18. When I'm in shadow

8.2K 1K 519
                                    

i hope you find a wayto be yourself somedayin weakness or in strengthchange can me amazing

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

i hope you find a way
to be yourself someday
in weakness or in strength
change can me amazing

Przez kilka kolejnych dni Taehyung nie potrafił spojrzeć na siebie w lustrze, a kontaktu wzrokowego z brunetem unikał tak panicznie, że właściwie bez przerwy gapił się w podłogę. Za każdym razem, gdy dostrzegał na sobie jego wzrok, nagle zaczynał fascynować się sznurówkami w swoich butach lub pięknymi wzorami na kafelkach, nawet jeśli wcale ich tam nie było. Czuł się fałszywy i żałosny, a przytłaczające poczucie winy, spowodowane niespodziewanym naruszeniem własnych zasad, nie dawało mu spokojnie oddychać.

Odkąd wylądował z Jungkookiem w jednym łóżku podczas pobytu w Los Angeles, tylko w Korei potrafił choć na chwilę odciąć się od swojego nowo odkrytego zboczenia. Tylko w Korei zapominał o układzie, ciele młodszego, pożądaniu i – co najważniejsze – strachu. W domu czuł się bezpiecznie. Dzięki temu, że miał wokół siebie ludzi oraz rzeczy, które znał, udawało mu się niemal perfekcyjnie symulować, że wszystko jest w porządku. Bo skoro tak samo jak rok czy nawet pół roku temu wciąż posiadał swój własny pokój, ulubiony kubek w kuchni, Jimina, marudzącego menadżera i salę treningową, w której przelał hektolitry potu, to czego miał się bać?

Wyjazdy za granicę stanowiły coś kompletnie innego. Tam wszystko było nowe. Nieustannie zmieniały się łóżka, kolory ścian, nazwy hoteli, krajobrazy... a jedynym stałym punktem pozostawał Jungkook. To jego uśmiech, zawsze tak samo szczery, ale podbudowany nutką czułości i smutku, był dla Taehyunga kotwicą. To jego silne ramiona, charakterystyczny zapach oraz melodyjny głos towarzyszyły mu podczas kolejnych wyjazdów, z jednej strony gwarantując spokój i niepoliczalną dawkę przyjemności, a z drugiej – kiełkujący w brzuchu strach.

Taehyung z każdym kolejnym dniem zamieniał się w coraz większy kłębek nerwów. Na kalendarzach zagościł czerwiec, cicho szepcząc mu do ucha, że w układzie z Jungkookiem tkwi już prawie pół roku, a im więcej czasu mijało, tym bardziej nie potrafił udawać, że to wszystko dzieje się gdzieś obok. Na początku z łatwością przestawiał się na spokojne życie w Korei, spychając wspomnienia zza granicy na dalszy plan. Umiał o nich nie myśleć, ignorować wzrok Jungkooka, zgrywać idealnego przyjaciela, śmiać się i żartować w taki sposób, jakby wciąż był totalnie normalnym facetem.

Jednakże w chwili, gdy wylądował na wpół rozebrany na łóżku młodszego, zrozumiał, że jego neutralność powoli przestaje funkcjonować tak dobrze, jak powinna. Widział przecież te wszystkie śniadania, herbaty, uśmiechy, spojrzenia i czułe gesty. To już nie była jakaś głupkowata relacja, rozkwitająca po opuszczeniu granic kraju. To działo się naprawdę, każdego dnia, niezależnie od pogody, opóźnionego lotu samolotem lub odwołanej gali.

Jungkook nie kochał go jedynie w Japonii, Hiszpanii czy Francji. Jungkook kochał go wszędzie i zawsze, udowadniając to właściwie na każdym kroku, nawet jeśli nie wiedział, że Taehyung zdaje sobie sprawę z tego uczucia.

Grammys ♪ taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz