Lekarstwo| Monoma x fem!reader

1.1K 47 22
                                    

Ostrzeżenia: trochę łańcuchów, kajdan i mocnych całusów ;)) (ale sfw!) 
Informacje dodatkowe: zamówione.


- To niemożliwe...
Monoma patrzył na swoje ręce skonsternowany i zniesmaczony. Później spojrzał na ciebie, stojącą dla odmiany z rękami skrzyżowanymi na piersi.

- No i co teraz zrobisz? Taka zła jest klasa A? Wszyscy jesteśmy przegrywami? To powiedziałeś przed walką? - zaczęłaś wypominać chłopakowi jego głupie zachowanie.

- Bo jesteście, uważacie się za lepszych i...

- Już chyba wiem, dlaczego się tak zachowujesz. Wywyższasz się, podnosząc na piedestał swoje umiejętności, których w rzeczywistości nie jesteś w stanie pokazać bez pomocy innych. - Uniosłaś jedną dłoń i zaczęłaś kreślić kształty w powietrzu. - Tak naprawdę nie gardzisz innymi, tylko swoimi akcjami, podejmowanymi ze względu na innych.

Chłopak również zaczął kreślić kształty w powietrzu, jednak nie szło mu to tak sprawnie, jak tobie.
Wiedziałaś, że doprowadziłaś go na skraj wytrzymałości psychicznej, dlatego zachowywał się irracjonalnie. Przyparty do muru działał instynktownie. Byłaś naturalnym lekarstwem na jego indywidualność.

Tak, Monoma potrafił kopiować indywidualności, jednak nie miał odpowiedniego treningu w posługiwaniu się nimi. Nie byłaś do końca pewna, jak działa wytwarzanie lodu albo ognia, jednak przypuszczałaś, że to jakiś impuls, który chłopak rozumie.
Nie inaczej było w twoim przypadku – twoja umiejętność polegała na ożywianiu rzeczy,które sama stworzysz – rysując je w powietrzu. Wymagało to niemałego przygotowania i rozwagi – w końcu źle zaprojektowany dom runie, a wadliwa broń nie wypali. Problemem Monomy był fakt, że do używania twojej indywidualności nie wystarczył sam fakt posiadania jej – potrzebne były umiejętności plastyczne.

Z ziemi wyłoniły się łańcuchy, które w mgnieniu oka unieruchomiły przeciwnika. Arbiter zakończył pojedynek, a ty zeszłaś z pola walki.

Nie myślałaś o tej sytuacji zbyt długo, wręcz wyparłaś to z pamięci. Zauważyłaś jednak, że Monoma już nie zaczepiał twojej klasy. 


*** 

Minęły dwa miesiące, podczas których nie wydarzyły się żadne nieprzyjemne incydenty ze strony klasy B. Jak codziennie po lekcjach udałaś się na trening. Na sali zwykle nie było nikogo, dziś natomiast zauważyłaś Monomę, który ostro wyżywał się na worku treningowym. Westchnęłaś, ponieważ nie chciałaś mieć do czynienia z chłopakiem. Stanęłaś na drugim końcu pomieszczenia i zajęłaś się sobą. Po kilkunastu minutach poczułaś czyjąś dłoń na swoim ramieniu, co momentalnie wyrwało cię z zamyślenia.

- Czy to nie (twoje imię), z klasy A?!

„Dałby sobie już spokój" - pomyślałaś.

- Czy to nie Monoma, z klasy B? - przedrzeźniałaś chłopaka.

Uśmiech szybko szedł ci z twarzy, kiedy poczułaś, jak coś oplata twoje ciało. Spostrzegłaś łańcuchy wydobywające się ze ściany i ściągające cię bliżej niej. Na twoich rękach zacisnęły się kajdany, więc nie mogłaś nimi poruszać.
- Co do... - powiedziałaś, jednak w głębi duszy wiedziałaś, że on skopiował twoją indywidualność.

- Jak ci się podoba twoja umiejętność? - zaśmiał się w przerażający sposób. - Co powinienem zrobić? Nauczyć się rysować? To już mam za sobą. Teraz pora coś ciekawszego. 

Monoma zaczął przechadzać się po sali, nadal zostając blisko ciebie.

- Ha! Za chwilę twoja indywidualność się skończy, a wtedy tak ci nakopię, że się nie pozbierasz przez trzy dni – powiedziałaś zdenerwowana, próbując wystraszyć chłopaka.

- Oh, jak dotknę cię jeszcze raz, to czas się zresetuje.

Monoma podszedł do ciebie niebezpiecznie blisko.

- Nieźle zalazłaś mi za skórę, chciałbym również zrobić ci coś, co zapamiętasz na długo – wyszeptał ci do ucha.

Zasłonił ręką twoje usta, tak, że nie mogłaś wydać z siebie żadnego dźwięku, po czym zaczął bardzo mocno całować twoją szyję, zostawiając na niej niezliczoną ilość malinek. Kiedy skończył od razu przeszedł do obojczyków – na twojej skórze pojawiały się ślady jego zębów. Jego czyny wykwitały na twoim ciele jak kwiaty.

Kiedy skończył spojrzał ci w oczy i oblizał usta. Zabrał rękę z twojej twarzy.. Nie chciałaś nic mówić, po prostu patrzyłaś, oszołomiona tym, co się właśnie wydarzyło. Nie chciałaś przed sobą przyznać, że ci się to podobało. 

- Nadal nie rozumiem, jak mogę cię tak nienawidzić, a jednocześnie tak kochać – wyszeptał.

Łańcuchy opadły, byłaś zupełnie wolna.

- Nauczyłeś się używać mojej umiejętności tylko po to, by mnie związać i całować? - Taka była twoja pierwsza myśl.

-Nie. Chciałem ci udowodnić, że zawsze będę lepszy, a ty zawsze będziesz na mnie skazana. 


***


Następnego dnia założyłaś do szkoły szalik i udawałaś, że jesteś chora. Monoma stał się naturalnym lekarstwem na twoją pewność siebie.  



__________________________
Jakieś propozycje i zamówienia? :D 

Boku no hero academia - opowiadania (oneshots x reader)Where stories live. Discover now