ROZDZIAŁ XVI

2.6K 131 13
                                    

- Może powinniśmy użyć innego sposobu? - zapytałam szeptem. Od dziesięciu minut staliśmy nieopodal wejścia do Wielkiej Sali. Wciąż nikt się pokazywał, przez co z nerwów zaczęłam wyłamywać palce.

Niepokój z całego dnia, strach o Harry'ego i złe przeczucia zdawały się wyciekać ze mnie przez każdy, dostępny por na ciele.

Poczułam dłoń na ramieniu, uświadamiającą mi, że zaczęłam się lekko trząść.

- Spokojnie, Hermiono - powiedział Ron ciepło. Uśmiechał się, jednak w jego oczach dostrzegłam ten sam niepokój, który szarpał mnie od środka. - Pomysł z galeonami był naprawdę świetny. Nawet jeśli nikt nie przyjdzie, to nie nasza wina. Prawdopodobnie większość Gwardii już całkowicie o nich zapomniała...

W tym samym momencie usłyszeliśmy kroki, a w korytarzu ukazały się dwie postacie, idące ramię w ramię.

Gdy rozpoznałam ich twarze, fala ulgi zalała moje ciało.

- Luna, Neville! - zawołałam, szczęśliwa. Stojący obok mnie Ron, wygiął się, żeby zajrzeć za ich plecy. Domyśliłam się, że liczył na większe wsparcie, jednak cieszyłam się z tego co mieliśmy.

Blondynka skinęła nam głową, z typowym, rozmarzonym wyrazem twarzy, za to oczy wyrażały skupienie.

- Cześć wam - odezwał się Neville niepewnie. Przeniosłam na niego radosne spojrzenie i dopiero wtedy dotarło do mnie, że nie odezwał się do mnie ani słowem, od kiedy Hogwart obiegła informacja o moim pochodzeniu. - Co się stało?

Mój entuzjazm nieco oklapł, gdy zauważyłam, że nie patrzy wprost na mnie, ale postanowiłam się nad tym nie rozwodzić, nie było na to czasu.

- Dzięki, że się pojawiliście - powiedział Ron, za co byłam mu niezmiernie wdzięczna. - Już myśleliśmy, że każdy zapomniał o tym sposobie komunikacji...

Luna pokręciła głową.

- Codziennie sprawdzam swoją monetę - powiedziała. - Bardzo polubiłam zajęcia Gwardii Dumbledore'a i cały czas miałam nadzieję, że otrzymamy ponowne wezwanie...

- Ja tak samo! - wszedł jej w słowo Neville. Uśmiechnęli się do siebie, zgodnie. - Dlatego, jak tylko dostałem wiadomość, nie wahałem się ani chwili. - Zniknął nieśmiały chłopak sprzed chwili. W przypływie nagłej pewności siebie, spojrzał mi prosto w oczy. - Nie przeszkadza mi twoje pochodzenie, Hermiono. Zawsze, od kiedy pamiętam, mogłem na ciebie liczyć. Nigdy się od ciebie nie odwrócę.

Poczułam gorące łzy, wypełniające moje oczy, miałam wrażenie, że serce pęknie mi z wdzięczności.

Nie byłam w stanie powiedzieć słowa, ograniczyłam się więc do pełnego czułości uśmiechu i skinienia głową.

Kątem kąta zauważyłam na sobie wzrok Rona, który przyglądał mi się z delikatnym uśmiechem. Poddając się chwili, oddałam spojrzenie i ze skinieniem głowy, przejęłam głos.

- Harry opuścił Hogwart z Dumbledorem - powiedziałam, w miarę spokojnym głosem. Akceptacja Neville'a tchnęła w moje serce nową nadzieję. Nowoprzybyli wymienili zdziwione spojrzenia, ale słuchali w milczeniu. - Przed zniknięciem prosił, żebyśmy patrolowali korytarze... - zerknęłam na Rona, zastanawiając się ile mogę wyjawić. Postanowiłam, że im mniej wiedzą, tym lepiej. - Tak na wszelki wypadek.

- Na wszelki wypadek? - powtórzył Neville. Jego brwi podjechały do góry, w geście zdziwienia.

- Obawia się, że nadchodzi coś niedobrego...

- Tak - powiedziała Luna, kiwając głową i patrząc w przestrzeń, gdzieś ponad naszymi głowami. - Gnębiwtryski są dziś bardzo niespokojne...

Klucz do szczęścia (ZAKOŃCZONE)Where stories live. Discover now