#9. Control

1K 109 159
                                    

Lily zgasiła papierosa o stojącą przed domem Harry'ego skrzynkę pocztową, po czym wyrzuciła jego resztkę do kratki kanalizacyjnej na drodze, ignorując karcące spojrzenie Wybrańca, którym ją uraczył.

– Naprawdę tykasz to świństwo? – spytał, na co wzruszyła ramionami.

– Tylko czasami – skłamała, po czym odwróciła się do niego przodem. – Mam nadzieję, że gdy się pojawisz, nie narobisz więcej zamieszania. Bez obrazy, ale Ginny Weasley lepiej wygląda bez ciebie u boku.

Harry uśmiechnął się smutno. 

Cóż, może faktycznie była to prawda. Nie sądził, aby po tym wszystkim, co przeżyli, on i Ginny byli w stanie znaleźć wspólną płaszczyznę porozumienia. Pojawiło się między nimi zbyt wiele różnic, ale przede wszystkim nie potrafili dojść do konsensusu, nieraz krzywdząc się wzajemnie i – co najgorsze – świadomie. Oczywiście uczucia nie znikały z dnia na dzień i Harry wciąż ją kochał, choć powoli miłość ta przeradzała się na powrót w braterską, aniżeli taką pomiędzy kochankami.

– Pewnie masz rację. Kiedyś była dla mnie jak siostra i teraz powoli ponownie się nią staje, choć dystans między nami z pewnością będzie większy. Ale obydwoje dorastamy i zmiany są dla nas dobre, zwłaszcza po wojnie – odparł, a Ross zdawała się wyjątkowo zadowolona z jego odpowiedzi, z nieznanych mu jeszcze wtedy przyczyn.

– No i dobrze. Widzimy się w weekend, Potter – powiedziała, po czym zaczęła odchodzić, machając mu na pożegnanie. Po chwili jej sylwetka ponownie spowiła się czarnym dymem i dziewczyna zniknęła, a Harry westchnął głośno, modląc się o cierpliwość. Przecież mówił jej, żeby użyła innego sposobu...

*

Fenna zawahała się, zanim podała portretowi hasło i przeszła przez niego do pokoju zajmowanego przez Zabini'ego. Była prefektem, a to, co zamierzała robić wraz z nowymi znajomymi tego wieczoru, bynajmniej nie było prefekta godne. Wzięła jednak głęboki wdech, starając się ignorować średnio przyjemny zapach alkoholu, który uderzył ją, gdy tylko przekroczyła próg pomieszczenia.

Jej oczom ukazał się widok, jakiego w Pokoju Wspólnym, a nawet Dormitorium swego Domu nie miała nigdy przyjemności uświadczyć.

Zabini był już – jakby określili to jej męscy znajomi – na wpół nawalony; sączył Ognistą Whisky w dość szybkim tempie, nie kwapiąc się choćby, by sięgnąć po szklankę, aczkolwiek z tego, co zauważyła, zaopatrzył ich w więcej niż jedną butelkę tego jakże wybornego trunku. Leżał na ziemi, oparty o kanapę i jedną z nóg Malfoya, który trzymał w dłoni szklankę z whisky i dużą kulką lodu, pijąc dokładnie tak, jak pić się powinno – do bólu powoli; tak, że nawet Fenna uniosła brwi na niemal nietkniętą butelkę, którą dostał w przydziale.

Inaczej sprawa miała się z Parkinson i Ross, wokół których walały się już puste butelki po piwie, którego nazwę Fenna widziała pierwszy raz na oczy, ale sądząc po wyśmienitym humorze dziewcząt, musiało ono spełniać swoje zadanie.

Na końcu wzrok Puchonki zatrzymał się na Ginny Weasley, która siedziała na fotelu dokładnie naprzeciwko Malfoya i mierzyła go lekko zamglonym spojrzeniem, z lekko zmrużonymi oczami, zupełnie jakby czekała, aż wypali nim dziurę w brzuchu chłopaka. Ona – podobnie jak Ślizgoni – raczyła się ognistą, do której zdawała się przyzwyczajona, pomimo nienaturalnie czerwonych policzków.

– Puchonka! – Pansy zauważyła ją jako pierwsza i pomachała ręką, w geście przywołania dziewczyny. – Siadaj, siadaj! Lilcia przyniosła ze swojej wycieczki mugolskie piwo! – krzyknęła do niej i Fenna zamrugała, przetrawiając całą scenę. Zbliżyła się do grupki powoli, nie do końca ufając ich kontroli i stanowi, po czym zajęła miejsce pomiędzy fotelem Ginny a siedzącymi na ziemi Pansy i Lilian i pozwoliła sobie wcisnąć w dłoń butelkę ciemnego piwa, które upiła, zaciekawiona wyborem Ślizgonek.

Lovely Lies | Draco x Ginny ✓Donde viven las historias. Descúbrelo ahora