Ochroniarz | Inasa Yoarashi x fem!reader

1K 37 4
                                    

Ostrzeżenia: brak. 
Informacje dodatkowe: zamówione. Opowiadanie pisane z perspektywy Inasy. 


Przerwa wakacyjna nigdy nie była dla mnie szczególnie interesująca, jednak dzięki zdobytej licencji zaciągnąłem się do pomocy jednemu z zawodowych bohaterów.

Myślałem, że będzie to świetna okazja do trening umiejętności, jednak skończyło się jak zawsze – wylądowałem jako pomocnik i bohater awaryjny w parku linowym. Przez park linowy mam na myśli niesamowicie wielką i głęboką dolinę, nad którą wisiały różnego rodzaju atrakcje.

Przyjąłem to jednak z godnością i traktowałem poważnie – w końcu poniekąd czuwałem nad życiem i zdrowiem wielu ludzi. Współpracownicy byli bardzo mili i myślę, że dobrze się z nimi dogadywałem. Wielu z nich również chodziło do liceum i odbywali tam swoje praktyki albo dorabiali.

Zwykle nie działo się nic ciekawego – park był tak dobrze skonstruowany, że na szczęście nie zdarzały się awarie. Podczas normalnych dni  pomagałem ludziom w przypinaniu linek zabezpieczających i zakładaniu sprzętu asekuracyjnego.

Trzeciego dnia mojej pracy w tamtym miejscu, kolega ze zmiany poprosił, bym na chwile zastąpił go w nadzorowaniu jednej z atrakcji. Zgodziłem się, a on od razu popędził w kierunku dość sporego tłumu.
 
Po kilkunastu minutach nikt już nie stał w kolejce, ponieważ wszyscy się tam zgromadzili.
Postanowiłem sprawdzić, co się dzieje, w razie jakby moja pomoc była potrzebna. Wzniosłem się w powietrze, ponieważ nie chciałem przepychać się z ludźmi i zobaczyłem jak dwie kobiety stoją w samym centrum zbiegowiska.

Rozmawiały z ludźmi, dawały autografy, z każdej strony błyskały flesze aparatów – aż roiło się od paparazzi. Kiedy to obserwowałem, jedna z nich spojrzała w moim kierunku, po czym wróciła do wcześniejszych zajęć.

Stwierdziłem, że powinienem jednak pilnować atrakcji i wróciłem na posterunek.
Wtedy zdałem sobie sprawę, kim były te panie – znana aktorka wraz z córką.

„Dlatego zrobiło się tam tak głośno, co?" - pomyślałem sprawdzając linki.

- Przepraszam, czy pan zajmuje się obsługą tego toru przeszkód?

Usłyszałem bardzo melodyjny głos i odwróciłem się. Z każdej strony otaczał mnie tłum. W zasadzie nie mnie, a dziewczynę, która zadała mi pytanie. Chyba wszyscy ją znali, (twoje imię) (twoje nazwisko), bogaci i rozchwytywani przez media rodzice, debiut filmowy w wieku 8 lat, niesamowicie atrakcyjna i utalentowana.

- Tak – odparłem zgodnie z prawdą.
- Chciałabym się sprawdzić – powiedziała bez zawahania.

Zabrałem się za pomaganie jej we włożeniu na siebie asekuracji, przypinaniu linek, zakładaniu kasku i ochraniaczy. Trzy razy sprawdziłem, czy wszystko jest odpowiednio zamocowane, bo gdyby stała się jej krzywda, nie mógłbym sobie tego wybaczyć. Opinia publiczna pewnie też nie mogłaby mi tego wybaczyć.

Dziewczyna zabrała się za pokonywanie toru przeszkód. Wszystkie inne atrakcje opustoszały, każdy zebrał się przed tą jedną. Potrzebna była większość ochroniarzy i prawie cały personel, by zatrzymać paparazzi przed wejściem do strefy dla pracowników.

