Moralność Reginalda Hargreevesa

193 16 7
                                    

Jest coś za co najbardziej kocham The Umbrella Academy, tu nic nie jest proste. Nasz serialowy ojczulek to najbardziej popaprana osoba w tej rodzinie. Oczywiście na początku jest kreowany mocno negatywnie, ale z rozwojem wydarzeń możemy go lepiej poznać. Mam wrażenie, że ludzie strasznie przesadzają i w niemal każdym fanfiku jest jakimś bezdusznym potworem, a patrząc na to obiektywnie sytuacja wydaje się zgoła inna. Niestety sporo mu się oberwało przez słowa wypowiadane przez jego bliskich. De facto mamy dwie wypowiadające się grupy: tych, którzy robią z niego świętego i tych, którzy mają do niego ogromny żal i nie są oszczędni w słowach. Co prawda grupy są równe ilościowo, Grace nie zliczam, bo zwyczajnie nie było opcji, aby mówiła coś innego i każdy o tym wie, ale problemem są różnice między tymi osobami. Pogo i Luther dzielnie walczą o nagrodę debila roku, ich decyzje niszczą prace innych, a ich obecność jest zwyczajnie irytująca, łażą tylko i wiecznie marudzą. Na początku mają momenty gdzie da się ich lubić, ale szybo sprawiają, że masz ochotę ich zwyczajnie pozabijać. Do tego zaraz po ich słowach widzimy retrospekcje, które mocno je podważają. Niestety dla Reggiego Klaus i Diego są odbierani przez widza zupełnie inaczej. Naszego wesołego ćpunka trudno nie kochać, a jest tak bezradny i słaby, że ciężko nie czuć nienawiści do osoby, która przyczyniła się do jego nieszczęścia. Diego z kolei naprawdę używa wyjątkowo mocnych słów, a do tego szybko zyskuje sympatię swoim charakterkiem, który do łatwych nie należy, ale sprawia, że chce się go poznać. Jego relacja z mamą jest rozczulająca i potwierdza, że to Hargreeves zaburzył więź z synem. Po pewnym czasie da się ogarnąć, że on tak po prostu wali chamskie teksty do prawie wszystkich, a jego bezczelność połączona z ogromną pewnością siebie to istny wulkan, ale jego przemówienie na pogrzebie jest serio mocne, poza tym podczas rozmowy w sypialni ojca on jest strasznie spokojny i jego słowa nie są tak bardzo ostre, a bardziej tłumaczą nam sytuację, którą widzieliśmy na samym początku, kiedy dzieciaki dowiadują się o jego śmierci w bardzo dziwny sposób. Zwyczajnie Diego wydaje się bardzo wiarygodny. I tak jak np.: ,,sadystyczny fiut", ,,myślał tylko o sobie" czy ,,człowiek niezdolny o miłości" to była prawda z punktu widzenia dzieciaków, te informacje były dla nich niemożliwe do skonfrontowania, ale zestawianie ojca z Hitlerem oraz określenia ,,potwór" i ,,najgorszy ojciec" w kontekście całości są ewidentnym wyolbrzymieniem i sami doskonale o tym wiedzieli, ale na tym etapie historii są bardziej realne, niż słowa obrony. Jeśli chodzi o reakcję Pięć to patrząc na to spokojnie nie ma w niej niczego dziwnego. Dla niego oni wszyscy zmarli lata temu i musiał pogodzić się z ich śmiercią, więc kiedy okazało się, że uratowanie taty i Bena nie będzie możliwe on nie rozpaczał, bo mógł przynajmniej ocalić pozostałych. Zresztą był zabójcą na zlecenie, musiał wyzbyć się ludzkich uczuć, aby przeżyć. Jednak kiedy widzimy tą scenę nie mamy jeszcze zbyt wielu informacji o zaistniałej sytuacji, a obojętność młodego starca wydaje się przerażająca. Najbardziej dojrzałe z rodzeństwa Allison i Vanya w żaden sposób nie próbują bronić ojca, z pełnym spokojem przyjmują słowa braci i nie angażują się w spory. Oczywiście później widzimy, że one zwyczajnie pogodziły się z przeszłością, a do tego wdawanie się w pyskówki, bójki i kłótnie nie było w ich stylu. Zachowywały się w miarę normalnie, ale niestety milczą zamiast oceniać działania taty. Trochę później mamy tekst autobiografii, patrząc na całość Vanya zwyczajnie wyrzuciła z siebie własne emocje, a niestety nie znała prawdy i trochę umacnia tezę o najgorszym ojcu.

Słuszność działań Reginalda pod kątem moralnym zdecydowanie zwiększa się, kiedy dowiadujemy się o tym, że wiedział o przyszłości swoich dzieci. Początkowo sytuacja wygląda jakby jakiś bogaty dupek zaadoptował siedmioro dzieci, aby za ich pomocą znaleźć się w blasku fleszy. Zgoda on uwielbiał się popisywać, ale to nie był dla niego priorytet, jakby nie patrzeć sława sprawiała, że młodzi Hargreevesowie czuli się jeszcze bardziej oddaleni od normalnych ludzi. Jako menadżer sprawdzał się świetnie, doskonale wiedział co i jak robić, aby zmaksymalizować sukces. Zresztą ciężko go oskarżać o robienie cyrku dla kasy, bo na swoim potomstwie absolutnie nie oszczędzał, no cóż prestiż kosztuje. Skoro już wiemy, że w całym procesie wychowawczym chodziło o uratowanie świata pora rozpatrzyć to bez emocji, więc na chwilę zapomnimy o sympatii do naszej walniętej ekipy. W moich przykładach przyjmę pogląd Diega i Klausa, bo to oni sporządzili akt oskarżenia.

Rozkminy o The Umbrella Academyजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें