Pokręciłam głową i podniosłam się z ziemi. Kątem oka zauważyłam, że Zabini zrobił ruch, jakby chciał mi pomóc, ale w ostatniej chwili zrezygnował i założył ręce na piersi.

Usiedliśmy w ciszy na krzesłach i przez długą chwilę, po prostu na siebie patrzyliśmy.

- Co zobaczyłaś....

- Co tu się właśnie wydarzyło?

Nasze głosy zlały się w jedno, co w jakiś niewytłumaczalny sposób rozładowało napięcie.

Zobaczyłam, że uśmiecha się lekko pod nosem i odchyla na oparcie. Wiedziałam, że nie ma zamiaru odpowiadać pierwszy. Ja również nie chciałam odpowiadać na pytanie, ale wiedziałam, że w takim stanie spokojnie odczyta wszystko z moich wspomnień. Zupełnie nie miałam ochoty na czyjeś spacery w mojej głowie.

Westchnęłam głośno, chcąc wyrazić swoją frustrację i opowiedziałam, co zobaczyłam podczas ataku.

W trakcie mówienia, miałam wrażenie, że na twarzy ślizgona pojawia się ulga.

Kiedy skończyłam pokiwał głową, ale sam nadal się nie odezwał.

- Więc? - ponagliłam, również zakładając ręce na piersi.

Uniósł brwi do góry.

- Odpowiedziałam na twoje pytanie, więc teraz ty odpowiedz na moje: co tu się wydarzyło?

Mierzył mnie przez chwilę wzrokiem, a następnie wstał i podszedł do katedry. Złapał za dzbanek z sokiem (mogłabym przysiąc, że wcześniej go tam nie było), wyczarował dwie szklanki i wrócił na miejsce. Nie mogłam wyjść z szoku, kiedy jedną szklankę podał mi. Automatycznie upiłam łyk.

- Udało ci się odbić zaklęcie i dzięki temu zobaczyłaś myśli Draco, a nie odwrotnie - powiedział, a ja przewróciłam oczami.

- Tyle to i ja wiem, głupia nie jestem...

- Nikt nie mówi, że jesteś - wszedł mi w słowo. A ja znowu poczułam się dziwnie. - Chodzi o to, że w normalnych okolicznościach nie byłabyś w stanie wejść do jego umysłu, nawet przez atak z zaskoczenia.

- W normalnych okolicznościach...? - nie bardzo rozumiałam. Tym razem Zabini przewrócił oczami.

- Gdyby nie był osłabiony przez atak Pottera. - Nadal nie bardzo rozumiałam. Chyba to zobaczył, bo odstawił szklankę i pochylił się w moją stronę. - Draco jest jednym z najlepszych Oklumenów, jakich znam. Poziomem dorównuje Snape'owi - przerwał na moment. Widziałam, że to co chce powiedzieć, nie bardzo mu się podoba.

- Mi udało się dojść do jego poziomu dopiero jakieś cztery miesiące temu...

Nagle przypomniałam mi się rozmowa Dumbledore'a ze Snapem:

- Chyba nie mówisz o... - usłyszałam podejrzliwość w głosie Dumbledore'a, ale Snape tylko machnął ręką.

- Nie. Dobrze wiesz, że jest zajęty czym innym.

Chyba właśnie się dowiedziałam o kogo im chodziło.

- Czy początkowo to Malfoy miał mnie uczyć oklumencji?

Widziałam, że zdziwiło go to pytanie. Spojrzał na mnie przelotnie i wyglądał jakby się nad czymś zastanawiał.

- Być może - powiedział w końcu. - Nie mam takich informacji. Dowiedziałem się tylko, że mam cię uczyć i koniec. Żadne protesty nie wchodziły w grę... - ostatnie zdanie powiedział tak cicho, że nie byłam pewna czy dobrze je zrozumiałam. Nawet jeśli, to nie byłam nim zdziwiona. Było rzeczą powszechnie znaną, że ślizgoni i gryfoni, krótko mówiąc, za sobą nie przepadali. - W każdym razie to bardzo prawdopodobne - powiedział znów głośno. - W twojej sytuacji potrzebujesz jak najlepszej nauki. On jest zajęty, więc...

Klucz do szczęścia (ZAKOŃCZONE)Where stories live. Discover now