LXXXI. Nadzieje

315 36 31
                                    

ROZDZIAŁ OSIEMDZIESIĄTY PIERWSZY

Nadzieje


!!! Uwaga !!!

Rozdział o podwyższonym stężeniu brutalności i okrucieństwa


Wieczór

Arashi


Suiren, wychodząc spod prysznica, nawet nie drgnęła, gdy jej szmaragdowe oczy napotkały roziskrzone, czerwone ślepia Kasaia.

– Ile razy, tak konkretnie, mówiłam ci o tym, abyś nie właził mi do łazienki?

– W tym roku, czy ogólnie? – Lisi youkai zastrzygł beztrosko uszami, a Suiren westchnęła ciężko, odbierając przy tym od niego puchaty ręcznik i owijając się nim.

– Jako, że mimo wszystko lubię cię żywego, to bądź łaskaw pamiętać, że Madara wygląda na dość zaborczego faceta.

– Drogi pan osobiście mnie tu pokierował~

– Żebyś zapewne poczekał pod drzwiami, ale mniejsza. – Suiren, wymijając Kasaia, podeszła spokojnie do ogromnego, prostokątnego lustra i przyjrzała się swojemu odbiciu.

– Dlaczego przybyłeś? – zapytała po chwili, sięgając jednocześnie po grzebień, a demon jak na zawołanie rozpromienił się niczym małe słoneczko.

– Przedstawienie się rozpoczęło, moja pani~! – poinformował radośnie, na co Suiren wygięła drwiąco usta i obdarzyła swoją podobiznę lodowatym spojrzeniem niemożliwie zielonych oczu.

– Doskonale.



***



W tym samym czasie

Konoha


Tsunade zbliżyła się nieśpiesznie do barykad, które odgradzały konoszański szpital i teren wokół niego od całej Wioski. Wykrzywiła nieznacznie wargi, gdy spostrzegła całe zastępy członków ANBU, również tych z Korzenia, którzy w ciasnych, ledwo metrowych odstępach stacjonowali wzdłuż całej zapory. Zupełnie, jakby wysoki na trzy i szeroki na dwa metry mur nie był wystarczający. Zupełnie, jakby Starszyzna Liścia srała pod siebie na samą myśl, że tak po prostu z wioski zniknęły bez śladu blisko trzy tysiące osób.

I to po tak solennych zapewnieniach całego społeczeństwa, że Konoha w dalszym ciągu pozostaje całkowicie bezpiecznym miejscem do życia. I że atak z listopada to zwykłe nieporozumienie. Ostatecznie winowajczyni została złapana i wymierzono jej karę, prawda?

A to, że zaledwie kilka miesięcy później została wypuszczona, to tego, jak to było, wszystko dla większego dobra, co nie? W końcu dzięki temu mogli zawrzeć rozejm. I takie tam.


Tsunade wygięła mocniej usta, czując jak ogarnia ją nagle puste, przerażające rozbawienie. Doprawdy, może i Suiren twierdziła, że nie znała się zbytnio na polityce, ale to jaką siłę miały jej zemsty zdawały się temu całkowicie przeczyć. Chyba tylko ktoś taki jak ona potrafił obmyślić tak podły i destrukcyjny w swej istocie plan.

Bo tego, że to właśnie Suiren stała za śmiercią Shizune, Tsunade była tak pewna, jak pewna była swego imienia. Albo tego, że trawa była zielona, woda mokra, a ogień parzył.

[Zawieszona] Suiren Uzumaki - The legend of red zeroWhere stories live. Discover now