„Chyba zauroczyłaś każdego, jednak nikt nie może cię mieć. Na pewno nie teraz." - myślałem, patrząc jak (twoje imię) bez najmniejszego problemu pokonuje najrozmaitsze przeszkody.

Wtedy stało się coś, czego nikt nie mógł się spodziewać. Rzeczywistość zwolniła, czułem każdy ruch powietrza, kiedy haczyk asekuracyjny dziewczyny odczepił się od linki i nieszczęśnica, próbując łapczywie złapać się liny głównej, zaczęła spadać w ogromną przepaść. Miałem wrażenie, że widzę płatki kwiatów wiśni, kiedy jej drobne ciało znikało z oczu wszystkich.

Ruszyłem natychmiast, rzucając się w przepaść. Nikt nie mógłby tego zrobić. Byłem jedyną osobą zdolną do ocalenia jej życia. Zmniejszając opór wiatru zdołałem w ułamku sekund znaleźć się na jej wysokości. Złapałem ją i trzymając w ramionach zatrzymałem się niemal przy dnie doliny.

- Już wszystko dobrze, mam cię. Nic ci się nie stanie na mojej warcie – zaśmiałem się, próbując rozluźnić atmosferę. - Teraz odstawię cię na górę.

- Zabierz mnie stąd – powiedziała delikatnie, wpatrując się we mnie swoimi nieskalanymi lękiem oczami.

- Przepraszam? - zapytałem, nie rozumiejąc, co ma na myśli.

- Zabierz mnie stąd – powtórzyła bez cienia wątpliwości.

- Obawiam się, że to niemożliwe, twoja mama czeka na górze, tak samo jak wszyscy zainteresowani. Jak teraz znikniesz, to pomyślą, że nie żyjesz. Rozumiem, że to musi być trauma, otarcie się o śmierć zmienia człowieka, ale... - nie dokończyłem, kiedy weszła mi w słowo.

- Moja matka już dawno wykorzystała to zamieszanie,by uciec do hotelu. Miałyśmy nadzieję na spokojny odpoczynek, ale te hieny wszędzie nas wytropią – powiedziała, nadal tuląc się do mojej piersi.

- Czekaj, czekaj, bo chyba nie rozumiem... Ty to zaplanowałaś? Mam rację? Bo to niemożliwe, że haczyk nie wytrzymał, sprawdzałem go wiele razy.

- Tak, użyłam swojej indywidualności, by się odczepić i spaść. Chciałam, żebyś mnie złapał i odstawił gdzieś, gdzie paparazzi nie pójdą – wyjaśniła spokojnie.

- To niedorzeczne! Przecież mogłaś się zabić – krzyknąłem, zaniepokojony lekkomyślnością dziewczyny.

- Nie byłoby to takie złe. W końcu mogłabym pobyć sama ze sobą – rzekła odwracając wzrok. - To pójdziesz ze mną, czy nie? Mamy tak zostać w powietrzu przez cały dzień? Nie, żeby mi to przeszkadzało, ale w końcu te sępy zaczną skakać, byleby tylko wykonać najlepsze ujęcie, a ratowanie ich zajmie ci sporo czasu.

- Nie mogę opuszczać pracy.

-Oj, nie martw się o takie głupoty, moja matka już pewnie to załatwiła z twoim szefem.

Z następnej chwili byliśmy na dole, a ja stałem się jej ochroniarzem z wyboru, bo jak stwierdziła:

- Jesteś sympatyczny, masz niesamowicie potężną indywidualność i nie poprosiłeś mnie jeszcze o autograf.

Nie żeby przeszkadzało mi to zajęcie, bardzo ją polubiłem. Powiedziała mi, że ciągle musi się kryć przed ludźmi, bo jak jedna osoba ją zobaczy, to koniec. Dlatego oddałem jej moją czapkę, by ludzie myśleli, że jest zwykłą uczennicą liceum. W gruncie rzeczy miała tyle samo lat co ja i z tego, co powiedziała, chciałaby zostać zawodową bohaterką, a nie aktorką.

- Aktorstwo to syf. Robisz z siebie idiotę ku uciesze gawiedzi i prócz pustej popularności i kilku gram sławy nie masz nic. Za to bohaterstwo, mimo że daje prawie to samo, niesie za sobą przesłanie i głębokie intencje. A ja chciałabym pomagać ludziom– mówiła, siedząc ze mną w parku na ławce.

Następnego dnia znów spotkaliśmy się w tym samym parku. Przyszła ubrana dość zwyczajnie, nadal nosiła moją czapkę. Nudne dni przeminęły, byliśmy tylko my i nasze marzenia.

- Wszyscy patrzą tylko na estetyczny aspekt mojej indywidualności, ale nikt nie dostrzega jej bojowego potencjału! - skarżyła się, zmieniając swoje ciało w płatki kwiatów wiśni, będące w istocie ostrzami.


Bałem się rozmawiać o moich uczuciach. Mimo że złapaliśmy świetny kontakt, byłem tylko jej ochroniarzem. Jednak przy niej czułem się inaczej, jakbym przeżywał najlepsze chwile mojego życia. I chciałem, by trwało to wiecznie.

„Po pokrywą popularności kryła się zwykła osoba. (twoje imię) ma marzenia, zmartwienia, problemy i nadzieje. Zupełnie tak jak ja." - myślałem, patrząc jak w najlepsze zajada się lodami czekoladowymi. - „Naiwnie wierzy w swoją moc, ale pierwszy lepszy złoczyńca mógłby bez problemu zniszczyć jej bezbronne ciało. A ja muszę ją chronić, bez względu na wszystko."

I tak minęły dwa tygodnie. Spędzaliśmy ze sobą całe dnie, a ja nawet w nocy nie mogłem przestać o niej myśleć.

W końcu poprosiła, byśmy poszli do wesołego miasteczka. Był już wieczór, ale nie miałem na to tak naprawdę wpływu – byłem w stanie zrobić wszystko, byleby tylkosię śmiała.

Ze wszystkich atrakcji wybrała diabelski młyn.

- Tylko tam nie będzie innych ludzi – argumentowała swoją decyzję.

Wagonik powoli jechał ku górze, a my siedzieliśmy w ciszy. W pewnym momencie (twoje imię) wstała i spojrzała w okno.

- Jutro kończą się moje wakacje. Moi rodzice zgodzili się, bym od tego semestru zaczęła naukę na profilu bohaterskim.

- To wspaniale! Czy już wiesz, do której szkoły pójdziesz? - zapytałem, jednocześnie mając nadzieję, że wybrała Shiketsu.

- UA – powiedziała, zwracając mi czapkę. - Choć bardzo chciałam iść tam, gdzie ty, nie udało mi się przekonać ojca. Uparł się, bo blisko, bo renoma.

- Rozumiem. To nic, ważne, żebyś spełniała swoje marzenia –powiedziałem, odwracając wzrok.

Wagonik zatrzymał się na szczycie, dając nam chwilę na zapoznanie się z widokami miasta.

- Taki mam zamiar. Teraz będę żyła tylko dla siebie – rzekłszy to, odwróciła się w moją stronę i pocałowała mnie.

Wagonik ruszył, ale my byliśmy zamrożeni w czasie. Nikt nie mógł odebrać nam tej chwili. Rodzice, paparazzi, tłumy,pracownicy parku, a nawet my sami.

Odprowadziłem ją pod hotel, następnego dnia patrzyłem, jak wsiada do samochodu wraz z matką i jak odjeżdża. 

Zostawiła po sobie numer telefonu, gazetę, z naszym zdjęciem z wczorajszego wieczoru i moje usta, spragnione jej dotyku.


______________________
Jakieś pomysły i propozycje na opowiadania? :D 

Boku no hero academia - opowiadania (oneshots x reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz