#7. Change

1K 117 123
                                    

Ginny zajęła miejsce na trawie obok Draco, a przed nią rozpostarł się widok na całe jezioro. Nie usiedli jednak pod wielkim drzewem, jak zwykła to robić z innymi, a nieco dalej, na niewielkiej skarpie, do której dojście nie było wcale takie łatwe. Weasley wyprostowała nogi i wsparła się na dłoniach, odchylając lekko w tył, po czym wzięła głęboki wdech. Jesienne powietrze było chłodne, ale wciąż jeszcze przyjemne.

– Moja rodzina nienawidzi twojej nie tylko przez twojego ojca, ale też przez Bellatrix – powiedziała nagle, na co Malfoy zerknął na nią, nie widział jednak potrzeby, by odpowiedzieć. Wiedział, że zamierzała kontynuować. – Gdyby Fred nie zginął, może byłoby lepiej, ale po jego śmierci wiele się zmieniło. Mama bardzo to przeżyła i odnoszę czasem wrażenie, że uważa, iż my nie cierpimy w równym stopniu co ona. A przecież to był nasz brat... Te wakacje były istnym piekłem. Poświęcała całą swoją uwagę mi, czepiając się zerwania z Harrym i wpajając mi non-stop, co powinnam robić. – Przetarła oczy palcami i zacisnęła na moment zęby. – Myślałam, że oszaleję.

– Dlatego tak bardzo się teraz buntujesz? – spytał Draco, przyglądając się spokojnej tafli jeziora, jedynie od czasu do czasu przecinanej przez koniec macki ośmiornicy, rezydującej w wodzie.

– Potrzebuję odpoczynku. Potrzebuję własnego zdania, własnych decyzji i w końcu jestem w stanie robić to, co uważam za odpowiednie. Nie obraź się, Draco, nienawidzę twojej ciotki i ojca w równym stopniu, co reszta mojej rodziny. Ale ty, Pansy, Blaise i reszta nie jesteście nimi. I jeśli ja, będąc po tej dobrej stronie, miałam tak beznadziejne wakacje, to nie chcę sobie nawet wyobrażać, jak wyglądały wasze – odparła, nieświadomie trafiając w sedno.

– Cóż, ojciec trafił do Azkabanu, a wcześniej usilnie próbował zmusić matkę, by przekonała mnie do odwiedzenia go. Zupełnie jakby podróż do tego miejsca miała być miłą wycieczką. Matka próbowała jakoś ratować sytuację naszej rodziny i udało jej się udobruchać Ministerstwo, więc nasz majątek w dużej mierze pozostał nienaruszony. W zamian musiała wydać innych Śmierciożerców, których jeszcze nie złapali. Sama uniknęła kary dzięki Potterowi, który przedstawił publicznie jej pomoc w oszukaniu Czarnego Pana. Ja natomiast spędziłem dwa miesiące w znienawidzonej posiadłości, starając się nie pokazywać publicznie – powiedział Ślizgon, nie mogąc powstrzymać gorzkiej nuty, która wypełniła jego głos.

Ginny zawahała się, po czym spojrzała na chłopaka, a następnie poklepała swoje kolana. Draco uniósł brwi, patrząc na nią, jakby spadła z księżyca i nie do końca wiedząc, czego od niego oczekiwała.

– Nigdy nie leżałeś u nikogo na kolanach? – spytała zdziwiona, na co zaczerwienił się, wyraźnie skrępowany.

– Weasley, jakby to jeszcze do ciebie nie dotarło, nie należę do zbyt kochającej się rodziny – warknął, ale wykonał polecenie Gryfonki i chwilę później ułożył głowę na jej nogach, czując się co najmniej idiotycznie i niezręcznie zarazem. Modlił się, żeby nikt nie zobaczył go w tej dziwnej, nienaturalnej wręcz pozycji, ale nie chciał zawstydzić dziewczyny, odmawiając jej. Zdawał sobie sprawę z tego, że ją też sporo kosztowała tego typu zmiana w zachowaniu wobec niego.

Zamarł w bezruchu, na moment wstrzymując oddech, gdy odgarnęła włosy, lecące mu do oczu i praktycznie pogłaskała po głowie. Starając się opanować szaleńcze bicie serca, wbił wzrok w jej kolana, modląc się, by niczego nie zauważyła.

Zauważyła.

Zachichotała, widząc jego poczerwieniałe uszy, ale też głowiąc się, jakim cudem prawie dorosły mężczyzna mógł nie zaznać ze strony rodziny żadnej czułości. Widząc go w takim wydaniu, po raz pierwszy pomyślała, że był nie tyle przystojny, ile po prostu uroczy.

Lovely Lies | Draco x Ginny ✓Where stories live. Discover now