8.

7.5K 412 14
                                    

Steve zrezygnowany przetarł dłonią twarz. Nie miał pojęcia jak może pomóc Bucky'emu. Był jego przyjacielem, kompanem podczas wojny, ale teraz wydawało mu się, że w ogóle go nie zna i to była prawda.

Barnes nie był już takim samym człowiekiem, jak kiedyś. Opanował go mrok, a HYDRA skutecznie wyprała go z uczuć, zamieniając w maszynę do zabijania. Rogers zbyt mało przeszedł, żeby go zrozumieć.

- Nie sądzisz, że ostatnio jest jakiś dziwny? Oczywiście zawsze jest dziwny, ale ostatnio jeszcze bardziej niż normalnie. - stwierdził Stark, wpatrując się w drzwi, w których przed chwilą zniknął Barnes.

- Przechodzi trudne chwilę. Nie łatwo wracać do wspomnień, których nie chcesz tak na prawdę pamiętać. - Steve nie miał pojęcia, jak bardzo Bucky chciałby je pamiętać.

- Domyślam się, sam nawet to powiedział. Chodzi mi bardziej o tę kobietę. - Skinął głową w stronę monitora, jeszcze raz uważnie się jej przyglądając. - Nie uważasz, że była dla niego ważna? Nie każdy by tak zareagował na koleżankę z pracy, gdyby znaczyła dla niego tyle, co nic.

- Nie wiem, Tony. Odkąd zaczęliśmy niszczyć HYDRĘ nie mogę go poznać. - Westchnął blondyn, opadając ciężko na krzesło. - Gdyby istniał jakiś sposób, żeby dowiedzieć się, kto to jest, w jakiś inny sposób, albo zdobyć nieco więcej informacji, może to by mu pomogło. - Posłał szatynowi niemal błagalne spojrzenie.

Taki już był Steve. Za wszelką cenę musiał pomóc swojemu przyjacielowi.

- Nie patrz tak na mnie. Nie jestem cudotwórcą, chociaż niektórzy tak twierdzą. Okazuje się, że HYDRA ma więcej do ukrycia niż myśleliśmy. Poszperam z Banner'em tu i tam, ale pamiętaj, że nie mam pewności czy znajdziemy cokolwiek.

Twarz Steve'a od razu się rozjaśniła. Wstał, z nową energią i nadzieją w ciele.

- Dzięki, Tony, dobry z ciebie przyjaciel. - Poklepał go bratersko po plecach.

- Nie mówi tak, bo jeszcze pomyśle, że porównujesz mnie do twojego świętoszkowania. - prychnął szatyn i wyszedł pozostawiając Rogers'a z uśmiechem na twarzy. 

You're not alone || Bucky BarnesWhere stories live. Discover now