4 (*)

221 24 5
                                    

Dahyun już dawno leżała w łóżku i próbowała zasnąć kiedy ekran jej telefon zawibrował. Zmęczonym wzrokiem spojrzała na jasny wyświetlacz.

Chaeyoung
Wiesz co, zmieniłam zdanie.
Lecę z wami.

Dziewczyna ucieszyła się. W końcu udało im się wyrwać blondynkę z domu na dłużej niż jedno popołudnie.

Dahyun
Bardzo się cieszę😊
Dam znać reszcie
Potem jeszcze o tym pogadamy.
Dobranoc💓

Chaeyoung
Dobranoc

Chwilę później obie położyły się spać i zasnęły.

Następny dzień w szkole minął wszystkim w miarę normalnie. Tak jak następne dwa tygodnie. Do wyjazdu zostały dwa dni. Odkąd Rosé przeczytała pamiętnik w jej głowie rodziło się wiele myśli. Dzięki temu chociaż na jakiś czas przestała się ciąć, jednak mimo tego spakowała do walizki żyletki. Tak na wszelki wypadek, gdyby ich potrzebowała. Od momentu przeczytania ostatniego wpisu pani Kim, blondynka nie zaglądała już do notatek. Chciała poczytać więcej podczas wycieczki, kiedy będzie sama. Oprócz tego spakowała również trochę ciuchów. Miała wziąć trochę kasy, ale zorientowała się, że wydała praktycznie całe kieszonkowe. Na szczęście jej mama była na tyle wyrozumiała, że dała dziewczynie pieniądze. Kobieta cieszyła się, że jej córka w końcu dała się gdzieś wyciągnąć. Miała nadzieję, że wróci z mnóstwem wspomnień i trochę wyleczoną psychiką...

Przed wyjazdem Park była jeszcze na cmentarzu. Chodziła tam bardzo często, więc nie zdziwiło to nikogo. Wymieniła kwiaty na świeże i postawiła nowy znicz. Tego dnia jednak siedziała tam trochę dłużej. Myślała o wielu rzeczach. Z jednej strony chciała iść dalej w życiu i korzystać z niego, jednak z drugiej bardzo nie chciała zapomnieć. W głowie tworzył jej się coraz większy mętlik. Miała nadzieję, że kiedyś będzie w stanie jeszcze być szczęśliwa. Oczywiście nie aż tak jak przy Jennie. Nikt inny nie był w stanie dać jej takiego szczęścia.

W dzień wylotu wszyscy stawili się na lotnisku punktualnie. Przeszli potrzebne kontrole i niedługo później zajęli miejsca w samolocie. Teoretycznie rodzice Dahyun lecieli z nimi, jednak byli zakwaterowani w zupełnie innym hotelu, więc młodzi mieli więcej swobody.

Sama podróż przebiegła bez żadnych komplikacji. Po kilkugodzinnym locie spokojnie wylądowali w LA. Pogoda tutaj była znacznie inna niż w Korei. Było słonecznie, a niebo było praktycznie bezchmurne. Każdy zabrał swoje walizki i pojechali taksówkami do hotelu.
- Musimy się podzielić. Pokoje są dwuosobowe. - Dahyun popatrzyła na resztę.
- Ja będę sama. - Chaeyoung wyrwała się zanim ktokowiwek zdążył coś powiedzieć.
- Nie, ja będę z Tobą, Kai z Dahyun, a Jisoo będzie sama. - odparła Lisa.
- Dlaczego? - Rosé popatrzyła na zmartwione miny przyjaciół. Teraz przez myśl przeszło jej to, że wyciągnęli ją na wyjazd tylko po to, by móc ją kontrolować. - Nie potrzebuję waszej opieki, poradzę sobie. - blondynka wzięła jeden z kluczy, które trzymała Dahyun i poszła w stronę pokoju.
- Chae, nie o to nam chodziło... - powiedziała Jisoo, ale dziewczyna nie usłyszała słów starszej. Czarnowłosa jedynie westchnęła. Pozostała czwórka zabrała swoje klucze i poszli się rozpakować.

Pokoje były dosyć przytulne. Ściany miały beżowy kolor, meble były z ciemnego drewna, a z boku stało jedno dwuosobowe łóżko na przeciwko którego wisiał telewizor. Na zewnątrz pomieszczenia był balkon z którego można było dostrzec plażę. W każdym pokoju była łazienka, a w niej prysznic i zlew. Niby nic wielkiego, ale w zupełności wystarczało.

Chaeyoung padła na łóżko lekko zmęczona podróżą i szybką pobudką. Nawet nie zdążyła pogrążyć się w myślach kiedy usłyszała pukanie do drzwi. Podeszła by otworzyć. W drzwiach stała Jisoo.
- Mogę? - zapytała, a Park zrobiła jej miejsce w drzwiach. Starsza zaczęła rozglądać się po pokoju, po czym usiadła na łóżku.
- Słuchaj, to nie tak, że chcemy Cię kontrolować czy coś, tylko się martwimy. Przepraszam jeśli Cię uraziliśmy. - zaczęła, a chwilę po tym blondynka usiadła obok niej.
- Nie, To ja przepraszam za moją reakcję. Wiem co to znaczy martwić się o kogoś. Rozumiem to, serio. - dziewczyna patrzyła chwilę przed siebie szukając odpowiednich słów. - Po prostu z pewnym rzeczami muszę poradzić sobie sama.
- Wydaje mi się, że sposób w jaki to robisz nie jest właściwy. - Jisoo spojrzała na ręce przyjaciółki, a ta jedynie opuściła wzrok. Chwilę siedziały w ciszy.
- Chciałam mieć ją już na zawsze... Ale jak widać życie jest strasznie kruche. ,,Na zawsze" to czasem może być kilka sekund. Dlatego już nie rusza mnie, gdy ktoś mówi mi, że te blizny zostaną na zawsze. Tak naprawdę to tylko ja decyduje kiedy będzie moje ,,na zawsze" i mogę je skrócić w każdym momencie. Może wtedy wszyscy zrozumieją jak niewiele czasu to trwa. - Park wyrzuciła z siebie wszystkie myśli, jakie towarzyszyły jej od prawie dwóch miesięcy. Jisoo położyła swoje ręce na jej ramionach.
- Nawet tak nie myśl. Wiem, że to musi być dla ciebie cholernie trudne, ale nie wolno Ci tak myśleć, dobrze? - młodsza pokiwała twierdząco głową. - Jeśli będziesz miała słabszą chwilę to przyjdź porozmawiać z kimś z nas. Jesteśmy dla Ciebie. - czarnowłosa przytuliła swoją przyjaciółkę. Poczuła na swoich plecach jej łzy. - Dziękuję. - wyszeptała młodsza. Odsunęła się od dziewczyny, po czym wytarła swoją mokrą twarz. - Wracaj do Lisy, pewnie się martwi.
- Właściwie to sama była za tym, żebym tu przyszła. - zaśmiała się Kim, po czym skieriwała się do wyjścia. Kiedy była przy drzwiach zatrzymała się na chwilę odwracając się do przyjaciółki. - Chae?
- Tak?
- Nie rób już tego więcej. Proszę. - Jisoo spojrzała na dziewczynę zmartwionym wzrokiem.
- Postaram się. - Rosé odprowadziła starszą do drzwi, po czym zakluczyła je.

Wzięła swoją walizkę i zaczęła rozpakowywać swoje rzeczy. W oczy oczywiście rzuciły się jej żyletki która spakowała przed wyjazdem. - Jisoo ma rację. - pomyślała, po czym wyrzuciła je do kosza. Być może był to krok do pójścia naprzód. Wypakowała resztę, po czym przebrała się i razem z pozostałą czwórką wyszli na krótki spacer po Los Angeles.

O tej godzinie po ulicach chodziło wielu turystów. Dzień powoli się kończył, a to wszystko przez zmianę strefy czasowej. Po kilkunastominutowej przechadzce Kai i Dahyun wrócili do hotelu, Jisoo i Lisa poszły na niewielkie zakupy, a Chaeyoung udała się na plażę.

Większość ludzi chodziła blisko wody, przez co z tyłu było sporo miejsca. Blondynka usiadła na piasku by podziwiać widok zachodzącego słońca. Wyglądało naprawdę pięknie. Niebo było praktycznie bezchmurne, więc bez problemu było widać jego czerwone zabarwienie. Kolory niesamowicie odbijały się w wodzie, przez co zachód wydawał się jeszcze bardziej majestatyczny. Powoli słońce ustępowało miejsca gwiazdom, barwa nieba zmieniała się na coraz ciemniejszą. Chaeyoung nawet nie zwróciła uwagi na mniejszą liczbę turystów. Postanowiła jednak wrócić do swojego pokoju kiedy poczuła chłodny wiatr na plecach. Z jednej strony był bardzo przyjemny, ale z drugiej przyprawiał ją o dreszcze. Nie myśląc nad tym dłużej udała się do hotelu. Następnego dnia całą piątką mieli iść na zwiedzanie. Park nie była jednak zbyt zmęczona, więc po umyciu się postanowiła ponownie zajrzeć do pamiętnika...

_____________________________________

No more promises [] ChaennieWhere stories live. Discover now