19.

3.5K 171 33
                                    

KONIEC MARATONU 3/3!

Blondynka mało nie upuściła kubka herbaty.

-C-co? - wyjąkała.

-Był kolejny atak. - powtórzył spokojnie.

-Jak zakładam ofiara nie żyje? - zauważył Damon.

-Niestety. - mruknął Alaric.

-O mój Boże... - nastolatka zasłoniła usta dłońmi.

-Niestety to nie wszystko. - dodał - Do ataku doszło dziś rano. A ofiarą jest... siostra Matta.

- To jakiś żart? - warknął Damon.

-Niestety nie.

Blondynka już nic więcej nie powiedziała. Słuchała i myślała co zrobić.

Czy powinna mu jakoś pomóc?

Pewnie tak, tylko jak? I dlaczego skoro on potraktował ją nie zbyt przyjemnie?

-Jest jeszcze jeden istotny szczegół. - zauważył Alaric.

-Mianowicie? - dopytał Damon.

-Matt nic nie wie. - mruknął.

-Jak to? - zszokowana nastolatka nie wiedziała co się teraz będzie działo.

-Rada aktualnie przeprowadza sekcję zwłok... - mruknął - Znowu zrobią z tego wypadek, a ja myślę, zresztą tak jak i wy, że to nie wypadek. Za dużo ofiar w zbyt krótkim czasie.

-Co zrobimy? - spytała twardo nastolatka.

-Czekaj co? - Ric spojrzał na nią w szoku.

-Musimy coś zrobić! Nie może patrzeć na wszystko z założonymi rękami! - westchnęła - Ja.. Ja na przykład... - Nie wiedziała jak się wysłowić - Po prostu. Chodzi mi o to, że następną ofiarą może być ktoś dla nas bardzo bliski. Co wtedy? Będzie za późno żeby zareagować! - zdenerwowała się.

-Słuchaj blondi. To nie sprawa dla Ciebie, dzieci powinny się grzecznie bawić a nie mieszać w sprawy dorosłych... - zaśmiał się Damon.

-Ile Ty w ogóle masz lat? - zapytała.

-Czy to jest teraz najważniejsze? - spojrzała na niego - Dwadzieścia trzy. - odparł.

-Czyli jest między nami sześć lat różnicy! Więc nie nazywaj mnie dzieckiem! - warknęła.

-Uspokójcie się! Żadne z was nic nie może zrobić. Aktualnie ja też nie wiele mogę.- poinformował.

-Zawsze można poszukać mordercy na własną rękę? - zasugerował Damon.

Nastolatka spojrzała na niego w szoku.

-Powiedz, że nie jesteś tak głupi! - warknęła.

-Emi ma rację, Damon, nie możesz sam wziąć się za szukanie seryjnego mordercy. - spojrzał na niego wymownie.

Czarnowłosy uniósł ręce  w geście poddania.

-Dobra! Nie to nie. Chciałem tylko pomóc.

- Nie! - sprzeciwiła się blondynka - Ty chciałeś być kolejną ofiarą! - zarzuciła mu - Obiecaj, że nic nie zrobisz. - spojrzała na niego błagalnie.

-Blondi... - spojrzał na nią i zacisnął usta.

-Obiecaj!

-Dobrze! - poddał się - Obiecuję. - rzekł spokojnie.

-A teraz wybaczcie, ale na mnie już czas. - Damon ruszył do wyjścia. Ric i Emily poszli za nim. - Ric. - zwrócił się do przyjaciela - Jakby coś się działo to daj znać.

-Jasne. Nie ma sprawy. - podał Damonowi rękę na pożegnanie i wrócił do kuchni.

- To cześć... - mruknęła blondynka i rękoma założonymi na piersi.

Mężczyzna jedynie się zaśmiał. Podszedł bliżej Emily i szybko złożył pocałunek jej policzku.

- Do zobaczenia, blondi! - spojrzał na nią po raz ostatni, położył rękę na klamce i wyszedł.

Emily dalej stała w miejscu.

Jej ręka znalazła się na policzku, na którym przed chwilą były usta Damona.

-Emily? - usłyszała krzyk Alarica.

-Tak?

-Masz plany na dziś? - zapytał i kiedy weszła do kuchni.

- Nie, nie mam.

-Muszę jechać na zakupy. Ostatnio podarłem dwie koszule. - parsknął śmiechem myśląc o swoim talencie do niszczenia - Galeria handlowa jest niedaleko. Chcesz jechać? - zaproponował.

- Pewnie! O której?

-Nawet teraz. - wzruszył ramionami.

-Jasne, lecę tylko po telefon i portfel i możemy jechać.

-Wyprowadzę auto z garażu. - oznajmił.

I w ten sposób dziesięć minut później Ric i Emily, siedzieli w aucie.

****
Co myślicie? Gwiazdki i komentarze mile widziane!

Ordinary Girl I ✔Où les histoires vivent. Découvrez maintenant