39.

2.9K 152 28
                                    

Godzinę później wszystko już było załatwione.

Dom braci Salvatore był przepisany na siedemnastolatkę.

Teraz Emily wraz z Damonem i Stefanem wracali do domu.

Blondynka szła między nimi i cały czas się rozglądała wokół.

Nagle poczuła jak wokół jej talii owija się czyjaś rękę.

Spojrzała w prawo i ujrzała Damona.

-Nie panikuj blondi. Nikt za nami nie szedł, cały czas ze Stefanem mamy wszystko pod kontrolą. - oznajmił pewnie a ka jego twarzy pojawił się uśmiech.

Nastolatka jedynie westchnęła.

-Wiem. - mruknęła - Ale dalej się martwię. Jak to teraz będzie wyglądało? Co z moją mamą? Czy od teraz już zawsze ktoś będzie musiał ze mną być? - zaczęła zdawać pytania.

Stefan i Damon spojrzeli na nią a później na siebie.

-Narazie ciężko stwierdzić, Emi. Nie wiemy czy szybko uda nam się dogadać z Klausem czy raczej dojdzie do rozlewu krwi... - wyjaśnił młodszy obserwując jej reakcję.

Pokiwała głową na znak, że rozumie.

Chwilę później byli już przy domu.

Emily złapała za klamkę i uchyliła drzwi.

Następnie powoli wyszła do środka.

Weszła kawałek głębiej i spojrzała na mężczyzn przed drzwiami.

Zmarszczyła brwi.

-Co z wami? Czemu nie wchodzicie? - zapytała nierozumiejąc.

- Nie mamy zaproszenia. - odparł Stefan.

-Teraz to twój dom blondi. Żebyśmy mogli wejść musisz nas zaprosić.

-Przepraszam! Zapomniałam się. - blondynka uderzyła się otwartą dłonią w czoło.

-Stefan - spojrzała na jednego z nich - Damon - zwróciła się do drugiego - Możecie wejść. - rzekła.

Oboje się uśmiechnęli i przekroczyli próg.

Jansnowłosy zamknął drzwi i cała trójka ruszyła do salonu.

-Idziecie na pogrzeb Vicki? - zapytała nastolatka siadając na brzegu kanapy.

-Tak. - odparł pewnie Stefan.

Spojrzała na Damona.

-Raczej nie. - wzruszył ramionami - Raz się ze sobą przespaliśmy. Oto całą nasza historia. Nie wiem czy mam powód żeby się tam pojawiać.

-Powinieneś iść. - zauważył drugi - Matt prosił nas wszystkich o przybycie. Włącznie z Tobą czy Enzo. Dlatego myślę, że powinniście się pojawić.

-Znasz mnie nie od dziś. Nie robię tego co powinienem tylko to na co mam ochotę. - stwierdził luźno.

Stefan westchnął.

-Idę sobie zrobić herbatę. Chcecie też? - zapytał.

- Nie. - odparł czarnowłosy i wstał.

-Poproszę. - mruknęła blondynka.

Skinął głową i wyszedł, zostawiając ich samych.

Emily spojrzała na Damona, który nalewał sobie bourbona do szklanki.

Wyczuł jej wzrok na sobie więc zerknął na nią.

-Chcesz też? - uniósł butelkę trunku.

Pokiwała głową.

Sięgnął po drugą szklankę i również wypełnił alkoholem.

Ruszył w jej stronę. Usiadł obok i podał szkło.

-Dzięki. - szepnęła - Przyjdź jutro na pogrzeb.

Spojrzał na nią zaskoczony.

-Nawet jej nie znałaś. Po co chcesz tam iść? - zapytał zdziwiony.

-Dla Matta. - odparła szybko.

-Po co ja mam tam iść? - zaśmiał się i szybko przełknął palącą ciecz, nawet się przy tym nie krzywiąc.

-Dla mnie. - mruknęła cicho - Boję się tam iść. Boję się, że coś się stanie. - wyjaśniła nieśmiało.

-Słabego ochroniarza sobie znalazłaś. - wyśmiał nastolatkę - Ja jestem raczej antybohaterem w tej historii. Jeśli potrzebujesz bohatera polecam Stefana. On się nadaje do tego lepiej. - wzruszył ramionami.

-Po prostu tak wszystkim wmawiasz. Nawet sobie. Zresztą, jeśli nie chcesz to nie idź... - przerwała na chwilę - Pozwól jednak, że powiedziałeś, że mogę Ci ufać i mi pomożesz. - wypomniała mu jego wcześniejsze słowa.

Westchnął niechętnie i wyrzucił ręce w powietrze.

-Mam Cię dość. - zaśmiał się. Spojrzała na niego gniewnie. - Już tak na mnie nie patrz bazyliszku! Pójdę. - oznajmił.

Uśmiechnęła się szeroko.

Usłyszeli pukanie do drzwi.

Czarnowłosy szybko się przy nich znalazł i otworzył. 

Przed drzwiami stał Enzo.

-Ric kazał Ci podrzucić rzeczy. - skierował wzrok na torby w rękach.

-Dziękuję. - rzekła blondynka wstając z kanapy.

Enzo skinął głową i chciał wejść do środka jednak nie mógł.

Zaśmiał się.

-Oczywiście..

Blondynka spojrzała na niego przepraszającym wzrokiem.

-Wybacz. Możesz wejść. - oznajmiła.

Czarnowłosy wszedł i podłożył torby przy drzwiach.

-Ric musiał zostać z twoją mamą i kazał przekazać, że pewnie spotkacie się dopiero jutro w szkole.

-Okey. Dzięki. - uśmiechnęła się lekko.

-Luz. Dobra stary, od rana nic nie jadłem i konam z głodu. Widzimy się jutro. - podał Damonowi rękę i wyszedł.

W tym samym momencie wszedł Stefan z dwoma kubkami herbaty.

-Gotowa na pierwszą noc w nowym domu? - zapytał i spojrzał na nią zaciekawiony.

Wypuściła powietrze z płuc.

-Załóżmy, że tak. - mruknęła cicho.



*****
Kolejny rozdział za nami! Jak wrażenia? Gwiazdki i komentarze mile widziane. A teraz smutna kwestia. Zostało nam dziesięć dni wakacji. Co za tym idzie dziesięć rozdziałów, jeden po drugim. Jeden rozdział dziennie. I teraz kwestia roku szkolnego. Idę do drugiej klasy liceum. Od chyba nauki i w ogóle. Co za tym idzie? Rozdziały będą się pojawiały rzadziej. Pytanie do was! Dwa rozdziały w tygodniu (od 500 do 800 słów)?. Czy jeden rozdział (od 800 do 1000 słów)? Wasz wybór! ❤

Ordinary Girl I ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz