22.

3.1K 164 40
                                    

Przez pozostałe osiem godzin jakie miałam wolne wykonywałam wszystko co będzie mi potrzebne w dalszej części mojej niespodzianki dla Michelle. Chłopaki dzielnie mi pomagali a potem ulotnili się zarezerwować te miejsce w którym będę chciała umieścić je wszystkie. Potem postawiłam na dżinsy z wysokim stanem do tego biały crop-top i puszysty szary sweterek. Lauren powiedziała że nie muszę się stroić bo kolację zjemy w ustronnym i cichym oraz bardzo ciepłym miejscu. Kiedy usłyszałam warkot silnika szybko wyszłam z domu. Czekała na mnie przed samochodem zestresowana ale cholernie seksowna. I ja się mam trzymać swojego planu. 

-Camzi wyglądasz...-Ty wyglądasz sto razy lepiej. 

-Widziałaś siebie w lustrze? Lauren wyglądasz jak milion dolarów.-Otwiera mi drzwi i sadza na miejscu pasażera po czym sama znajduję się na swoim prawowitym miejscu. Pytam się ją gdzie mnie zabiera. Mówi mi że na pewno mi się spodoba. 

Kiedy jedziemy prowadzimy z sobą luźną rozmowę. Nawet sobie śpiewamy,kto by pomyślał że Pani prawnik ma tak niebiański głos. Mija nie cała godzina i docieramy na takie opuszczone pobocze. Scena rodem z horroru jednak coś mi się kojarzy. Gasi samochód i wysiadamy. Droga oświetlona jest lampkami które wiszą na drzewie. Ona to zrobiła sama? 

-Chodź Camzi nie bój się dobrze? Ze mną nie stanie ci się krzywda kochanie.-Staje za mną i prowadzi mnie delikatnie. Jestem coraz to bardziej  w szoku. A kiedy dostrzegam ten domek nad jeziorem to wszystko zaczyna mi się przypominać. Kiedyś spierdoliłyśmy z pewnej imprezy i po prostu jechałyśmy gdzie nas wiatr poniósł. 

Trafiłyśmy wtedy tutaj. Było pusto więc weszłyśmy na nie legalu. Potem okazało się że te jezioro i domek należały do pewnej starej schorowanej pary która wspólnie odeszła na tamten świat. Wówczas posiadłość wystawiono na sprzedaż a ja tak kiedyś z dupy powiedziałam do Lauren że fajnie by było mieć taki cichy i schowany przed całym światem skrawek ziemi. Kiedy dotarłyśmy i zobaczyła go w odrestaurowanej wersji z naprawionym molo i oczyszczonym jeziorem to przyznam szczerze zaniemówiłam. Obracam się i patrzę na nią. 

-Lauren proszę cię nie mów mi że to twoje.-Uśmiecha się do mnie. 

-No wiesz...-Japierdole. 

-Lauren zdajesz sobie sprawę że kiedy to powiedziałam to było na totalne żarty?! Byłyśmy młode przecież.-Ruszamy powoli w stronę drzwi,powiem wam że nogi mi drżą mi coraz bardziej. 

Kiedy wchodzimy to powiem wam szczerze że zaczynam coraz bardziej żałować tego co mam zamiar zrobić. Przecież to wszystko jest tak ciepło i przyjemnie urządzone. Nie mogę mięknąć nie jestem tą samą dziewczynką którą byłam parę lat temu. I ten stół...świece...talerze z jedzeniem i wino...dlaczego teraz  raczyłaś się zmienić Lauren? Dlaczego kurwa teraz? 

-Czy ty to przygotowałaś wszystko sama Lauren?-Na prawdę mowę mi odbiera. 

-Pomogła mi Mani i Ally...miałam cały pomysł w głowie jednak są pewne sprawy które muszę dopracować.-Jestem bezwzględną suką. Podchodzę i całuję najdelikatniej jak potrafię na chwilę obecną tę cudowną kobietę. 

-Lo...jest wszystko idealne naprawdę. Kochanie nigdy nikt nie przygotował mi czegoś tak wspaniałego jak ty teraz. Już wiem że będzie wspaniale.-Siadamy do stołu i zatapiamy się w tych pysznościach i tym pysznym winie. 

Uwierzcie mi gdyby nie obecne okoliczności to może jeszcze byłby jakiś cień szansy dla nas. Ale on umarł z chwilą kiedy zrozumiałam jak bardzo głupia jestem. Potem otworzyliśmy kolejną butelkę wina. Usiadłyśmy na drobnej ale wygodnej sofie. Czekam tylko na to co chce mi powiedzieć. Muszę wiedzieć dlaczego zniknęła.

-Od czego chcesz zacząć Lo?-Gdybym ja jej nie pchnęła to siedziałybyśmy tak do usranej śmierci. 

-Może od momentu kiedy...po prostu wyszłam?-Zabolało. 

"Zgadnij Kto To" // Camren [ Zakończone ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz