~6~

11.8K 367 107
                                    


Madison

Na chwilę przestałam oddychać. Jeśli dobrze rozumiem to...

- jestem teraz partnerką Harrego i muszę z nim opiekować się stadem?! - wykrzyczałam  przestraszona.

- spokojnie wszystko w swoim czasie. Na razie musisz tylko pokochać Harrego i się z nim związać. Potem on przedstawi cię stadu i będziecie razem go strzec. Tyle - powiedziała obojętnie.

- Tyle?! Wy mi życie rujnucie - załapałam się za głowę.

Nie mogę tu zostać. Muszę uciekać, to jacyś wariaci! Nie ma mowy, żebym uciekła przez drzwi, bo mnie złapie.

- jaaa.. Mogę wziaść prysznic? Musze się uspokoić. - zapytałam patrząc w jej stronę.

- Tak, oczywiście. Harry przyniesie Ci potem ubrania.

Szybko weszłam do łazienki i odkręciłam wodę w wannie, żeby nie było słuchać jak uciekam. Oczywiście, że nie będę się myć. Rozglądam się  i widzę małe okno. Może się przez nie przecisne. Stanęłam na toalecie, ale od razu zakrecili mi się w głowie. To pewnie dlatego, że dziś nic nie jadłam, a wczoraj wszystko wyrzygałam.

Otwieram okno, przeżucam jedną nogę, a potem drugą. Siadam i widzę jak dużą odległość dzieli mnie i ziemię. Dobra, muszę to zrobić..

Skoczyłam i wydałam z siebie cichy jęk. Oczywiście z moim szczęściem, musiałam coś sobie zrobić z nogą. Złamana nie jest, ale na pewno skręcona.

Mocno utykając zaczęłam uciekać. Dobiegłam do jakiegoś muru. Kurwa, jak ja mam to przeskoczyć?

Obok widzę wielkie drzewo. W sumie...

Wchodzę na drzwo z wielkim bólem nogi. Od zawsze lubiłam na nie wchodzić.
Gdy jestem już na wysokości muru, chwilę się zastanawiam.

Jak znowu skocze z takiej wysokości , to się zabije!

Nagle, słyszę głośny ryk. Nie wiem czemu ale wydaje mi się, że to Harry. Czyżby zorientował się, że uciekłam. Nie wiele myśląc skacze.

Jednak to był mój błąd. Czuję jak moje całe ciało zastyga, nic nie czuje , potem zapada mrok.

Harry

Czekałam na Lexi od 20 min , aż skończy rozmawiać z.. Muszę zapytać ją o imię. Jaki ja jestem głupi..

No racja, racja - powiedział mój wilk

Zamknij się - warknąłem

W końcu moja siostra wyszła z pokoju. Od razu do niej podbiegłem

- i co? - zapytałem nerwowo

- co, co? No była zszkowana i trochę przestraszona, ale powiedziałam jej wszystko, i powiem Ci, że ta Madison na prawdę jest piękna, tylko jakaś taka.. Wychudzona. - powiedziała w grymasie.

Mój wilk wyłapał tylko jedno słowo

Madison, Madison, Madison, Madison - śpiewał cały w skowronkach - Jak cudnie  - zachwycał się.

Wiem, ona cała jest cudna - zamruczałem i przerwałem rozmowę z wilkiem

- Tak, trzeba ją dobrze nakarmić. A gdzie jest teraz?

- Powiedziała, że chce wziaść prysznic.

Nagle poczułem wielki ból. Wiedziałem, że to Madison. Przepchałem się przez Lexi do łazienki na co ta warkneła.

- Co ty kurwa robisz?

Wywarzyłem drzwi, ale mojej brunetki nie było. Ryknąłem wściekły i zrozpaczony, że moja ukochana uciekła. Zobaczyłem otwarte okno.

- Powiadom bety, że mają szukać luny - skierowałem się do Lexi. Ta najpierw zszkowana, najprawdopodobniej tym, że Madison uciekła, potem się ogarnęła i wybiegła z pokoju.

