Rozdział 22. Przypadkowe spotkanie?

Start from the beginning
                                    

— Przepraszam. — Spojrzała na mnie z przejęciem. — Słucham Cię, cały czas.

— Oczywiście — prychnęłam — z kim tak piszesz?

— Co? A nie, to nikt szczególny. — Zmieszała się.

— Hm.. Niech zgadnę, to ma coś wspólnego z Victorem. Mam rację?

— Może. — Zarumieniła się. — Idziemy wieczorem na spacer, to chyba randka.

— To wspaniale! Myślisz, że coś z tego wyjdzie?

— Mam taką nadzieję, ale dość tego przesłuchania.

— Mogę się na to zgodzić pod warunkiem, że..

— Że?

— Po powrocie wszystko mi opowiesz — rzuciłam podekscytowana.

— Dobrze, opowiem. Ale chodź już na te lody, cholernie marzą mi się miętowe rożki.

Dziewczyna pociągnęła mnie za rękę, prosto do pobliskiej budki z lodami. Stanęłam przed ladą z tymi mrożonymi specjałami i zaczęłam rozglądać się za czymś wyjątkowym. Mój wzrok skupił się na lodach włoskich, które też były w ofercie, więc bez zastanowienia o takiego poprosiłam. Odeszłyśmy od miłej starszej Pani, dziękując za pyszności i pokierowałyśmy się w kierunku huśtawek.

*

Godzinę później postanowiłyśmy wracać już do swoich domów. Słońce niesamowicie grzało, przez co nawet spacer pośród drzew był nie do wytrzymania. Kiedy przechodziłyśmy centrum miasta obok starych bloków, zauważyłam Oliviera, stojącego wraz z jakimś chłopakiem tuż przy wejściu do klatki schodowej. Wyglądali jakby o coś się kłócili, a przynajmniej prowadzili wyraźną dyskusje na jakiś temat. Stanęłam za jednym z drzew tuż obok chodnika i pociągając za rękę przyjaciółkę, by ta ukryła się razem ze mną.

— Co Ty robisz? — zapytała zaskoczona.

— Cicho, chcę usłyszeć o czym rozmawiają.

— Kto?

— Spójrz. — Wskazałam palcem. — Tam stoi Olivier.

— Z kim on rozmawia?

— Nie mam pojęcia. — Pokręciłam głową, uważnie przyglądając się drugiemu chłopakowi, który tak jak Olivier wcześniej miał na sobie kaptur.

— Stoi do nas tyłem, Ellen. Nie widać twarzy.

— Może zaraz się odwróci.

W pewnym momencie Olivier popchnął gwałtownie drugiego, tak że ten upadł na ziemię. Wstał jednak natychmiast i widocznie zdenerwowany, zaczął przeszukiwać swoje kieszenie. Z jednej z nich wyciągnął dosyć spory plik banknotów, zawiniętych dokładnie gumką. Rozejrzał się dookoła i szybkim ruchem, wepchnął je do dłoni blondyna. Po całej sytuacji zbili ze sobą piątkę i rozeszli się w swoje strony.

— Co o tym myślisz? — Spojrzałam na przyjaciółkę.

— To było co najmniej dziwne. On coś kombinuje, trzeba na niego uważać.

Początkowo chciałam iść za Olivierem, by dowiedzieć się czegoś więcej, ale Wesley szybko sprowadziła mnie na ziemię. Bałam się też, że chłopak mnie zauważy, więc postanowiłam odpuścić i nie wtrącać się w jego sprawy. Zamieniłam z blondynką jeszcze kilka zdań i pożegnałam się z nią, życząc udanej randki. Sama natomiast ruszyłam w stronę domu. Jako, że z przyjaciółką przeszłyśmy już dobre pół miasta, do mieszkania zostało mi zaledwie kilka kroków, które bardzo szybko pokonałam. Podeszłam do drzwi ale, kiedy chciałam włożyć klucz w zamek zauważyłam, że są otwarte. Lekko je popchnęłam i wychyliłam głowę, do wnętrza mieszkania.

— Jeff, jesteś w domu? — krzyknęłam, stawiając niewielki krok. — Jeff! To ty?

— Tak, brałem prysznic! — Chłopak zbiegł po schodach, wycierając jeszcze mokre włosy ręcznikiem. — Rany, wystraszyłaś mnie.

— Ty mnie też. Dlaczego nie zamknąłeś drzwi?

— Były otwarte? — zdziwił się. — Victor był tu godzinę temu, pewnie zapomniałem po jego wyjściu.

— Słyszałeś, że umówił się z Hazal?

— A kto nie słyszał? Chwali się tym, od samego rana.

— Czyli mam się nie martwić, że ją skrzywdzi?

— To dobry chłopak, nie bój się. Widać z daleka, że jest w nią wkręcony na maxa.

— No dobrze — przytaknęłam. — Tak przy okazji, Ty też mógłbyś coś ze sobą zrobić.

— Niby co?

— Nie wiem. Znajdź sobie jakąś dziewczynę? Albo chłopaka? — zaśmiałam się, na co ten posłał mi krzywe spojrzenie.

— Dobrze, że zaraz wychodzę, bo miałabyś wpierdol.

— Aleś mi powiedział Jeff. Tak się boję... Nie mam już siedmiu lat. — Przewróciłam oczami.

— A ile masz? Osiem?

— Prze zabawne. Gdzieś się wybierasz?

— Mam dodatkową fuchę, ale nie zejdzie mi długo.

— Aha. Znowu mam siedzieć wieczorem sama w domu?

— Pomyślałem o tym. Zaproś do siebie Hazal na te kilka godzin.

— Poważnie?

— Tak. Mówiłem Ci, że szybko wrócę.

— Przecież ona wychodzi z Victorem. 

— Kurwaa —  przeklął. — No dobra, wymyślę coś.  

Forgive Me!Where stories live. Discover now