14. Burza

77 10 4
                                    

Kopałem z całej siły przeklętą dynię, która jeszcze kilka sekund temu była karocą. Niestety, Kopciuszek, w którego się wcieliłem nie zdążył przed północą i został uwięziony w  gigantycznej dyni. Gdzie się teraz znajduje mój Namjoon na białym koniu!?

Chwila.

Pfft, oczywiście, to nie tak, że go lubię...
Znaczy, lubię go, ale nie w takim sensie...
Mam na myśli, że--
...kogo ja oszukuję?
Księga chciała mi wbić do mojego pustego łba, że Nam mi się podoba.
Bo pewnie tak jest.

-Żyjesz?! -usłyszałem Yoongiego, który był moim woźnicą

-Nie, umarłem! Pogrzeb juto! -odkrzyknąłem

-Odsuń się! -zrobiłem jak nakazał, odchodząc jak najdalej się dało od źródła jego głosu. Wkrótce ściana warzywa została roztrzaskana, a ja, upaprany miąższem wyszedłem na świeże powietrze. Zauważyłem, że trzyma w ręce toporek. Posłałem mu pytające spojrzenie -Wziąłem z kopciuszkowego ogródka na wypadek, jakby trzeba było pozbawić kogoś skrzydła.

-I jak my teraz wrócimy do Kooka na wieś...

-Zwykle książka automatycznie usuwała cię w najbardziej krytycznych momentach. Weźmy przykładowo Piękną i Bestię.

-No ale nie znajdujemy się w takiej. A chyba nie zamierzasz zamachnąć się na mnie toporkiem... -odsunąłem się krok do tyłu

-Nie jestem Taehyungiem. Głupi? -usiedliśmy na ziemi

-...chwila,  co było koniem? Nie widzę w pobliżu żadnych myszy...

Jasna cholera.

Wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia. Zerwaliśmy się na nogi, Min przynajmniej z bronią w ręce. Ten psychol na sto procent był koniem. Dziwię się, że wcześniej nie "zbuntował się" i zrzucił powóz z klifu, samemu odlatując gdzie pieprz rośnie. Zobaczyłem, jak Yoongi robi zamach, i... w sumie, nie wiem, co potem. Znowu leżałem w (tymczasowo) moim łóżku, obok mnie siedział chłopak o miętowych włosach.

-Było tak blisko... -zdjął okulary i złapał się za mostek nosa, po czym zapytał -Masz jakieś pomysły? 

-...a gdyby tak zniszczyć książkę? -zaproponowałem po chwili namysłu

-Niegłupie... -rzuciliśmy się na książkę leżącą na komodzie. Otworzyłem ją, i po chwili zawahania wyrwałem stronę z prologiem

-Chyba zapowiada się na burzę! -krzyknął gdzieś Jungkook, prawdopodobnie do Hoseoka

Królewna Śnieżka.
Deszcz.
Czerwony Kapturek.
Grad.
Piękna i Bestia.
Błyskawica.
Roszpunka.
Grzmot.
Kopciuszek.
...cisza.

-Co się właśnie stało? -zapytałem sam siebie.

-Seokjin, jesteś geniuszem. Chodź! -chłopak złapał mnie za rękę i wybiegł z pokoju, niosąc księgę pod pachą.

-Gdzie biegniecie?! -krzyknął Namjoon, gdy byliśmy już na dworze

-Do Taehyunga! -krzyknął Min. Chwila, co. GDZIE?! Namjoon i Jungkook pobiegli za nami.

----------------------------------------------------------------------------
Jesteśmy już coraz bliżej zakończenia :/
Jeszcze kilka części~


wonderland |namjin|Where stories live. Discover now