❄ ROZDZIAŁ 23 ❄

177 13 1
                                    

LOKI POV.

- A więc - zagadnęła Emily - Gdzie jesteśmy? - spytała.

- Na Wanaheimie - odparłem - Wanaheim to boska kraina, będąca domem dla grupy nordyckich bóstw zwanych Wanami.

- Gdzie musimy się udać? - spytała Emily.

- W liście jest napisane: Jeden z Wanów da wam radę Jak przedrzeć się przez wodę. Znam tylko jednego Wana - powiedziałem.

- A jesteś pewien, że nam pomorze? - zapytała.

- Istnieją dwie opcje. Pierwsza jest taka, że najpierw nas zabije, a druga jest taka, iż Thor mu wszystko wyjaśnił i nas wyczekuje.

Wanaheim leży na pełnym mew i kormoranów wybrzeżu potężnego oceanu. Niebo jest zwykle zachmurzone, a w nocy znad wody przychodzą kłęby gęstej mgły. Przez co teraz trudno nam się przemieszczać z miejsca na miejsce, gdyż nic nie widzimy. Gdybym wiedział, że teraz będzie wieczór to bym zaczekał z przejściem przez Wir.

- Loki - usłyszałem głos Emily - Zimno mi. Jestem głodna. Daleko jeszcze?

- No trochę drogi nam zostało - przyznałem - Możemy zrobić chwilę przerwy.

- Bogu dzięki! - wykrzyczała i po prostu usiadła na trawie, po czym z torby wyciągnęła jedzenie i zaczęła jeść. Również się poczestowałem - Ile jeszcze ta przerwa będzie trwać? - zapytała Emily.

- Jak już odzyskasz siły to ruszymy - powiedziałem. Emily oparła głowę na moim ramieniu.

Po jakimś czasie zasnęła w takiej pozycji. Dzisiaj już raczej nigdzie nie pójdziemy. Zrobiło się już późno. Zdjąłem swoją prelerynę i ułożyłem ją na trawie, po czym delikatnie, tak żeby dziewczyna się nie obudziła, położyłem ją na materiale. Rzuciłem też zaklęcie, żeby nie czuła zimna.

❄❄❄

Miejscem, do którego kieruje się wielu podróżnych jest Gwiaździsta Noc - zajazd, kasyno, winiarnia i szkoła bardów w jednym. Znajduje się ona pod gołym niebem, na platformie rozpiętej wśród najwyższych konarów ogromnego klonu. Na jej palenisku tlą się suche gałęzie i konary, przytargane tu z dołu. Od każdego gościa oczekuje się, że przyniesie ze sobą przynajmniej jedną gałąź. Aby dojść do pałacu musimy przejść przez Gwiaździstą Noc.

Od razu kiedy Emily się przebudziła ruszyliśmy do zajazdu. Ustaliliśmy też, że tam zjemy posiłek. W końcu im szybciej dostaniemy się do pałacu tym lepiej i szybciej zakończy się ta wyprawa. Jak dla mnie - za szybko. Wolałbym spędzić z Emily więcej czasu.

- Już za chwilę będziemy na miejscu. Widzisz - wskazałem na punkt przed nami - To już niedaleko - Zdziwiłem się kiedy nie uzyskałem rzadnej odpowiedzi ze strony dziewczyny. Rozejrzałem się wokół siebie i zobaczyłem, że Emily siedzi na jakimś kamieniu - Co się dzieje? - spytałem kucając przy niej.

- Nie czuję się najlepiej - odparła.

- Dasz radę iść? To już naprawdę nie daleko.

- Spróbuję - powiedziała i wstała. Gdyby nie moja obecność obok niej pewnie by się przewróciła. Nie mając innego pomysłu wziąłem ją na ręce w stylu "panny młodej" i zacząłem iść.

- Loki co ty robisz? - spytała mrawo.

- Jak to co? Przecież nie możesz iść, a w miejscu nie będziemy stać - odparłem.

Całą drogę do karczmy Emily już nic nie mówiła. Mnie zaś zastanawiało jedno - co sprawiło, że Emily źle się poczuła.

Po kilkunastu minutach dotarłem z Emily na rękach, na miejsce.

Od razu jak tylko przekroczyłem granice zajazdu podeszła do mnie starsza kobieta, a wraz z nią dwóch osiłków, którzy powiedzieli, że zaopiekują się Emily. Jak to ja, nikomu nie ufam. I tak też było w tym przypadku. Dopiero jak wspomniała o naszej wyprawie, chcąc nie chcąc musiałem obdarzyć staruszkę zaufaniem.

- Zajmiemy się twoją ukochaną, a ty idź do Torstena - miałem teraz ogromną nadzieję, że Emily nie słyszała słów kobiety.

Ruszyłem na poszukiwania Torstena Prawego - barda o niewyparzonym języku, bezgranicznej impertynencji i niezwykłej śmiałości, przemierzający Ysgard w poszukiwaniu przygód i rozrywek.

- Ty jesteś Loki Laufeyson, król Jotunheimu? - spytał Torsten.

- Zgadza się.

- Jak tylko twoja towarzyszka poczuje się lepiej, zaprowadzę was do pałacu. Tam spotkacie Hoguna, który wam potem pomoże.

- Tylko dlatego miałem do Ciebie przyjść? - podróżnik tylko się zaśmiał.

- Nie - powiedział, po czym podał mi małą buteleczkę - To pomoże dziewczynie wrócić do zdrowia. A teraz idź. Nie może dłużej zwlekać.

- Dlaczego mam ci ufać? - zapytałem.

- Bo nie masz wyboru - odparł biorąc długiego łyka piwa - Pijesz? - zapytał. Pokręciłem przecząco głową i wróciłem do Emily. Podałem starszej kobiecie butelkę.

- Szybko Ci to poszło. Zwykle nie daje lekarstwa od tak - zagadnęła.

- Nie przepadam za osobami, które nie mówią do rzeczy - powiedziałem i usiadłem obok Emily - Co z nią?

- Zasnęła - odpowiedziała kobieta - Jutro będzie cieszyć się pełnią życia. Ale tymczasem - spojrzałem na nią - Wiesz już, że przeznaczenia nie da się oszukać. Prędzej czy później nas dosięgnie. Kochasz ją, prawda?

- Tak - odpowiedziałem bez zastanawiania. Wiem, że tak jest. Nie będę tego ukrywać.

- Ale coś Cię trapi - spojrzałem na nią nie zrozumiale - Boisz się, że ona tego nie czuje - dodała - Loki. Przede mną nic się nie ukryje - powiedziała. Można powiedzieć, że zgłupiałem w tym momencie. Do tego po chwili przede mną zamiast tej kobiety stała Eleonora - Nie mylisz się. Oczy Cię nie zwodzą.

- O co w tym wszystkim chodzi? - zapytałem poddenerwowany.

- O przeznaczenie - przewróciłem oczami - Z rana wyruszacie do pałacu. Hogun wam pomoże - rzekła.

- Skąd pewność, że nam pomoże. Że pomoże mi?

- Thor z nim rozmawiał - no i wszystko jasne.

💙💙💙

Mam nadzieję, że rozdział się podobał 😘

W Obliczu PrawdyWhere stories live. Discover now