ROZDZIAŁ XXI

2.5K 158 77
                                    


Po wyjściu Blaise'a, postanowiłam wziąć szybką kąpiel. Miałam nadzieję zmyć z siebie wspomnienie całego dnia, wyciszyć umysł, aby móc na spokojnie przeanalizować wszystko, czego się dowiedziałam.

Nie byłam pewna, czy powinnam być gotowa do wyjścia na kolację, dlatego po kąpieli wygrzebałam z kufra pierwsze lepsze rzeczy do ubrania i usiadłam na łóżku. Woda kapała z moich długich, mokrych włosów, więc zawinęłam je na chwilę w ręcznik.

Naprawdę żałowałam, że nie mam dostępu do magii. Czułam się, jakby odebrano jakąś cząstkę mnie samej. Odczuwałam utratę różdżki niemal jak ból fizyczny.

Piętnaście minut później, w pokoju pojawił się skrzat informując, że mogę zjeść u siebie, co przyjęłam z niemałą ulgą. Podziękowałam za posiłek oraz za wcześniejszą opiekę, na co skinął głową i zniknął z cichym pyknięciem.

Gdy zjadłam, zabrałam się za rozpakowywanie kufra, żeby tylko zabić czas. Nie lubiłam bezczynności, a niewiedzy nienawidziłam jeszcze bardziej. Niemiłosiernie mnie irytowało, że nie wiedziałam co się dzieje za drzwiami tego cholernego pokoju.

Znów poczułam, że jestem więźniem, co tylko bardziej mnie zdołowało. Po raz kolejny od dłuższego czasu zadałam sobie pytanie: dlaczego ja?

Wrzuciłam swój płaszcz do szafy mocniej niż powinnam i ze zdumieniem zauważyłam, że z kieszeni wyleciało coś czarnego.

Niewiele myśląc, schyliłam się i wzięłam do ręki miękki materiał. Od razu rozpoznałam wyhaftowane szmaragdową nicią brzegi, a mój wzrok skierował się do małej literki M. w jednym z rogów. Chustka, którą dostałam od Malfoy'a, gdy byłam tu za pierwszym razem.

Niewiele myśląc uniosłam ją do twarzy i wciągnęłam zapach. Nie był już tak intensywny, ale wciąż wyczuwalny. Kawa i mięta. Od jakiegoś czasu moje ulubione.

Już spokojniejsza zamknęłam pusty kufer i wcisnęłam go pod łóżko.

Nie mając zbyt wiele do roboty, wygrzebałam książkę spod bielizny w szufladzie i usiadłam na łóżku, by przeczytać ją kolejny raz.

*

Byłam gdzieś na obrzeżach świadomości, gdy dotarł do mnie dźwięk przekręcanej klamki. Adrenalina momentalnie wystrzeliła w moje żyły, przyspieszając bicie serca. Otworzyłam oczy, ale nie podniosłam się do pozycji siedzącej.

Ciemność za oknem mówiła mi, że wciąż była noc i prawdopodobnie było bardzo późno.

Potencjalny napastnik otworzył drzwi i wsunął się do środka. Patrzyłam ,jak idzie w moją stronę, w głowie kalkulując swoje szanse. Co mogłam zrobić? Moim jedynym atutem był element zaskoczenia i na tym postanowiłam się skupić.

Leżałam nieruchomo, obserwując ciemną sylwetkę, nieudolnie starającą się dotrzeć do łóżka. Trwało to tak długo, że miałam ochotę zacząć krzyczeć ze strachu i frustracji, lecz w tym samym momencie włamywacz się potknął.

- Kurwa mać! - znajomy, zduszony głos sprawił, że moje serce wzmogło swój rytm, by za chwilę się uspokoić.

Uniosłam się do pozycji siedzącej, ściskając kołdrę, jakby była moją deską ratunku.

- Malfoy? - zapytałam. Mój głos był wyższy o oktawę, ale biorąc pod uwagę fakt, że o mało nie zeszłam na zawał, było to raczej zrozumiałe.

Zmrużyłam powieki, patrząc jak staje w miejscu, a po chwili pokój zalało światło. Potrzebowałam chwili, żeby przyzwyczaić wzrok do jasności, co wykorzystał, żeby zrobić kolejne dwa kroki w moją stronę.

Klucz do szczęścia (ZAKOŃCZONE)Where stories live. Discover now