ROZDZIAŁ XVIII

2.8K 139 36
                                    


Rozmawialiśmy z Teodorem niecałą godzinę, zanim dosyć brutalnie nam przerwano. Dowiedziałam się paru całkiem ciekawych rzeczy. Przykład? Na cały mój pokój zostały rzucone zaklęcia uniemożliwiające ucieczkę, a także alarmujące Malfoya o każdej zmianie w moim zachowaniu. Muszę przyznać, że bardzo, ale to bardzo mi się to nie podobało.

- Malfoy wie o wszystkim, co robię? - zapytałam marszcząc nos. Znałam to zaklęcie, jednak tylko w teorii. Zawsze byłam ciekawa, jak działa w praktyce.

Teo zaśmiał się krótko i pokiwał głową.

- W pewnym sensie tak - powiedział. - Wie, gdy śpisz, budzisz się, denerwujesz lub niepokoisz. Wiąże się to bardziej z emocjami niż czynnościami samymi w sobie.

Kiwnęłam głową. Jego słowa pokrywały się z tym, co czytałam kiedyś na temat zaklęć kontrolnych.

- Czemu akurat on? - jęknęłam. Teo usunął różdżką stół i zastawę, a krzesła transmutował w wygodne fotele. Wzruszył ramionami.

- Nie wiem ile w tym prawdy, ale Czarny Pan podobno się wkurzył, że Draco nie dał rady doprowadzić swojego zadania do końca i postanowił go w ten sposób ukarać.

Zerknęłam na niego kątem oka, czując, że moja czujność się wzmaga. Ten Czarny Pan i sposób, w jaki wypowiedział to zdanie sprawił, że mój umysł wszczął alarm. Zmusiłam się, by go zignorować - przynajmniej na razie.

Roześmiał się.

- Ja tam bym się cieszył - puścił mi oczko, więc uśmiechnęłam się delikatnie. Pokręciłam głową i wzniosłam oczy do góry.

- Szkoda tylko, że dla mnie to też kara.

Kiwnął głową, ale nie skomentował.

Później, dowiedziałam się, że aktualnie w Malfoy Manor mieszka około dziesięciu rodzin śmierciożerców, a Voldemort gdzieś zniknął. Podobno kazał mnie pilnować i nigdzie nie wypuszczać. Parsknęłam cicho, ze złością. Czułam się jak jego własność,co nie podobało mi się jeszcze bardziej niż fakt bycia pilnowaną przez Malfoya.

Więcej się nie dowiedziałam. Nawet jeśli miał jakieś informacje, i tak nie byłby w stanie mi ich przekazać, bo w drzwiach pojawił się obiekt moich rozmyślań.

Przymrużonymi oczami ocenił sytuację i otworzył szerzej przejście, patrząc wymownie na Teodora.

Mierzyli się przez moment spojrzeniami. Niemal czułam gęstniejącą atmosferę i rosnące między nimi napięcie. Czułam się niekomfortowo, przez co zaczęłam się wiercić na krześle. O co z nimi chodzi, na Godryka?

Przeskoczyłam wzrokiem od jednego do drugiego, rozważając interwencję, lecz po chwili Teo odwrócił się w moją stronę, lekko uśmiechając.

- Muszę się zbierać, ale jeszcze cię odwiedzę - podniósł się i pocałował mnie w policzek. W tej samej chwili dotarło do nas prychnięcie.

Gdy znikał za drzwiami, Malfoy złapał go za szatę i szepnął coś do ucha z ledwo skrywaną złością. Teo posłał mu ostatnie spojrzenie, dzięki czemu zobaczyłam wściekłość wykrzywiającą jego zazwyczaj łagodne rysy. Ich zachowanie było dziwne, niepokojące i nic nie mogłam poradzić, że zaczęło rozbudzać moją ciekawską naturę.

Po chwili drzwi się zamknęły, a w pokoju zaległa całkowita cisza.

- Jak długo tu siedział? - zapytał w końcu Malfoy, siadając na zwolnionym przez Teodora fotelu. Jego głos sprawiał pozory spokojnego, jednak usłyszałam nutę tłumionej złości.

Klucz do szczęścia (ZAKOŃCZONE)Where stories live. Discover now