Rozdział 33

830 76 8
                                    

-Kurwa przestań! Jak możesz tak o nim mówić?! Debilu przecież byliście...- nie zważając już na osoby, które widząc jak nasza dwójka zaczyna coraz bardziej się pruć, a jakaś dziewczyna się temu wszystkiemu przygląda, podniosłem głos. Głos oczywiście musiał mi się łamać. Byłem za słaby na takie akcje, jeszcze patrząc  na to co przeszedłem ubiegłego dnia...

-No właśnie Marku. Byliśmy...- Olej chyba na serio robił sobie ze mnie jakieś jaja, bo mówiąc te słowa chciał mnie poklepać po ramieniu. No kurwa myślałem, że wyjdę tam z siebie. Ale kontem oka widziałem jak ludzie wyciągają telefony, i najwidoczniej wiedząc kim jestem, zaczynają mnie nagrywać.

Zły, ja pierdole kurwa wściekły, biegiem rzuciłem się do wyjścia, nie patrząc nawet za Karoliną, która chyba nie wiedząc co się dzieje, nie ruszyła się, i dalej jak ciele stała koło Oleja, dając się filmować.

Nie wiem, ile mogłem tak biec, ile pokonałem ulic, mostów, przejść dla pieszych, ale w końcu chyba najprościej ze zmęczenia, zatrzymałem się. Zdyszany, i już nie zdenerwowany, a bardziej smutny, rozkojarzonym wzrokiem szukałem jakiegoś transportu. Jak najszybciej chciałem się udać do jakieś kryjówki, znowu uciec, znowu schować się przed całym światłem, przez całym złem.

Wzdłuż chodnika, stało zaparkowanych kilka taksówek. Nie myśląc długo, wsiadłem do jednej z niej, rzucając szybkie,, niech pan jedzie, proszę niech pan stąd jedzie''.

Trochę zdezorientowany kierowca, odpalił samochód dość niepewnie.

-A tak konkretniej to gdzie mam pana zawieść- zapytał, gdy już przejechaliśmy pierwsze kilka kilometrów, i akurat stanęliśmy w dość długim korku.

- Proszę, niech pan jedzie cały czas przed siebie.Niech pan nie pyta....- odpowiedziałem, nie odrywając wzroku, od samochodu który tak samo jak my stał w korku. Za kierownicą pojazdu siedziała młoda kobieta, a z tyłu w foteliku mała jasnowłosa dziewczynka. Gdy tak jak ja patrzyła w szybę,a nasze spojrzenia się spotkały, uśmiechnęła się pogodnie, jednocześnie machając mi rączką.

Wyciągnąłem dłoń z kieszeni, i zginając ją delikatnie, również próbując się jakoś uśmiechnąć, odmachałem jej.

Wtedy samochody ruszyły, a ta kobieta, jak wtedy myślałem jej matka, musiała być serio jakoś piratką drogową, gdyż wciskając pedał gazu, wyprzedziła nas samochód. Dzięki temu ta mała znikła mi z oczu...

Kierowca spytał się jeszcze parokrotnie, gdzie ma mnie wysadzić, a ja ponownie odpowiadając, że by jechał przed siebie, i nie pytał, i zapewniając go, że zapłacę za przejazd, wpatrywałem się wciąż w widoki za oknem. Widoki, które oczywiście musiały nieść ze sobą miliony wspomnień z przeszłości, przeszłości w której był Wawrzyniak. W której nie byłem świadomy tego co się dzieje, tego że za moimi placami rozgrywa się dramat. Dramat chłopaka, który przechodził piekło. Mężczyzny, który cierpiąc swój ból, ukrywał przed całym światem, przed mną....

Jeździliśmy przez miasto przez około pół godziny. Nie odczułem tego czasu. Każda minuta była dla mnie jedynym urywkiem, jednym skrawkiem wspomnienia, jedną chwilą. Może uśmiechem Łukasza, może ta chwila była przepełniona jego głosem. Tego było za dużo, więc gdy mijały sekundy w moim sercu, mijały kwadranse, godziny spędzone na jeździe przez dokładne te same miejsca jakie wtedy przejeżdżamy.

Gdy byliśmy w pobliżu parku, tego w którym nagrywaliśmy jeden z bardziej przykrych dla mnie odcinków, a mianowicie ,, Pocałuj lub Uderz z Kruszwilem'', oczywiście na kanał Kamerzysty, to wydarzenie do mnie wróciło. Stanęło przed moim oczami, mimo tego, że przecież minęło już tyle czasu, a  ja po nagraniu i opublikowaniu tego, chciałem zapomnieć o wszystkim tym,o czym myślałem podczas kręcenia tego gówna.

Jak myślicie o czym można czuć, gdy robi się takie coś z osobą milion, miliard razy ładniejszą, przystojniejszą i bardziej lubianą przez fanów?

Co można czuć, gdy wiedząc, że obok ciebie chodzi facet, o którego większość młodych lasek by się pozabijała? No, kurwa co?