Ja zaś wyskoczyłem przez okno, zmieniając się w ogromnego wilka.

Pośpiesz się, coś jest nie tak - wilk zaskomlał.

Jeszcze bardziej przestraszony tym, że mogło jej się stać coś poważnego, przyspieszyłem.

Biegnąc za jej zapachem, nagle odębiałem. Poczułem krew. I to mojej kruszynki. Jak coś jej się stało to przywiąże ją do łóżka i już nigdy nie wypuszcze, żeby tylko była bezpieczna.

W mojej głowie siedziały już najgorsze scenariusze, gdy dobiegłem do mury. Po drugiej stronie leżało jakieś ciało.

Nie, nie nie, tylko nie ona.

Przeskoczyłem zgrabnie nad ogrodzeniem i podchodząc do niej, przemieniłem się w człowieka.

Leżała blada i nieprzytomna, a z jej nogi leciała szkarłatna ciecz.

- spokojnie kochanie, będzie dobrze. Jestem przy tobie - mówiłem cicho.

Wziąłem ją na ręce i zacząłem szybkim krokiem iść w stronę mojego, a teraz w sumie już naszego pokoju.

~Gammo, przyjdź natychmiast do pokoju Alfy i Luny. Luna jest ranna ~ wysłałem wiadomość telepatyczną do mojego lekarza.

~ O-oczywiście Alfo ~ odpowiedział zszokowany, najpewniej tym, że znalazłem Lune.

Zaniosłem ją do pokoju, a chwilę potem przyszedł lekarz.

- Co się stało?- zapytał podchodząc do mojej kobiety.

- Ma ranę na nodze. I w ogóle coś jest nie tak - powiedziałem przestraszony tym, że ona dalej jest nieprzytomna.

Zaczął ją oglądać, a mnie kurwica brała jak ją dotykał. Ale gdy zaczął podnosić jej koszulkę, myślałem, że go rozszarpie. Z moich ust wyleciało ostrzegawcze warknięcie.

- Alfo spokojnie muszę ją zbadać - powiedział

- Rób to szybciej - powiedziałem ostro.

Zabandażował jej nogę, zostawił jakąś maść i powiedział.

- Hmm - zaniepokoiłem się

- Co?

- Czy Luna dziś coś jadła? - zapytał, a ja walnąłem sobie mentalnego facepalma. Przecież musiała być głodna! Tylko dlaczego nic nie powiedziała..?

W sumie to nie jadła nic od wczoraj wieczorem - powiedział spostrzegawczo mój wilk

Racja - zgodziłem się.

- No nie zabardzo. - podrapałem się po karku

- To nie wygląda jakby nie jadła tylko dziś. Luna musi się głodzić. - podszedł do mnie. Na poczatku nie uwierzyłem, ale ona jest tak chuda, że to by wszystko wyjaśniało.

Co?! Czy ona oszalała? Dlaczego to robi!? Jest idealna! Muszę z nią potem o tym porozmawiać. Nie może siebie niszczyć! Nie pozwolę jej na to.
Od dzisiaj będzie jadła 5 razy więcej niż na zwykłe.

- i.. Jeszcze coś.. Tylko nie złość się - popatrzył na mnie przepraszająco.

- mów - warknąłem

-eh.. Na jej nadgarstkach widoczne są blizny.. I  to dużo. Może się już nie tnie, ale kiedyś z pewnością to robiła.

Myślałem, że się popłacze.. Mój skarb, moje kochanie, kwiatuszek, miłość i sens mego życia, tak bardzo się ranił.

Już ja dopilnuje, by nigdy do tego ponownie nie dopuścić.

*°°×°°*

Heja misie ❤️

Dzisiaj bardzo długi rozdział, prawie 1000 słów!

Do zobaczenia, potem

Papa 😇😘

Chyba Cię kocham.. Where stories live. Discover now