Prolog

4.3K 108 46
                                    

Cały dzisiejszy dzień zapowiadał się naprawdę obiecująco. Rano wstałam bez żadnego problemu i to jeszcze przed ustawionym poprzedniego wieczoru budzikiem, co dla mnie jest niezwykle wielkim osiągnięciem. Wzięłam półgodzinną kąpiel z bąbelkami i ulubioną kulą musującą o zapachu pomarańczy z wanilią, która w swoim środku ukrytą miała małą, plastikową świnkę. Po przekroczeniu progu mojego pokoju w samym ręczniku, odłożyłam zabawkę na stolik nocny, po czym podeszłam do szafy i otworzyłam ją. Pogoda dzisiaj dopisywała, choć jeszcze była wczesna pora, dlatego wybrałam krótkie, luźne spodenki z wysokim stanem oraz czarną koszulkę na ramiączkach i dobierając jeszcze bieliznę znów zniknęłam za drzwiami łazienki, w której się ubrałam i gotowa wyszłam na korytarz z zamiarem pójścia do kuchni.

Zdziwiłam się, kiedy przywitała mnie cisza, ponieważ myślałam, że o tej porze moja mama, Olivia jak i Mia, która zawitała do nas razem z Nash'em na kilka dni będą skakać tam i z powrotem, aby szykować się na dzisiejszy dzień, dokładnie tak samo, jak to było w przypadku ślubu Nash'a i Mii. Westchnęłam jedynie, uśmiechając się lekko, kiedy przez głowę przebiegł mi tamten dzień. Było to dokładnie dwa lata, dwa miesiące i sześć dni temu, ale pamiętam to jakby to było wczoraj i dziękuję losowi, że wszystko potoczyło się tak, jak się potoczyło, ponieważ dzięki temu jestem teraz najszczęśliwszą kobietą na świecie.

Wybudzając się z zamyśleń, podeszłam do lodówki i powyciągałam z niej składniki na śniadanie, które zamierzałam zrobić dla całej rodzinki, pozamykanej jeszcze w pokojach i pogrążonej we śnie. Przygotowałam ciasto na naleśniki i kiedy te smażyły się na patelni, zajęłam się przygotowaniem jajecznicy na bekonie oraz wrzuciłam kromki do tostera, aby zaraz nanieść na nie dżem, masło orzechowe i migdały, żółty ser i pomidory oraz masło migdałowe i banany. Naleśniki ułożyłam równo na jednym talerzu, a tosty na drugim, po czym położyłam wszystko na stole. Jajecznicę nałożyłam do wielkiej miski, a na niej porozkładałam bekon i również zaniosłam na stół w jadalni. Szybko doniosłam talerze i sztućce i wróciłam do kuchni przygotować jeszcze smoothie, które od pewnego czasu w naszym domu jest codziennością. Do blendera wrzuciłam borówki oraz banany, które zalałam mlekiem i wszystko razem zmiksowałam, żeby zaraz porozlewać je do kubków, które również znalazły się na stole.

Zadowolona z mojej półgodzinnej pracy wzięłam patelnię i dużą, drewnianą łyżkę i z chytrym uśmieszkiem ruszyłam w stronę sypialni, z których dochodziły ciche pochrapywania. Jak najciszej pootwierałam wszystkie drzwi po czym zaczęłam uderzać łyżką o patelnię.

-Pobudka moi mili!- krzyknęłam, śmiejąc się przy tym głośno -Śniadanie na stole, więc ruszcie swoje wdzięki i do jadalni!- zdziwiłam się, że każdy bez marudzenia wyszedł ze swojego pokoju i chociaż zaspanie gościło na ich twarzach, uśmiechali się szeroko, podążając we wskazaną przeze mnie stronę. Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy nakładać jedzenie na swoje talerze, a w międzyczasie tata robił nam kawę.

Humor dopisywał każdemu z czego cieszyłam się jeszcze bardziej i co potwierdzało mnie w przekonaniu, że będzie to idealny dzień.

-Dobrze spałaś?- spojrzałam na mamę i posłałam w jej stronę mały uśmiech, po czym przytaknęłam głową i przełknęłam tosta, którego jadłam.

-Bardzo dobrze, chociaż muszę przyznać, że długo nie mogłam zasnąć- czułam, jak moje policzki pieką.

-Nie dziwię Ci się, miałam dokładnie to samo dwa lata temu- mrugnęła do mnie Miśka, a ja zaśmiałam się cicho -Najgorzej było zaraz przed ceremonią. Bardzo się stresowałam, ale kiedy wszystko się zaczęło, stres odszedł w niepamięć. Wiedziałam, że wszystko będzie szło po naszej myśli- wymienili z Nash'em uśmiechy, po czym krótko się pocałowali.

Because I love you || Cameron Dallas ||  Book three || Wolno PisaneTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang