XII

108 4 3
                                    

Suzanne stała przed drzwiami, wpatrzona w ich zdobienia, myślami będąc daleko. Koło niej James, Syriusz, Peter i Remus próbowali ustalić co się stało, że zostali wezwani do dyrektora.

-Wszyscy się zgadzamy, że to nie jest normalne. - stwierdził Potter.

-Nic takiego nie zdążyliśmy zrobić, to dopiero początek roku, więc o co może chodzić? - zapytał Black.

-Mam wrażenie, że zaraz się wszytkiego dowiemy. - powiedział Lupin.

Jak na zawołanie drzwi od gabinetu otwarły się i stanęła w nich profesor McGonagall, która gestem ręki zaprosiła ich do środka. Suzanne oderwała się od swoich myśli i spojrzała na kobietę.

Ruszyła razem z innymi do drzwi, gdy je przekroczyła zastygła w miejscu kolejny raz tego dnia oczarowana. Gabinetem był ogromny, okrągły pokój, na którego ścianach pełno było portretów dawnych dyrektorów szkoły. Na półkach poustawiane były najróżniejsze srebrne i złote urządzenia, które co jakiś czas warczały i wypuszczały obłoczki dymu.

Na środku pomieszczenia było  olbrzymie, biurko wykonane z ciemnego drewna z nogami w kształcie szponów. Za nim stał fotel ze srebrnym obramowaniem, które zmywało się wraz z opadającymi na nie siwymi włosami, siedzącego na nim starszego mężczyzny, Albusa Dumbledore'a.

Chłopcy również byli zachywceni wyglądem gabinetu, w którym co jakiś czas było słychać ciche dźwięki dobiegające z poustawianych pod ścianami półek. Suzanne wytrzeszczyła oczy, gdy przyglądała się jednemu z obrazów, a postać na nim namalowana się poruszyła.

Widząc, że na nikim nie zrobiło to wrażenia, po dłuższej chwili odwróciła wzrok, by natrafić na badawcze spojrzenie niebieskich oczu. Dziewczyna czuła jakby w jednej chwili dyrektor prześwietlił jej myśli i wiedział o niej wszystko.

-Dobry wieczór, panie profesorze. - powiedziała czwórka chłopaków w jednej chwili.

- Dobry wieczór.. - odezwała się niepewnie Suzanne.

-Witam was, usiądźcie. - powitał ich dyrektor z lekkim uśmiechem, wskazując ręką na krzesła przed biurkiem. Profesor McGonagall stanęła obok nich. - Dla tych którzy jeszcze mnie nie znają - tu spojrzał na chwilę na Suzanne - nazywam się Albus Dumbledore i jestem dyrektorem tej szkoły.

Chłopcy spojrzeli po sobie skonsternowani, na chwilę zawieszając wzrok na dziewczynę, by na koniec skierować oczy na dyrektora z niemym pytaniem.
White westchnęła ciężko, czując, że będzie musiała zacząć się tłumaczyć.

-Suzanne White, panie profesorze. - przedstawiła się Dumbledore'owi, na chwilę posyłając chłopakom przepraszające spojrzenie. Ci zaś wbili wzrok w dziewczynę nawet nie wiedząc jakie pytania zadać, aby zrozumieć tę sytuację.

-Widzę, że nie tylko ja nie rozumiem co tu się dzieje. - powiedział Dumbledore i wstał na chwilę, aby sięgnąć po małe zawiniątko z półki obok. Dopiero teraz Suzanne zobaczyła go w pełnej okazałości.

Siwe włosy i broda okalały mu lekko pomarszczoną twarz, sięgając niemal do pasa. Dziewczyna stwierdziła, że ubarny był dosyć dziwnie, niczym postać z bajek; miał na sobie długą, śliwkową szatę do ziemi, którą Suzanne nazwała sukienką.

-Cytrynowego dropsa? - zapytał dyrektor, uśmiechając się życzliwie do wszytkich. Grupka chłopaków po raz kolejny tego dnia wymieniła zdziwone spojrzenia. Profesor McGonagall westchnęła cicho, qjng to nie był pierwszy raz.