Tak, wstyd. Tak, smutek. Tak, było mi przykro, gdy żadna z dziewczyn,która wystąpiła na odcinku mnie nie wybrała, a jedyne na co byłem skazany to na spoliczkowanie. Ja wiem, to takie wygłupy, i żadnej normalny chłopak, by się takimi rzeczami nie przejmował, tylko, że to byłem ja...

Chyba nie muszę opisywać tego jak wyglądałem, jaki byłem, nie? A jeżeli już chcecie, to spoko, mogę wam powiedzieć.

Chudy, średniego wzrostu, bez żadnego blasku w oku, bez wyjątkowej urody, bez wspaniałego charakteru, bez jakichkolwiek zalet, a z samymi wadami...

Właśnie dlatego, wiedząc jaki jestem, jak wyglądam, nie za przyjemnie realizowało mi się ten film. Oczywiście brunet, widział, że nie angażuje się jakoś specjalne w nagrywanie. Widział to, ale to zignorował. Musiałem udawać, że jest okey, gdy tak naprawdę łamałem się od środka... gdy tak naprawdę, chciałem przerwać ten cały cyrk, i wykrzyczeć Wawrzyniakowi, jak bardzo go nienawidzę.

Ale pewnie pomyślicie sobie, za co niby miałem żywić nienawiść do takiej wspaniałej osoby jak Wawrzyn. No bo śmieszne było by, gdybym wykrzyczał mu, że nienawidzę, go za to, że jest ode mnie przystojniejszy, a ja przy nim wyglądam jak nikt, i nikt, no kurwa nikt, mnie nie zauważa. Byłoby to żałosne, a on pewnie by mnie wyśmiał. Głupi dzieciak, musiał mimo żalu, siedzieć cicho, i ładnie grać. A to niszczyło....

-Proszę, niech pan się tutaj zatrzyma! Chcę wysiąść...- nie czekając w sumie na to, aż samochód stanie, otworzyłem drzwi, zastawiając banknot stu złotowy na fotelu, i wybiegając z pojazdu, krzycząc szybkie ,, dziękuje''.

Park jak na chwilę, w której się w nim znalazłem, był trochę zatłoczony. Wąskimi alejkami mijałem ludzi widać, wracających z pracy, ze szkoły i matki z dziećmi, które pod wieczór wyszły się przespacerować ze swoimi pociechami. Więc, no trochę średnia pora, na błąkanie się po nim. Ale nie miałem już wyjścia, jak już tam byłem, to chciałem choć chwile spocząć na ławce, i pośród tych ludzi, może to i głupie ale odpocząć. Może to i dziwne, ale wśród tłumu ludzi czułem, że odbijam się od dna.

Oczywiście mój ,, odpoczynek'' nie trwał, zbyt długo, gdyż już po kilku minutach siedzenia w samotności, na ławkę obok mnie wskoczył jakiś dzieciak. Ze względu, na to co przeszedłem, nie miałem ochoty jakoś zbytnio gadać z bachorem, więc udając, że go nie widzę, patrzyłem się cały czas przed siebie. Nie odrywałem wzorku, od wysokiego dęby, który rósł naprzeciw mnie, po drugiej stronie parku.

- Hej, to ciebie widziałam!- wyskrzeczało dziecko- Pomachałeś mi!

Gdy to powiedziała, zmarszczyłem lekko czoło, mając w dupie tego całego dęba, gdyż najprawdopodobniej właśnie siedziało koło mnie bachor, którego matka jak jeszcze chwile temu myślałam, musiała być jakaś nieobliczalna na drodze.

I tak, to była ta sama młoda osóbka, które jeszcze godzinę temu z uśmiechem na usteczkach machała mi. Rzeczywiście lustrując twarz dziewczynki, pierwsze w oczy rzuciły mi się jej blond włoski, zgrabnie upięte w dwa kucyki, przez co mała wyglądała naprawdę ślicznie. Miała na sobie też, jak na pogodę przystało, sukieneczkę w kwiaty, i jakąś chyba różową torebeczkę, przewieszoną przez ramię. Na moje około miała z jakieś cztery latka, bo wiele od ziemi to ona jeszcze nie odrosła. Zresztą jej cieniutki, piskliwy i dosłownie przesłodzony głosik, zdradzał, że jeszcze nie dawno temu uczyła się chodzić.

-Siema młoda- odrywając się już całkowicie w jej kierunku, nawet nie wiem po co, bo w końcu serio nie miałem ochoty z nikim gadać, a tym bardziej z dzieckiem, które przecież nic nie rozumie, uśmiechnąłem się delikatnie, żeby no, wydać się milszym.

Tylko, że chyba się przeliczyłem myśląc, że taki mały szczyli nic nie rozumie, bo z pytań dziewczynki, jakie mi potem zadała, wyniosłem jeden wniosek, że nigdy nie można ignorować małych dzieci, gdyż niektóre, na przykład, jak tamta mała, są naprawdę bardzo pojętne, a przede wszystkim spostrzegawcze...




Zapomniałem się pożegnać  [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz