12. Krok od nieszczęścia

3.3K 333 65
                                    

Taehyung mimo najszczerszych chęci nic nie mógł poradzić na to, że im bliżej komisariatu się znajdował tym większą czuł ekscytację.

I kiedy siedział już w sali przesłuchań, czekając aż Yoongi przyprowadzi do niego Jeona, nie potrafił się dłużej oszukiwać, że motyle, które wyczuwał w brzuchu są skutkiem wczorajszego makaronu.

Niecierpliwie stukał palcami o blat stołu, kiedy w końcu drzwi się otworzyły, a jego oczy znowu mogły spocząć na przystojnej twarzy Jeongguka, który na jego widok szeroko się uśmiechnął.

- Dzień dobry Tae - powiedział wesoło, kiedy Yoongi skinął adwokatowi głową i zamknął za sobą drzwi na klucz. - Jak się dzisiaj czujesz?

Taehyung odwzajemnił uśmiech, wskazując na krzesło stojące po drugiej stronie stołu przy którym siedział.

- Całkiem dobrze, a ty?

- Teraz już znacznie lepiej - wyszczerzył zęby Jeon, zajmując wskazane miejsce.

Jednak jego oczy nagle posmutniały, czego zajęty wyjmowaniem dokumentów Taehyung nie dostrzegł.

- Dobrze, to na początek chciałem ci powiedzieć, że jutro ma zostać ogłoszona data procesu - zaczął adwokat, odhaczając coś w swoim notesie. - Gdy tylko do mnie zadzwonią od razu powiadomię Yoongiego, żeby cię poinformował.

- Och... To chyba dobrze.

- Druga sprawa to odpowiedni strój, najlepiej garnitur albo chociaż biała koszula. Masz kogoś kto mógłby... - Taehyung uniósł wzrok i spojrzał na Jeongguka, który z zagubioną miną gapił się na swoje skute nadgarstki. - Kto mógłby przynieść ci takie ubrania? Podaj nazwisko to powiadomię go i...

- Poproszę Yoongiego, żeby przywiózł coś z mojego domu - przerwał mu Jeon, wciąż nie patrząc mu w oczy.

Tae wyrównał kartki, które trzymał w dłoni, ukradkiem przyglądając się swojemu klientowi.

- Twoja rodzina... - zaczął niepewnie. - Czy oni wiedzą, że...

Przerwał, kiedy Jeon zacisnął usta w wąską kreskę.

- Wybacz, nie powinien pytać - odchrząknął, przewracając stronę w swoim zeszycie. - Dobra, następną rzeczą jaką musisz wiedzieć jest...

- Moja matka nie żyje.

Taehyung zamarł, wbijając wzrok w Jeongguka, który uparcie nie podnosił wzroku. Chłopak milczał dłuższą chwilę zanim dodał kolejne zdanie.

- A ojciec mnie nienawidzi.

- Przykro mi - wymamrotał adwokat, czując narastające wyrzuty sumienia, ale Jeongguk jedynie wzruszył ramionami.

- Matki nie pamiętam, a ojciec... Ja... Również go nienawidzę.

Taehyung odchrząknął, będąc coraz bardziej zawstydzony tym, że poruszył ten temat. Dodatkowo puste spojrzenie Jeongguka, wcale nie uciszało jego krzyczącego sumienia.

- Przepraszam, naprawdę nie powinienem pytać.

Jeon skinął głową, nawet nie siląc się na sztuczny uśmiech. Dalej siedział nieruchomo, wpatrując się w kajdanki oplatające jego szczupłe nadgarstki.

Dopiero po dłuższej chwili niezręcznego milczenia Taehyung przypomniał sobie o swoich obowiązkach. Ostrożnie otworzył więc kolejną teczkę i wyjął plik kartek na stół, przesuwając je w stronę Jeongguka.

- Musisz wypełnić te dokumenty - powiedział, podając mu swój długopis. - Są potrzebne do rozprawy sądowej.

Gguk skinął głową, tym samym otrząsając się z zamyślenia, a widząc niepewną i zmartwioną minę adwokata, posłał mu słaby uśmiech, równocześnie przyjmując długopis. Jednak praktycznie od razu jego wzrok powrócił do metalowych obręczy na jego rękach, które w skuteczny sposób utrudniały mu pisanie.

✓ Dowód twojej niewinności - TaekookWhere stories live. Discover now