-Ja chętnie... - zaśmiała się Suzanne, którą rozbawiło zachowanie dyrektora i reakcja wszytkich obecnych na to. Sięgnęła po dropsa i wsadziła sobie do ust w tym samym momencie co mężczyzna.

-No dobrze, więc powiedz mi, Suzanne, co cię sprowadza do Higwartu. - Dumbledore złożył swoje ręce w wieżyczkę i skierował wzrok na dziewczynę.

-Tak właściwe to sama chciałabym wiedzieć... - westchnęła Suzanne - Nie mam zielonego pojęcia co ja tu robię, trafiłam tu przez przypadek.

Profesor McGonagall wymieniła zaskoczone spojrzenie z dyrektorem, który zmarszczył brwi, również zdziwiony.

-Opowiesz nam dokładniej jak do tego doszło? - zapytała profesor McGonagall.

-Oczywiście.. - dziewczyna opowiedziała im o tym jak dostała się na peron, w skrócie o podróży pociągiem i zdarzeniach w zamku. Chłopaki czasami wtrącali swoje trzy grosze, uzupełniając historię. - Tylko ja nic z tego nie rozumiem, wszystko tutaj jest takie dziwne. - złapała się za głowę.

-Zaraz, to ty o niczym nie wiesz? - zapytał Syriusz.

-Ja nawet nie wiem czego nie wiem, tak na dobrą sprawę. - spojrzała na niego.

-O cholera... - zaklął James.

-Słownictwo, Potter. - zmroziła go  wzorkiem McGonagall.

-Ale jak to możliwe? - zapytał Remus, spoglądając na Albusa Dumbledore'a, który wstał ze swojego fotela i zaczął krążyć po gabinecie z rękami założonymi na plecach.

-Też chciałbym wiedzieć, panie Lupin. - zatrzymał się w miejscu i spojrzał na wszytkich badawczo, po czym ruszył do jednej ze swoich szafek. Stuknął w nią różdżką, wypowiadając specjalną formułkę niewerbalnie i wyjął z niej jakiś rulon.

Podszedł do biurka i rozwinął go przed wszytkimi, ponownie stuknął różdżką, a ich oczom ukazała się mapa świata z jarzącymi się na złoto punktami. Dumbledore machnął różdżką i teraz mogli zobaczyć już Anglię z wszytkimi jej uliczkami i budynkami.

-Profesorze... Co to jest? - zapytał James.

-To dość ciekawy przedmiot magiczny, który pozwala nam zwerbować uczniów do naszej szkoły. Jego działanie jest proste, jeżeli dziecko, mające specjalne zdolności ukończy jedenaście lat, ukazuje się na tej mapie jako taki o to złoty punkt. My, widząc to wysyłamy do niego list z zaproszeniem do naszej szkoły. - wyjaśnił dyrektor - Jednak dziwi mnie, że Ty takiego nie otrzymałaś, nie ujawniłas się na mapie, mimo że wyraźnie czuję od ciebie dar..

-Chwileczkę.. -przerwała mu Suzanne, o ile do momentu przedstawiania jej mapy i rozwijania jej za pomocą tego dziwnego, w jej mniemaniu, patyka, potrafiła sobie wyjaśnić, że to może jakaś najnowsza technologia, która została dopiero co wyprodukowana, to gdy małe punkciki zaczęły się magiczne jarzyć, a mężczyzna przed nią zaczął mówić o jakiś specjalnych zdolnościach, nie wytrzymała. - Jaki dar? O co tu chodzi?

Dumbledore utkwił w niej swoje niebieskie spojrzenie i przez chwilę wydawało się, jakby analizował całe jej wnętrze. Dziewczynę przeszył dreszcz na ten baczny wzrok, ale nic nie powiedziała, tylko dalej patrzyła na dyrektora, jakby właśnie prowadziła walkę.

-Zabrzmi to dziwnie i pewnie w pierwszym momencie nie uwierzysz w to co usłyszysz... - urwał na chwilę, by po chwili wypowiedzieć słowa, które Suzanne musiała potem długo przetrawiać w swojej głowie - Jesteś czarownicą..

Suzanne White i Huncwoci Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz