.
- Nie no błagam, jesteśmy tak blisko! - dziewczyna miała nadzieję, że obie znajdą wyjście pośród kłębów dymu zanim ktokolwiek je z powrotem złapię. Modliła się o to...

_______________________________________

No more promises [] ChaennieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz