34.

3.9K 244 76
                                    

Szybko weszła do łazienki, a drzwi zamknęła na zamek. Oparła dłonie o umywalkę i pochyliła się, spoglądając w lustro.

Jej klatka piersiowa nadal gwałtownie unosiła się i opadała. Źrenice były rozszerzone, a kilka pasem włosów wymknęło się z jej ciasno związanego kucyka, opadając na twarz.

Dostrzegła, że jej ręce drżą i pojawiła się na nich delikatna, fioletowa poświata, która z każdą chwilą przybierała na sile. Już wiedziała, że jak najszybciej musi się uspokoić, bo źle się to skończy. Tylko jak?

Tego wszystkiego było za dużo. Wszystko tak szybko się zdarzyło. Zaledwie kilka dni temu nawet nie myślała o tym, że może go jeszcze kiedyś spotkać, a teraz prawie go pocałowała. Jakby wróciły te wszystkie chwilę, które razem przeżywali, ale jeszcze lepsze, bo nie byli więzieni przez HYDRE. Jej uczucia wróciły, więc może Bucky'ego też.

Oboje chcieli tego pocałunku, ale Sarę męczyła jedna myśl, która prześladowała ją przez cały czas, gdy do kogoś się zbliżała i nie opuszczała nawet w tedy, kiedy byli z Barnesem blisko: Jak wykorzysta to HYDRA?

Była już przyzwyczajona do tego, że HYDRA wykorzystuje jej każdą słabość, każdy lęk i każdą osob,ę na której jej zależy, szczególnie osoby. Tylko dlatego wolała nie zbliżać się do nikogo i zostać sama, żeby nie dawać im kolejnego sposobu do skrzywdzenia jej. Zatraciła się w Barnesie i nawzajem narazili się tym na spotęgowanie bólu nie tylko fizycznego, ale i psychicznego, szczególnie psychicznego.

No dobrze, bała się HYDRY, ale jej tu nie było. Przebywa teraz w siedzibie Avengersów i bez niej nie dostaną się do niej. Dodatkowo Sara zna każdą ich tajemnicę. Może ich zniszczyć całkowicie i sprawić, że już nigdy nie powstaną. Nie dowiedzieliby się o tym, że znowu są z Barnesem blisko, a nawet jeśli, to nic im by nie zrobili, bo bez Kary nie daliby rady. Dlaczego więc nie pozwoliła Bucky'emu się zbliżyć?

Zadała sobie to pytanie i nagle gonitwa myśli w jej głowie ustała. Nie wiedziała. To, że nie chce wyznać tajemnic Hydry jest proste, bo pozostała w niej jeszcze jedna, ważna dla niej osoba, którą by zabili, gdyby to zrobiła. Nikt o niej nie wiedział i na razie tak miało pozostać.

Ale nic, na prawdę nic nie stało jej na przeszkodzie, żeby pozwolić mu się pocałować. Popełniła błąd, teraz już wiedziała. Zraniła go, odsuwając się od niego. Chce tego i jest tego pewna. Chce go odzyskać i znowu mieć przy sobie osobę, którą... kocha.

W końcu to do siebie dopuściła i nie bała się tego przyznać. Kochała Bucky'ego Barnesa i musi go teraz odzyskać.

Wzięła ostatni głęboki wdech i wyszła z łazienki. Rozejrzała się po otoczeniu i z żalem stwierdziła, że mężczyzny tu nie ma. Usiadła na łóżku i zastanawiała się, co powinna w tym wypadku zrobić. Czekać, czy może poszukać go?

Minęło pięć minut i w końcu zadecydowała. Musi go jak najszybciej znaleźć, przeprosić za swoje zachowanie i wyznać wszystko, co przed nim ukrywała. Czekała już zbyt długo, nadszedł czas, kiedy i ona nie będzie mieć przed nim żadnych tajemnic.

Po cichu wyszła z pokoju. Na początku rozejrzała się po najbliższych pomieszczeniach, jakimi była kuchnia, salon i wspólna łazienka. Nigdzie go nie znalazła, więc zaczęła zastanawiać się, gdzie by mógłby pójść. Pierwszym miejscem, jakie wpadło jej do głowy, była siłowania. To tam poszedł po ich ostatniej kłótni, więc dlaczego miał iść teraz gdzie indziej?

Była już kilka metrów przed siłownią i ujrzała blade światło przedostające się przez uchylone drzwi pomieszczenia. Była już prawie pewna, że tam jest. W momencie, kiedy chciała nacisnąć na klamkę usłyszała przyciszone głosy. Dwa głosy.

Ostrożnie wyjrzała zza drzwi. Nie spodobał jej się widok, jaki zobaczyła. Natasha stała kilka centymetrów przed Bucky'm i obejmowała jego twarz. Mężczyzna powiedział coś, co dla Sary brzmiało jak groźba, ale nie dosłyszała dokładnie jego słów, i odsunął się od kobiety. Rudowłosa została jednak zawzięta. Ponownie do niego podeszła, złapała za jego policzek. Szepnęła coś i... złączyła ich usta w pocałunku.

Już wszystko było jasne. Przez cały czas wydawało się jej, że Bucky przed nią coś ukrywa, nie mówi jej o wszystkim, co łączy go z rudowłosą. Ale teraz już wszystko wie i stwierdza, że wolałaby pozostać w tej niewiedzy, w której jeszcze niedawno trwała.

W Sarze jakby coś pękło. Poczuła, jakby jej serce na moment stanęło. Zapomniała jak się oddycha i łapczywie łapała powietrze.

Ból był nie do zniesienia. Z każdą chwilą czuła jak coraz mocniej coś ostrego wbija jej się w serce. Właśnie straciła najważniejszą osobę w swoim życiu. Osobę, która jako jedyna zdobyła jej zaufanie i którą pokochała. Straciła wszystko, a jej cały świat w jednym momencie legł w gruzach.

Poczuła jak słabnie. Oparła się o uchylone drzwi, żeby nie upaść, a te z hukiem uderzyły o ścianę. Dwójka kochanków momentalnie na nią spojrzała.

Sara wbiła pełen żalu wzrok w Barnesa. Poczuła jak z jej oczu zaczynają płynąć łzy i nawet nie próbowała tego powstrzymać. Ból był zbyt wielki, żeby je teraz powstrzymywać.

Widziała, jak na jego twarz wstępuje zdziwienie wymieszane z żalem i strachem. Naiwnie wierzyła, że odwzajemnia jej uczucia, a tym czasem on zabawiał się z inną.

Nie mogła dłużej znieść jego widoku. Odwróciła się i pobiegła przed siebie ile sił w nogach, byleby znaleźć się jak najdalej od Bucky'ego.

You're not alone || Bucky BarnesWhere stories live. Discover now