19.

5.7K 366 60
                                    

Widział te spojrzenie Nicka na Karę. Było pełne nieufności i odrazy. Chodź nie chciał tego przyznać, zirytował go to, dlatego nie podszedł razem z resztą do czarnoskórego. Znając jego poczynania jeszcze bardziej spotęgowałby jego irytację. Zamiast tego, zostawiając swoich towarzyszy samych sobie, odwrócił się w stronę dziewczyny.

Wzrok miała wlepiony w niego, przenikał go, jednak nadal pozostała czujna na całe otoczenie za nim. Przypominała mu trochę zwierzę w klatce. Zdezorientowane i nieufne. Może i próbowała w jakiś sposób to ukryć, ale Bucky to widział, bardzo wyraźnie, każdą jej emocje. Od samego początku potrafił czytać z niej jak z otwartej księgi.

- Musisz zacząć mówić, inaczej ci nie pomogę. - westchnął, opierając się o kant stołu i składając ręce na klatce piersiowej.

- Nadal nic nie wiesz, Bucky. Nie pamiętasz, czym groziło wydanie HYDRY? - prychnęła, kręcąc zrezygnowana głową.

- Wiem, czym to grozi. Niewyobrażalnym bólem, ale jakoś nie wierzę, że właśnie to jest powodem twojego milczenia.

Kara nic nie odpowiedziała. Odwróciła wzrok i utwierdziła Barnesa w swoim przekonaniu. To wszystko ma jakiś głębszy sens.

- Posłuchaj, wiem, że cię nie pamiętam. Staram się przypomnieć sobie wszystkie chwilę związane z tobą, ale nie potrafię. To jest jak jedna, wielka, czarna dziura. Bez ciebie nie dam rady. - wyżalił się, patrząc na dziewczynę niemal błagalnym wzrokiem. Na prawdę potrzebował jej pomocy.

- Za każdym razem ten sam problem. Myślisz, że to ja przywracam ci wspomnienia, ale tak nie jest. - warknęła zirytowana. Miała dość tego, że ciągle mówi tylko o tym jednym.

Według niej, powinien bardziej postarać się przypomnieć sobie coś, a nie polegać tylko i wyłącznie na niej. (Nie wiedziała, że myślał o tym ciągle.) Później, kiedy to wszystko na nowo się powtórzy, może jej już nie być, dlatego tak bardzo zależało jej na usamodzielnienie się Barnesa.

- Za każdym razem? - Przerwał jej. - Czyli było więcej takich sytuacji? - mruknął, bardziej do siebie niż do dziewczyny. Zmarszczył brwi i zaczął intensywnie myśleć nad własnym pytaniem.

Ile razy już doszło do takiej sytuacji? Za każdym razem to tak wyglądało? Zapominał o niej i kolejny raz poznawali się na nowo? Jak mogła to wytrzymać?

Nikt nie chciałby być zapomniany. Pokazuje to, jak bardzo nieważny jesteś dla tej osoby. Zapomniała o tobie, bo już jej nie zależy. Tymczasem Kara była zapominana na okrągło. Może i HYDRA była temu wszystkiemu winna, ale nie oznaczało to, że nie bolało za każdym razem, kiedy Bucky zadawał to jedno pytanie, którego nienawidziła: "Kim jesteś?"

Spojrzał na dziewczynę i dostrzegł grymas, który próbowała niezgrabnie ukryć. Zrobiło mu się jej żal. Nikt, nawet najgorszy człowiek na Ziemi, nie zasługuje na bycie na okrągło zapominamy. Ona go pamiętała chodź był jeszcze gorszy od niej.

Poczuł bezsilność. Nie miał pojęcia jak miał jej pomóc. Nie pamiętał, co w takich sytuacjach robił, dlatego postanowił posłuchać tego małego głosiku w swojej głowie.

Ostrożnie i powoli wyciągnął rękę ku dziewczynie. Delikatnie dotknął jej związanych dłoni. Jej skóra była gładka (Może wydawać się to dziwne, zważając na jej pracę i obrażenia, jakie ona przynosiła, ale dłonie Kary były chronione pewnym rodzajem powłoki, która powstawała na wskutek jej mocy. Niestety tylko one były pod ochroną. Reszta ciała dziewczyny była pokryta licznymi bliznami, a doskonałym przykładem na to jest jej okropna rana na oku. )i zimna (Jej moc znacznie obniżała temperaturę jej ciał, kiedy była w użyciu. Nie miała wpływu na przepływającą w jej dłoniach potęgę, której nie było widać, ale sprawiała, że jej ręce były lodowate.)

Wzdrygnęła się na jego dotyk i odruchowo wyrwała swoje dłonie, spinając się. Spokój w oczach zmienił się w ukryty strach. Kara jak tylko mogła próbowała nie okazywać poruszenia, jakie w niej wywołał.

Spojrzała na dłoń, a później na twarz Bucky'ego. Nadal miał wyciągniętą do niej rękę, jakby czekał na jej ruch, i wpatrywał się w nią intensywnie. Wzrok dziewczyny znów spoczął na dłoni Barnesa.

Dostała nagłej chęci ponowienia dotyku. Chciała poczuć jeszcze raz ciepłą i chropowatą strukturę skóry szatyna. (Kiedy ją po części chroniła moc, on nie miał żadnej, dlatego nawet na jego dłoniach widniały blizny.) Kochała ją.

W końcu nie wytrzymała. Nie powinna tego robić, ale i tak to zrobiła.

Drżącymi rękoma, samymi opuszkami palców, przejechała delikatnie po powierzchni dłoni Barnesa. Ciarki przeszły po ciele Bucky'ego. Znał ten dotyk. Czuł go już kiedyś.

Ciepło Barnesa uspokoiło Karę. Już po chwili, odważniej, dotknęła jego ręki, aż w końcu trzymała się kurczowo jego dłoni. Jej oddech przyśpieszył, a na skórze szatyna pojawiła się gęsia skórka, nie tylko spowodowana zimnem dłoni Kary, ale też całą tą sytuacją.

Można by było powiedzieć, że dla nich obojga była to przełomowa chwila. O ile Bucky musiał sobie przypomnieć wszystko, Kara walczyła o swoje uczucia. HYDRA po odejściu Barnesa skutecznie wyprała ją z jakichkolwiek emocji, ale teraz, a właściwie z pierwszym zobaczeniem szatyna, to wszystko zaczęło powracać.

Niezmiernie trudno było pokonać przepaś, jaka ich dzieliła, dlatego wydawało im się, że mija kolejna godzina, kiedy tak trzymali się za ręce, a tak na prawdę, trwało to zaledwie kilka minut.

Nie minęła sekunda, a Kara wyrwała swoje ręce z dłoni Barnesa, gdy tylko zobaczyła Steve'a, który wpatrywał się w nich z żalem w oczach, ale jednocześnie marszcząc brwi.

Barnes odwrócił się i napotkał wzrok Rogersa. Rozejrzał się za resztą. Stali z boku, równie uważnie obserwując jego i Karę. Nie wróży to nic dobrego. - Pomyślał. Posłał ostatnie, troskliwe spojrzenie dziewczynie, która wpatrywała się w podłogę, i podszedł do Steve'a.

- Nie spodoba ci się to, co powiem. - westchnął blondyn, gdy tylko dostrzegł pytające spojrzenie przyjaciela. - Musimy ją zamknąć.

Dziękuję za ponad 150 gwiazdek i prawie 700 wyświetleń. Jesteście wspaniali! ❤

You're not alone || Bucky Barnesحيث تعيش القصص. اكتشف الآن